Imieniny: Alberta, Janusza, Konrada

Wydarzenia: Światowy Dzień Telewizji

Małopolska

Małopolanie wywalczyli cztery medale w Paryżu! 

szermierki fot. archiwum Polskiego Związku Szermierczego/ Bizzi Team

Jeden srebrny i trzy brązowe – to imponujący rezultat sportowców z naszego regionu, w 100-letniej historii rywalizacji na olimpijskich arenach. W tym zaszczytnym gronie są Klaudia Zwolińska, Aleksandra Kałucka, Renata Knapik-Miazga, Aleksandra Jarecka oraz Tomasz Fornal, Marcin Janusz i Dominik Czaja. 

 

Cała reprezentacja biało-czerwonych zdobyła w Paryżu dziesięć medali. Jedyne złoto zapisała na swoim koncie Aleksandra Mirosław we wspinaczce sportowej. Srebra - obok Zwolińskiej w kajakarstwie górskim – wywalczyły Julia Szeremeta w boksie, siatkarze z Fornalem i Januszem w składzie oraz Daria Pikulik w kolarstwie torowym. Brązowe krążki przywiozły Iga Świątek w tenisie, Knapik-Miazga i Jarecka, szpadzistki w rywalizacji drużynowej, wioślarze w czwórce podwójnej wagi lekkiej z Czają, Kałucka we wspinaczce i lekkoatletka Natalia Kaczmarek, w biegu na 400 m.

Tatę Klaudii przeganiał ochroniarz

Jako pierwsza trofeum do kolekcji dołożyła Zwolińska. Kajakarka górska ze Startu Nowy Sącz, przegrała jedynie z Jessiką Fox z Australii. Rok temu nowosądeczanka wywalczyła dwa srebrne medale podczas Igrzysk Europejskich, a na IO w Tokio była piąta. - Swój udział w sukcesie miał jej tata, który w trakcie półfinałowego przejazdu biegł obok toru, przeganiany przez ochroniarza – przypomina z humorem Grzegorz Kotowicz, prezes Polskiego Związku Kajakowego, który z trybun obserwował zmagania. – Klaudia pokazała wielką klasę, wytrzymała presję. Żeby zrozumieć jaką wartość ma ten medal, trzeba porównać infrastrukturę. Francuzi mają 20 sztucznych torów i 30 innych do kajakarstwa górskiego. My mamy jeden, w Krakowie. Po takim sukcesie mam nadzieję, że tor na Kolnej przejdzie gruntowną modernizację. Może uda się wybudować jeszcze jeden, w innym miejscu w kraju? – zastanawia się prezes Kotowicz. Polskie kajakarstwo slalomowe czekało 24 lata na kolejny medal. W Sydney srebrny medal zapisał na swoim koncie duet Michał Staniszewski-Krzysztof Kołomański.

- Szczerze gratuluję wyników małopolskim medalistom. Cztery lata ciężkiej pracy, wyrzeczeń i poświęceń, przyniosło upragniony sukces. Cieszę się, tym bardziej, bo samorząd województwa od lat wspiera sportowe talenty, fundując stypendia i nagrody za wybitne osiągnięcia. Dziękujemy za wspaniałe chwile, gdy kibicowaliśmy naszym sportowcom przed telewizorami. Liczymy na co najmniej tyle samo, za cztery lata w Los Angeles - zaznaczył marszałek Łukasz Smółka.

Rekord za rekordem na ściance

Aleksandra Kałucka zaczynała sportową karierę w Tarnovii, potem ćwiczyła w AZS Akademii Tarnowskiej. Zwyciężała w Pucharze Świata i była druga na mistrzostwach Europy. Nominację olimpijską wygrała, eliminując Natalię, siostrę bliźniaczkę. W Paryżu pobiła swój rekord życiowy – 6,34 s na 15-metrowej ściance. Kilka minut wcześniej Mirosław ustanowiła rekord świata i olimpiady – 6,06. Obie Ole były głównymi kandydatkami do złota we Francji, w konkurencji na szybkość. Spotkały się w półfinale, wygrała Mirosław. Potem obie odpowiednio wygrały boje, w finale i w walce o brąz.

Medal nr 300 zasługą akademickich szpadzistek

Knapik-Miazga i Jarecka z AZS AWF Kraków wywalczyły brązowy medal w nieprawdopodobnych okolicznościach. Na mniej niż pięć sekund przed końcem meczu z Chinami, Ola zdała Azjatce pchnięcie na remis po 31. W dogrywce zdobyła punkt na wagę złota i Polska wygrała to emocjonujące spotkanie w rywalizacji drużynowej 32:31.

Obok krakowianek w czwórce były Martyna Swatowska-Wenglarczyk i Alicja Klasik. To był medal numer 300 w historii występów polskich sportowców na Igrzyskach Olimpijskich. – Trenuję Olę od siedmiu lat, a Renię od pięciu. Obie są wybitnymi zawodniczkami i ciężko zapracowały na swój sukces. Dla mnie to podwójna radość, bo niewiele jest trenerów, którzy sami wcześniej zdobyli medal igrzysk olimpijskich – podkreślił Radosław Zawrotniak, szkoleniowiec AZS AWF Kraków, który srebrny medal zdobył w Pekinie, w 2008 roku. Aleksandra – na co dzień aplikantka w krakowskiej kancelarii prawnej - pojechała do Paryża ze swoim dwuletnim synkiem. Renata swoją przyszłość od roku koncentruje wokół uniwersytetu w Pensylwanii, gdzie pracuje z młodzieżą. – Musimy zrobić, co tylko w naszej mocy, by kolejni utalentowani sportowcy nie uciekali z Małopolski. Bardzo dziękuję samorządowi województwa, bo dzięki stypendiom im. Stefana Kapłaniaka i Małopolskiemu Laurowi Sportu, nagrodzie dla najlepszych sportowców regionu, możemy cieszyć się z olimpijskiego medalu – zauważył trener Zawrotniak.

