Dziedzictwo
Lajkonik przeszedł przez Kraków
7 czerwca w stolicy Małopolski odbył się tradycyjny pochód Lajkonika. Barwny orszak, otoczony cały czas przez tłumy mieszkańców i turystów, od południa do wieczora przemierzył szereg krakowskich ulic, począwszy od Senatorskiej, a skończywszy na scenie zlokalizowanej pod Wieżą Ratuszową na krakowskim Rynku Głównym.
W czasie pochodu Lajkonik przy dźwiękach krakowskich melodii w wykonaniu kapeli Mlaskoty przeszedł m.in. ulicami Kościuszki, Zwierzyniecką, Franciszkańską czy Grodzką. Odwiedzał on tamtejszych kupców i bez przerwy zbierał „haracz” należny wodzowi Tatarów. Wszystkiemu towarzyszyły radosne tańce, śmiech i zabawa.
Ta wyjątkowa krakowska tradycja, która w 2014 r. została wpisana na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego, wiąże się z ocaleniem Krakowa przed najazdem tatarskim w XIII w. przez flisaków wiślanych z okolic Zwierzyńca, których nazywano włócznikami. Zgodnie z legendą najdzielniejszy z nich, przebrany w zdobyczny strój chana tatarskiego, w atmosferze triumfu wkroczył do miasta.
Warto przypomnieć, że prawdziwego Lajkonika można zobaczyć tylko w oktawę Bożego Ciała i tylko wtedy dotknięcie przez niego buławą jest źródłem szczęścia. Już od ponad 30 lat w rolę Lajkonika wciela się Zbigniew Glonek. Niektórzy z towarzyszących mu mieszkańców pamiętają początki jego występów.
- Moja coroczna obecność tutaj to jakby powrót do czasów dzieciństwa. Z drżeniem serca czekam aż Lajkonik dotknie mnie buławą i naprawdę wierzę, że to przynosi szczęście. A nawet jeśli nie, to chociaż radość, którą przecież widać na twarzach wszystkich tutaj obecnych - opisała pani Danuta.
- Stanowię część straży Lajkonika. To dobra zabawa, ale też wielka odpowiedzialność. Czuję, że przekazuję tym, którzy nas obserwują na poszczególnych ulicach wyjątkową tradycję, która opisuje nasze miasto, jego walkę z najeźdźcą, ale także wielką radość po historycznym zwycięstwie. Widzę też, że sprawia to wyjątkową frajdę najmłodszym, którym trzeba przecież przekazywać zamiłowanie do lokalnych zwyczajów - dodał z kolei pan Andrzej, który w tradycyjnym stroju współprowadził orszak, trzymając jednocześnie za rękę swojego wnuczka.
W czasie pochodu, Lajkonik trzy razy wykonał swój tradycyjny taniec, a idący z nim włóczkowie utworzyli wtedy wokół niego charakterystyczne koło. Ten taniec, któremu towarzyszą egzotyczne melodie, jest symbolicznym ukazaniem najazdu tatarskiego. Wielką atrakcją, zwłaszcza dla najmłodszych, są rzuty piłeczkami w Tatarów z orszaku, które mają imitować bitwę.
Co istotne, jedną z części całodniowego orszaku było złożenie kwiatów na dziedzińcu Pałacu Arcybiskupów Krakowskich. Odbyło się to przy pomniku Jana Pawła II, przed którym Lajkonik wraz z całą chorągwią oddał pokłon. Po tym wszyscy udali się na Rynek Główny.
W oczekiwaniu na przybycie pochodu, zgromadzeni pod Wieżą Ratuszową mogli zobaczyć specjalne widowisko "Lajkoniku Laj Laj”, występ bębniarskiej grupy Wataha Drums oraz spektakl w wykonaniu Baletu Cracovia Danza. Po wkroczeniu na scenę Lajkonik odebrał od władz miasta „haracz” w wielkiej sakwie, a potem razem z prezydentem miasta wzniósł toast za pomyślność krakowian i wykonał trzeci taniec zwany „Pokłonem miastu”.
- To wyjątkowa tradycja, która wspomina dzieje historyczne, ale jest też przestrzenią do integracji zarówno mieszkańców, jak i turystów. Chcemy dzisiaj pokazać, że folklor jest niezwykle ważny i że bez pamięci historycznej nie uda nam się wychować przyszłych pokoleń - przyznał Jacek Majchrowski.
Tegoroczny pochód Lajkonika dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz został on objęty patronatem Europejskiego Roku Dziedzictwa Kulturowego 2018.