Wywiady
Ks. Suchodolski: ŚDM to dotknięcie żywego Kościoła
Światowe Dni Młodzieży to dotknięcie żywego Kościoła - powiedział w rozmowie z KAI ks. Grzegorz Suchodolski. Sekretarz generalny Komitetu Organizacyjnego ŚDM wyraził nadzieję, że zbliżające się spotkanie młodych z papieżem wpłynie na rozwój duszpasterstwa młodzieży. Mówi także o aktualnym stanie przygotowań do ŚDM i o tym, czy Franciszek jest znany w polskim Kościele.
Marcin Przeciszewski, Tomasz Królak (KAI): Jak w tej chwili, z lotu ptaka, przedstawiają się przygotowania do ŚDM w polskich diecezjach, na ile są one zaawansowane?
Ks. Grzegorz Suchodolski: Od 18 lat, czyli od XII ŚDM we Francji, które odbyły się w roku 1997, jest piękną tradycją, że grupy zagraniczne przyjeżdżają nie tylko na wydarzenia centralne, a więc w to miejsce, w którym będzie także Ojciec Święty, ale uczestniczą w tzw. dniach w diecezjach. Chodzi u to, aby Ewangelia była niesiona młodym przez młodych. Tutaj gospodarzami będą właśnie polskie parafie, i one bardzo dużo mogą na tym skorzystać.
Będzie to powiew młodości Kościoła różnobarwnego, bo ŚDM to dotknięcie Kościoła żywego, którego w wielu parafiach brakuje, zwłaszcza ludziom młodym. Wkrada się rutyna, sprowadzenie życia parafialnego do niedzielnej czy świątecznej Mszy św. A tutaj na pewno będzie dużo ewangelizacji, dynamizmu wiary, pokazywanego także poza liturgią, w różnych formach - poprzez śpiew, taniec, a przede wszystkim radość z wyznawanej wiary, także na ulicach i placach.
Chciałbym pochwalić polskie diecezje, bo widzimy niesamowitą pracę, którą wykonują. Mamy 44 diecezje, licząc także dwie greko-katolickie i ordynariat polowy. Wszystkie te diecezje powołały koordynatora diecezjalnego przygotowań, wokół którego zawiązały się centra diecezjalne. Pracują one pełną parą, w wielu diecezjach powstały także centra rejonowe, dekanalne czy wręcz parafialne. Widać oddolny ruch młodych, w niektórych diecezjach idzie on w stronę wolontariatu, zbierają się młodzi liderzy, którzy są formowani na wolontariuszy ŚDM, w innych diecezjach są np. comiesięczne spotkania typu Serce 2.0, czy - tak jak w Opolu - Prolog 4.0. Bierze w nich udział cała rzesza młodych - w każdym rejonie, dekanacie po kilkuset młodych, jak to przemnożymy przez liczbę dekanatów w Polsce, to wyjdą nam naprawdę duże liczby. I to się już dzieje, młodzież jest niesamowicie pomysłowa.
Włączają się też w to biskupi, nie tylko jako "kwiatek do kożucha". Wielu z nich jest zaangażowanych w pierwszej linii działania. Powiedziano mi, że np. biskup opolski przerzucał pudełka i paczki z młodzieżą. To pokazuje, że chce z nimi przygotowywać to wydarzenie, że jest to wspólna sprawa.
To, co mówię, nie dotyczy wszystkich polskich parafii, bo są też ciągle środowiska, które potrzebują rozbudzenia, dynamizmu, ale ogólne wrażenie jest dobre. Cieszę się tym bardziej, bo widzę, że centra diecezjalne, które powstały z odpowiednimi także sekcjami, to jest dobry fundament pod nowe struktury duszpasterstwa młodzieży w Polsce. Te diecezje, które teraz to wykorzystają, będą miały później dużo łatwiej w organizacji pracy po ŚDM. Na tej fali przygotowań wyrasta nowe pokolenie duszpasterzy młodzieży oraz liderów duszpasterstwa.
