Jaśniej
Małżeństwo dla Kościoła ciągle ważne
Wprowadzone przez Ojca Świętego zmiany w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa są poważne, ale dotyczą tylko procedur. Ochrona sakramentalnego małżeństwa pozostaje bez zmian.
Zwolennicy liberalizacji nauczania Kościoła i propagatorzy „kościelnych rozwodów” nadchodzącymi zmianami muszą być rozczarowani. Wbrew powszechnej i błędnej opinii w Kościele nadal nie ma mowy o rozwodzie. Co więcej, w rozumieniu fundamentalnych dla małżeństwa spraw motu proprio Mitis Iudex Dominus Iesus niczego nie zmienia.
Na Rok Miłosierdzia
Ogłoszenie nowych przepisów dotyczących uproszczenia procedur procesowych w sprawach o stwierdzenie nieważności małżeństwa jest konsekwencją dyskusji, toczącej się w Kościele już od dłuższego czasu. Głosy w tej sprawie pojawiały się na ubiegłorocznej sesji Synodu Biskupów dotyczącego małżeństwa i rodziny. Za ułatwieniem procedur wypowiadał się także sam papież Franciszek czy choćby kard. Francesco Coccopalmerio, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Tekstów Prawnych.
Nie jest też przypadkiem, że zmiany wejdą w życie właśnie 8 grudnia. Wówczas to rozpocznie się ogłoszony przez Ojca Świętego rok jubileuszowy – Rok Miłosierdzia. Uproszczenie, a czasem także przyspieszenie procedur sądowych ma być właśnie oznaką miłosierdzia dla tych osób, które ze swą zagmatwaną sytuacją osobistą zmagają się przez długi czas. W określonych przypadkach Kościół, tak jak to miało miejsce dotychczas, po przeprowadzeniu procesu sądowego może stwierdzić, że dane małżeństwo zostało zawarte nieważnie. – Zmiany mają pomóc przede wszystkim tym, którzy chcą uporządkować swoją sytuację w Kościele i mają ewidentne przesłanki. Obecnie proces może trwać trzy, cztery, a nawet pięć lat. Czasem są to osoby głęboko wierzące i mimo wszystko praktykujące, pomimo przeszkody kanonicznej, które od lat żyją w ponownych związkach cywilnych, a które jednak chciałyby uregulować swoją pozycję w Kościele oraz w przyszłości zawrzeć ważne małżeństwo sakramentalne – mówi Karolina M. Błaszków-Nowak, prawnik ze specjalizującej się w prawie kanonicznym Kancelarii Kanonicznej Primus.
Szybciej, ale nie liberalniej
Największą nowością jest tzw. processus brevior, a więc proces krótki. W myśl założeń odbywałby się on tylko w przypadkach, w których zachodziłby określone przesłanki, w zasadzie przesądzające, że małżeństwo z dużą pewnością nie zostało zawarte ważnie. O co konkretnie chodzi? Np. o brak wiary jednego ze współmałżonków, aborcję, dokonaną dla uniknięcia zrodzenia potomstwa, krótkie pożycie małżeńskie, pozostawanie w związku pozamałżeńskim w chwili zawarcia małżeństwa lub zaraz po tym, zatajenie przez jednego ze współmałżonków pewnych istotnych rzeczy przed zawarciem małżeństwa, np. choroby psychicznej czy bezpłodności. Jednak same przesłanki to za mało, by proces odbył się w trybie przyspieszonym. Kluczowe jest bowiem to, że obie strony muszą wnieść powództwo, a więc zgodnie chcieć potwierdzenia, że ich małżeństwo zostało zawarte nieważnie. Tyle że taka jednomyślność nie działa automatycznie na ich korzyść. – Może to jednak rodzić pewne podejrzenia, czy przypadkiem strony nie porozumiały się wcześniej ze sobą, tylko po to, aby z tego przyspieszonego trybu skorzystać. Oczywiście nigdy nie znamy intencji stron, ale to od wiedzy, mądrości, doświadczenia biskupa – sędziego, a przede wszystkim analizy dostępnych w sprawie dowodów, będzie zależało to, czy dana sprawa kwalifikuje się, aby rozpatrywać ją w przyspieszonym trybie. W przypadku jakichkolwiek wątpliwości zostanie ona skierowana do sądowego trybu zwykłego – tłumaczy Karolina M. Błaszków-Nowak.
Proces krótki w założeniu ma zamknąć się w 30 dniach czasu podstawowego i 15 dniach czasu dodatkowego na ewentualne uwagi. Orzekać w nim ma sam biskup, którego jednak będzie mógł wesprzeć doświadczeniem i wiedzą instruktor sprawy oraz doradca – asesor.
Tak błyskawiczny czas orzekania musi jednak budzić uzasadnione obawy, czy sądy diecezjalne unikną możliwych uchybień i błędów, mających olbrzymie konsekwencje religijne i moralne. – Proces będzie szybszy, ale to nie oznacza, że będzie bardziej liberalny, a decyzje będą podejmowane w sposób nieprzemyślany i pochopnie. Wszelkie wątpliwości działają bowiem na korzyść węzła małżeńskiego, w imię kan. 1060, małżeństwo cieszy się przychylnością prawa, dlatego w wątpliwości należy uważać je za ważne, dopóki nie udowodni się czegoś przeciwnego – podkreśla kanonistka.
Czasem wystarczy jeden wyrok
Inną bardzo poważną zmianą wprowadzoną decyzją papieża, jest odejście od obowiązkowej dwuinstancyjności w orzekaniu. Dotychczas konieczne było potwierdzenie wyroku stwierdzającego nieważność małżeństwa przez dwa trybunały. I tak na przykład, kiedy wyrok w pierwszej instancji wydał Sąd Duchowny w Poznaniu, to wyrok ten musiał być jeszcze potwierdzony przez Sąd Duchowny w Warszawie. W myśl nowych przepisów – jak tłumaczył w swoim artykule dla KAI ks. prof. Piotr Majer, kanonista z Uniwersytetu Papieskiego im. Jana Pawła II w Krakowie – sprawa może zostać zakończona już po pierwszym wyroku, jeśli apelacja nie zostanie wniesiona w ciągu 15 dni lub jeśli taka apelacja miałaby na celu jedynie przeciągnięcie postępowania.
Omawiane zmiany są najważniejszymi, ale nie jedynymi, jakie czekają procedury procesowe w sądach duchownych. Nowością będzie także m.in. szersze dopuszczenie świeckich do składów orzekających w kościelnych trybunałach.
Do 8 grudnia procesy będą toczyć się według dotychczas obowiązujących przepisów. Na razie więc wszystkie zainteresowane strony, a więc zarówno sędziowie, pracownicy sądów diecezjalnych, prawnicy świeccy zajmujący się prawem kanonicznym, wreszcie osoby starające o się o stwierdzenie nieważności ich małżeństwa, mają jeszcze ponad dwa miesiące na zapoznanie się z nowymi przepisami. Te nie tylko czekają na wdrożenie na nasz krajowy grunt, ale także na oficjalnie przetłumaczenie na język polski.