Horror z USA na długo zostanie w pamięci

Fornal i Janusz nie tylko przełamali klątwę (przez pięć kolejnych igrzysk olimpijskich Polacy kończyli zmagania na ćwierćfinałach) w siatkówce, ale walnie przyczynili się do pierwszego medalu po 48 latach przerwy. W 1976 roku w Montrealu Polska pokonała ZSRR 3:2. W Paryżu Biało-czerwoni pokonali Słowenią w ćwierćfinale, a potem w szalonym półfinale z USA, po horrorze, który na długo zostanie w pamięci kibiców, odwrócili losy meczu, wygrywając 3:2. Niestety rewanż w finale z Francją, za porażkę trzy lata wcześniej w stolicy Japonii, nie udał się. – Jestem dumny z chłopaków, cieszmy się z tego, co mamy, po tylu latach czekania. W finale byliśmy zmęczeni mentalnie, zabrakło radości i agresji, odcięło nam przysłowiowy prąd. Kontuzje zrobiły swoje, ale trzeba uczciwie przyznać, że są one wpisane w sport i każdego mogą dotknąć – podsumował Sebastian Świderski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej.

Fornal pierwsze kroki stawiał w UKS 22, przy Szkole Podstawowej nr 155 w Krakowie, a potem w Hutniku Dobrym Wyniku. Jest synem Marka, dwukrotnego mistrza kraju (1988, 1989) w barwach Hutnika. Janusz, urodzony w Nowy Sączu, uczył się w UKS przy SP nr 20, w swoim rodzinnym mieście. – Sport jest nieubłagany, Francuzi zagrali wspaniale. Jako ojciec jestem dumny z syna, ale chcę to wyraźnie powiedzieć: to jest bez dwóch zdań, ogromny sukces całego zespołu! Obok Tomka i Marcina, z Małopolski, a dokładnie z Krakowa, pochodzi jeszcze Marcin Komenda. Może wszyscy trzej będą trzonem reprezentacji na Igrzyska Olimpijskie w 2028 roku w Los Angeles? – zadaje pytanie Marek Fornal.

- Wiem, ile wyrzeczeń i pracy kosztowały medale Małopolan. Udział w igrzyskach olimpijskich jest marzeniem każdego zawodnika, bo to jest najważniejsze wydarzenie sportowe na świecie. Wygranie medalu nie każdemu jest dane. O realizacji tego sportowego marzenia decydują szczegóły i detale, tak istotne w szkoleniu zawodników. Cieszę się szczęściem naszych medalistów i jednocześnie jestem dumny z promocji Małopolski, jaką dzięki nim mamy - wyznał wicemarszałek Witold Kozłowski.

To była ekipa super dzieciaków

Czaja zaczynał wioślarstwo w UKS 1993 Kraków, później bronił barw AZS AWF Kraków. We Francji, wraz z Fabianem Barańskim, Mateuszem Biskupem i Mirosławem Ziętarskim wywalczył brązowy medal w czwórce podwójnej wagi lekkiej. - Jestem dumna, bo udało mi się go namówić do wioślarstwa. W tej samej grupie młodzików zaczynały Katarzyna Wełna (była na IO w Paryżu), Maria Wierzbowska i starsza od nich Maria Sajdak (dwukrotna medalistka z Rio de Janeiro i Tokio). To była ekipa super dzieciaków, z której wyrośli późniejsi olimpijczycy. Dominik przeszedł do trenera Zdzisława Bromka. Chciałabym, aby nasz trud, jaki wkładamy w rozwój wioślarstwa, został dostrzeżony przez nasze lokalne władze. Aby zawodnicy nie uciekali do bogatszych klubów w Polsce (Dominik reprezentuje AZS AWF Warszawa) i mieli łodzie na najwyższym poziomie, jak nasi rywale w kraju, z którymi często wygrywamy. Aby nasze szkolenie było stabilne, a nie na kredyt przez pół roku. Od lat mamy doskonałą ciągłość szkolenia, zwłaszcza w grupach młodzieżowych. O ile praca trenerów jest solidna i systematyczna, to cała reszta stoi na głowie. Tylko nasz fanatyzm sportowy sprawia, że to działa – skomentowała osiągnięcie wychowanka, Iwona Wójcik-Pietruszka, pierwsza trenerka Dominika.

Bardzo blisko medalu była kajakarka Adrianna Kąkol (Kolejowy Klub Wodny 1929). Z Karoliną Nają, Anną Puławską i Dominiką Putto zajęła czwarte miejsce w konkurencji K-4. Polki na dystansie pół kilometra przypłynęły za Nową Zelandią, Niemcami i Węgrami, przegrywając z tymi ostatni walkę o brąz, o zaledwie 24 setne sekundy.

W klasyfikacji generalnej – którą wygrały Stany Zjednoczone przed Chinami i Japonią - Polska uplasowała się na 42. miejscu.

Źródło:
;