Myślę, że po ŚDM będziemy mówili nie tylko o młodzieży zorganizowanej i zrzeszonej w różnych formach duszpasterstwa, jak KSM czy ruch Światło-Życie, ale także będziemy mogli mówić o strukturach duszpasterstwa młodzieży niezrzeszonej, skupiającej się przy parafiach i dekanatach. To jest pewna nowość.
KAI: Tym właśnie można mierzyć sukces ŚDM? Nie chodzi o jednorazowe wydarzenie ale o coś, co zostanie w Polsce i ożywi duszpasterstwo młodzieży?
- Tak, ale nie chcemy robić ruchu ŚDM'owego. Chcemy, żeby ŚDM stał się katalizatorem, który pozwoli stworzyć struktury dla szerokiego grona młodych ludzi. Oni dzisiaj często nie chcą przynależeć, nie chcą się identyfikować, nie chcą nosić jakiejś odznaki czy legitymacji, natomiast jeśli będą mieli jakąś otwartą formułę spotkań, bez identyfikujących ich emblematów, to myślę, że wielu z nich będzie chciało dalej korzystać z tej pracy.
KAI: Czy do tej pracy włącza się także młodzież do tej pory raczej luźno związana z Kościołem?
- Na pewno trwające przygotowania są szansą, aby do takiej młodzieży dotrzeć. Diecezje, które robią spotkania w rejonach, czyli tam, gdzie program schodzi w głąb, w teren, na peryferia, świadczą o tym, że tam zasób tej młodzieży jest inny - to jest młodzież, która do tej pory nie miała wspólnotowego doświadczenia Kościoła. Myślę, że to jest wielka praca ewangelizacyjna, która na fali ŚDM jest prowadzona w wielu polskich środowiskach.
KAI: Jak wyglądają przygotowania duchowe?
- Są prowadzone wg linii nakreślonej nam przez papieża Franciszka, po spotkaniu w Rio de Janeiro. Kiedy powiedział - czytajcie błogosławieństwa, nakreślił program na trzy najbliższe lata. Na rok 2014 - błogosławieni ubodzy w duchu, na 2015 - błogosławieni czystego serca i na rok 2016 - błogosławieni miłosierni. I na kanwie tych błogosławieństw i orędzi papieskich, krajowe duszpasterstwo młodzieży przygotowało również szczegółowe materiały formacyjne. W 2014 roku był to "Czat ze Słowem" - wejście w interakcję ze Słowem Bożym, które ma być głoszone ubogim. Żeby odpowiadać na to, czego Pan Bóg od nas chce, najpierw trzeba być człowiekiem wierzącym, a wiara jest z tego, co się słyszy. Obecny rok bazuje na dwóch sakramentach - pokuty i Eucharystii, czyli tych sakramentach, które oczyszczają serce, i nosi nazwę "Serce 2.0". Rok przyszły będzie nosił tytuł "Deo profil". Chcemy żeby był on naznaczony przez postawę miłosierdzia młodego człowieka, który najpierw sam odkryje Bożą miłość i miłosierdzie w sobie, wybierze Jezusa jako Pana i Zbawiciela, i później będzie apostołem uczynków miłosierdzia względem duszy i ciała. Konkretnie chcemy, by co miesiąc były analizowane i wypełniane te uczynki miłosierdzia, które znamy, chodzi o obudzenie wyobraźni miłosierdzia.
KAI: Jakie mogą być te uczynki miłosierdzia?
- Powszechnie znane, takie jak głodnych nakarmić, przybyszów w dom przyjąć. To akurat nabiera teraz nowego kontekstu - nie chodzi tylko o tych, którzy przyjadą jako pielgrzymi, ale także o tych, którzy przychodzą wbrew naszej woli i stają na progu naszych domów. Podjęcie z młodzieżą refleksji na ten temat, zmuszenie ich do szukania odpowiedzi wynikającej z wiary, jest już konkretną realizacją tego nakazu, bo jest formowaniem ich postawy, która będzie w przyszłości owocować. Znamy ten katalog dobrych uczynków wobec chorych, więźniów, spragnionych, przybyszów - to uczynki wobec ciała. Być może zmusi to młode, facebook'owe pokolenie, do szukania znajomych, budowania nie wirtualnego a realnego życia. W tym "Deo profilu", chodzi o to, żeby kształtować taki format człowieka - chrześcijanina, który będzie wrażliwy na otaczającą go rzeczywistość.
KAI: Przed rokiem wyrażał Ksiądz nadzieję, że ŚDM odnowi polskie parafie. Czy można powiedzieć, że ta nadzieja już teraz nabiera rzeczywistych kształtów?
- Bardzo wiele parafii się ożywiło. Choć takie ożywienie zauważamy na razie u ok. 30 proc. parafii, ale liczymy jeszcze na ten ostatni powiew Ducha Świętego przy "Deo profilu". Przez pierwsze cztery miesiące - od grudnia br. - chcemy zaproponować cztery prawa życia duchowego. Chcemy powiedzieć młodym, że Bóg ich miłuje i ma dla Twojego życia wspaniały plan. Wtedy też zacznie się rok miłosierdzia, więc ten plan Boży będzie pełen Bożego Miłosierdzia. W styczniu powiemy o grzechu, który niestety jest obecny w życiu i skutkuje oddaleniem od Chrystusa, w lutym - o tym, że tylko w Jezusie jest ratunek i odkupienie, nie w żadnych innych dopalaczach, używkach, ale w tej bezpośredniej relacji z Chrystusem. I w marcu, kiedy będziemy przeżywać Wielki Tydzień i Triduum Paschalne, chcemy, żeby zgromadziła się młodzież i dokonała wyboru Jezusa jako Pana i Zbawiciela, właśnie podczas liturgii Wigilii Paschalnej. Ja już widzę te wszystkie parafie w Polsce, kiedy młodzież przyjdzie ze świecami i odnowi swoje przyrzeczenia chrzcielne. To także nawiązuje do rocznicy chrztu Polski.
Te pierwsze cztery miesiące programu, ewangelizacyjne, są właśnie adresowane do tych parafii, w których jeszcze nic się nie dzieje. Wysyłamy tam nawet animatorów z większych parafii, żeby młodzi tam pomogli prowadzić spotkania dla innych młodych, żeby pomogli księżom, którzy może nie mają takiego dobrego kontaktu z młodzieżą. Te cztery pierwsze miesiące "Deo profilu" prowadziłyby właśnie do mocnego przeżycia Triduum Paschalnego.
Trzy kolejne miesiące tego programu to życie Słowem Bożym, życie w Duchu Świętym i życie we wspólnocie Kościoła. Mają one pokazać, co to znaczy być chrześcijaninem. Z kolei w lipcu będzie "Campus Misericordiae", przeżywany zarówno w dniach w diecezjach jak i w trakcie wydarzeń centralnych w Krakowie.
Chcemy także, aby po ŚDM, 18 września, w święto Stanisława Kostki patrona młodzieży, we wszystkich diecezjach w Polsce odbyło się diecezjalne dziękczynienie za owoce ŚDM i wizytę Ojca Świętego.
KAI: Ilu młodych zostało objętych programem duchowych przygotowań?
- Trudno określić to w liczbach. Spójrzmy np. na diecezję siedlecką, która została podzielona na 9 rejonów. W każdym z nich trwają co najmniej comiesięczne spotkania, w których bierze udział po kilkaset osób. Daje to w sumie kilka tysięcy uczestników w jednej diecezji. Jeśli przemnożymy to przez 40 diecezji, daje to wynik kilkuset tysięcy młodych.
KAI: Jaką sytuację można byłoby uznać za sukces ŚDM?
- Myślę, że są dwie miary sukcesu. Po pierwsze chcemy zainteresować młodego człowieka w Polsce problemem wiary i apostolstwa dzisiaj. Temu przede wszystkim mają służyć przygotowania. Gdyby udało się doprowadzić młodego człowieka do osobistego dialogu z Jezusem, do przyjęcia Jezusa, to jest to pierwszy wymiar sukcesu ŚDM, i na to liczymy najbardziej. Ci wygrają, którzy odnowią swoje życie z Jezusem.
Drugi wymiar to ten, by pokazać, że nie jesteśmy pępkiem świata, że Kościół w Polsce potrzebuje Kościoła powszechnego. Dlatego w centrum powołaniowym, które będzie blisko stadionu Cracovii, będzie np. przestrzeń spotkania z Kościołem prześladowanym. Zaprosimy młodych i biskupów z różnych regionów świata, żeby opowiedzieli nam, jak oni przeżywają swoją wiarę, jak cierpią dla Chrystusa, co znaczy wierzyć dzisiaj. Pokażemy też przestrzeń świata misyjnego, czyli tą pierwszą formę głoszenia Ewangelii w krajach, gdzie jeszcze Jezus jest nieznany. Pokażemy również przestrzeń różnych charytatywnych dzieł Kościoła, czyli jak Kościół realizuje ową wyobraźnię miłosierdzia. Czwarta część centrum powołaniowego będzie mówiła o powołaniu życiowym człowieka, zarówno do służby bożej jak i do życia w małżeństwie i rodzinie.
Uważam, że Światowe Dni Młodzieży są wspaniałą lekcją połączenia doświadczenia Kościoła lokalnego - małej grupy, z wizją Kościoła powszechnego. Gdyby nam się udało powiedzieć młodym, że potrzebują i małej grupy i szerokiego spojrzenia na Kościół, to myślę, że to byłoby najpiękniejsze.
KAI: Myśli Ksiądz, że Światowe Dni Młodzieży w Krakowie mogą w sposób wymierny wpłynąć np. na liczbę powołań czy wzrost tych, którzy w statystykach określają siebie jako głęboko wierzący? Czy będzie to wydarzenie, które przełoży się na żywotność Kościoła?
- Na żywotność tak, czy na powołania, nie wiem? Oby. Bo tego typu stworzenie młodym przestrzeni do słuchania Słowa Chrystusa, pewnej wrażliwości, przy całym idealizmie ludzi młodych, może skłaniać do podejmowania odważnej decyzji, gdyż tak jak mówił św. Jan Bosko, co trzeci chłopak dostaje powołanie, tylko nie każdy na nie odpowiada. Wydaje mi się, że ważne jest, żeby niekoniecznie odkrywali na siłę powołanie do służby Bożej, ale żeby odkryli to powołanie dla siebie.
KAI: Czyli nie chodzi o ty, żeby było więcej księży czy sióstr zakonnych, ale żeby było więcej autentycznych chrześcijan?
- Tak, choć rozmawiałem z wieloma kongregacjami zakonnymi, i one rzeczywiście proszą nas o możliwość zaistnienia w centrum powołaniowym ŚDM,gdyż traktują to, jako szansę zainteresowania młodych życiem zakonnym.
KAI: Spotkanie z takim wielowymiarowym Kościołem powszechnym może natchnąć polską młodzież do tego, by poważniej przyznawała się do wiary i na tę drogę wstępowała?
- ŚDM to taki obraz Kościoła, który trudno jest krytykować. Myślę, że przez te miesiące usłyszymy jeszcze wiele krytyki wobec Kościoła w Polsce. Ale kiedy zjadą się tu młodzi z całego świata, kiedy przyjedzie papież, kiedy Kraków i cała Polska zacznie żyć tym wydarzeniem, będzie widoczna ta prawdziwa twarz Kościoła, niezakłamana, której na co dzień nie widać, bo w naszych parafiach częściej słyszymy o kółkach różańcowych czy procesjach, a nie widzimy tej radości wiary, którą mają w sobie młodzi ludzie. ŚDM, kiedy młodzi gromadzą się razem, właśnie taką radość wyzwala.
Podobnie jest na Lednicy czy na pieszych pielgrzymkach. Widzimy, że to ten sam Kościół, ci sami ludzie, a jednak sposób przeżywania wiary jest zupełnie inny, i tego młodzież dzisiaj potrzebuje. Kiedy otworzymy się na to doświadczenie Kościoła powszechnego, to myślę, że pomoże to nam zrozumieć czym jest Kościół i młody człowiek, który zastanawia się - trwać czy nie trwać. Po takim doświadczeniu, mam nadzieję, powie, że w takim właśnie Kościele chce żyć.
KAI: Jest jeszcze jeden wymiar - poznanie Franciszka i jego nauczania, ciągle jeszcze za mało poznanego w Polsce.
- Medialnie postać Franciszka jest mocno obecna. Jego teksty o "rabanie", które ciągle pamiętamy z Rio sprawiają, że taki wizerunek papieża jest łatwy dla ludzi w przyjmowaniu i promowaniu idei chrześcijaństwa.
Ale nie zapominajmy, że ŚDM w Krakowie będzie też jubileuszem młodych w Roku Miłosierdzia, czyli głównym wydarzeniem adresowanym do młodych w tym kontekście. Myślę, że bardzo ważne jest to co Franciszek mówi o Miłosierdziu. Miłosierdzia potrzebujemy dlatego, że człowiek jest istotą grzeszną. Zobaczymy jak będzie wyglądała konfrontacja nauczania Kościoła o miłosierdziu, grzechu, z radością młodego człowieka i beztroskim życiem. Musi zadziałać Duch Święty, żeby istotnie młodzi chcieli przyjąć to przesłanie.
Planujemy też dla każdej zarejestrowanej grupy wizytę w Sanktuarium Miłosierdzia, gdzie będzie specjalna Brama Miłosierdzia, strefa pojednania, konfesjonały, spowiedź w różnych językach. Chcemy nie tylko, by młodzi "wytańczyli" swoją wiarę, ale żeby rzeczywiście miłosierdzie Boże dotknęło ich w ich najgłębszej istocie, czyli tam, gdzie sobie nie radzą, a zwłaszcza tam, gdzie mają doświadczają grzechu.
Z jednej strony myślę, że Franciszek może popchnąć młodych do zaufania Jezusowi, z drugiej - pewnie nie będzie łatwo młodym ten grzech zostawić. Mam nadzieję, że młodzież przekona to, co Franciszek zawsze powtarza, że "Bóg nigdy nie męczy się przebaczaniem". Daje to nadzieję przy powtarzających się grzechach, słabościach. Pokazuje, że Boże miłosierdzie dotrze zawsze do młodego człowieka, ale będzie to też pewien trud wyboru, przemiany życia, zwłaszcza dzisiaj, w kontekście rodziny i związków, które młodzi tworzą, nie zawsze sakramentalnych. Mam nadzieję, że będzie to konkretny głos mocno apelujący o chrześcijański styl i projekt życia.
KAI: Jak będzie wyglądał pobyt młodych w polskich diecezjach?
- Młodzi spędzą w polskich diecezjach pięć dni. Przyjadą w środę 20 lipca, po czym od czwartku spędzą cztery pełne dni na terenie diecezji. W poniedziałek 25 lipca pojadą do Krakowa.
Każda diecezja jest autonomiczna w przygotowywaniu programu. Będzie spotkanie wspólne, są też dni przeznaczone na poznawanie regionu, turystykę, integrację z parafią, rodzinami, u których młodzi zamieszkają.
KAI: ŚDM to ogromna praca logistyczna. Jak się kształtuje stan przygotowań na 10 miesięcy przed?
- Przede wszystkim mamy dookreślone miejsca wydarzeń centralnych. Mówimy o Błoniach, o Campusie Misericordia i o terenie w Łagiewnikach. Zaskakująco dobrze przebiega kwestia rejestracji grup. Mamy w tym momencie zarejestrowanych ponad 1500 makro grup ze 121 krajów świata, na łączną liczbę ponad 350 tys. uczestników. To nie są jeszcze właściwe grupy, bo na tym poziomie koordynatorzy diecezjalni lub krajowi rejestrują makro grupy podając liczbę, której się spodziewają. Ale my, koordynatorzy pracujący od lat przy ŚDM, znamy już mechanizmy i rząd wielkości, także mogę powiedzieć, że te liczby są bardzo realne. Połowa rejestrujących się to makro grupy z Polski. Na drugim miejscu są Włosi, na trzecim Francuzi, Stany Zjednoczone, Niemcy i kraje Ameryki Łacińskiej.
Trwa także nabór wolontariuszy. Mamy już 3,5 tys. zgłoszeń, potrzebujemy w sumie ok. 25 tys. osób.