Pod oknem
Mężczyzno, szukasz swojego miejsca w Kościele? Sprawdź tutaj
10 marca obchodzony jest Dzień Mężczyzn. W Archidiecezji Krakowskiej działa wiele wspólnot, które pomagają im pogłębiać wiarę i dawać świadectwo wiary. Oto niektóre z nich.
„Nie ma dla nas nic droższego niż Chrystus Bóg”
O Dniu Kobiet słyszymy zewsząd. Dzień Mężczyzn? O nim mówi się zdecydowanie rzadziej. Chociaż Międzynarodowy Dzień Mężczyzn od 1999 r. obchodzony jest 19 listopada, w Polsce przyjęła się inna data – 10 marca.
Wiąże się to ze wspomnieniem Świętych Męczenników z Sebasty, 40 rzymskich legionistów, którzy w 320 r. dali świadectwo wiary, w momencie próby odpowiadając: „Zabierz nam nie tylko nasze wojskowe dystynkcje, ale i życie nasze. Nie ma dla nas nic droższego niż Chrystus Bóg”.
Współcześnie, bycie wierzącym nie wymaga męczeństwa. Świadectwo wiary można dawać jednak na różne sposoby — w domu, w pracy, wśród swoich znajomych. W Archidiecezji Krakowskiej działa wiele wspólnot dedykowanych mężczyznom. Stanowią przestrzeń do rozwoju wiary. To kilka z nich.
Różaniec „po męsku”
W 2018 r. w Warszawie zrodziła się inicjatywa Męskiego Różańca. Ze stolicy Polski do stolicy Małopolski przywędrowała w 2019 r. Wówczas, w pierwszą sobotę maja w krakowskim kościele św. Barbary po raz pierwszy zebrali się mężczyźni, aby wspólnie się modlić. – Męski Różaniec od początku gromadził wokół tej Bożej inicjatywy mężczyzn. Byli to faceci w różnym wieku: od młodych chłopców, którzy przychodzili ze swoimi ojcami czy dziadkami, po dojrzałych młodzieńców oraz mężczyzn w sile wieku, których obecnie jest najwięcej — wyjaśnia o. Mariusz Balcerak SJ, sprawujący duchową pieczę nad inicjatywą.
Jego zdaniem docenia ona rolę mężczyzn w życiu Kościoła, pozwalając im odnaleźć swoje miejsce. – Mają różne cele w swoim życiu i realizują je często w sposób zupełnie różny od tego jak czynią to kobiety. I to jest piękne w Kościele. To daje również mężczyznom przestrzeń do działania według swojego stylu. Po prostu przechodzą do modlitwy i do działania — mówi duszpasterz. – To, co dla mnie jest niesamowitym świadectwem, to przykład wierności modlitwie wynagradzającej Sercu Maryi. Mężczyźni są przekonani i wierzą w to, co robią. Obserwuję tutaj pewną stałość i regularność w przychodzeniu na pierwsze soboty miesiąca, z tendencją wzrostową — dodaje.
Czy różaniec, który często postrzegany jest jako domena kobiet, jest „męski”? – Czasami można odnieść wrażenie zaistnienia pewnego paradoksu. Dobrze zbudowani faceci modlą się u boku Świętej Niewiasty. Ci, którzy prowadzą ogromne ciężarówki czy jako żołnierze strzelają z ciężkiej artylerii na poligonach wojskowych, klękają publicznie na kolanach, aby w geście uniżenia i pokory uwielbić Boga i Maryję — dzieli się o. Balcerak SJ.
W dzisiejszym, laicyzującym się społeczeństwie, potrzeba przede wszystkim widzialnych i przekonanych świadków. Nasi mężczyźni tacy są i są dumni, że mogą stać pod sztandarem Maryi Niepokalanej
Zwraca przy tym uwagę na odwagę uczestników modlitwy w dawaniu publicznego świadectwa wiary. – W dzisiejszym, laicyzującym się społeczeństwie, potrzeba przede wszystkim widzialnych i przekonanych świadków. Nasi mężczyźni tacy są i są dumni, że mogą stać pod sztandarem Maryi Niepokalanej. To jest dla nas nobilitacja, nie wstydzić się, że jesteśmy w służbie dla Niebieskiej Królowej — podkreśla.
Współcześni rycerze
Choć słowo „rycerz” wywołuje skojarzenia z okresem średniowiecza, legendami i bajkami, współcześnie spotkać można ich także w Kościele. W Krakowie także. Marcin Kukla jest mężem i ojcem trójki dzieci. Kiedy pociechy stawały się coraz starsze, zaczął czuć potrzebę większego i głębszego zaangażowania się w życie Kościoła. – Od dziecka z rodzicami, później już z żoną i naszymi dziećmi brałem udział w procesji z Wawelu na Skałkę i to właśnie tam po raz pierwszy spotkałem mężczyzn z czarnych strojach, z herbem papieskim na piersi. Tu może zaskoczę, ale właśnie te stroje mnie ujęły — wspomina. Byli to członkowie Zakonu Rycerzy św. Jana Pawła II. 18 maja 2018 r., w rocznicę urodzin Papieża Polaka, stał się jednym z nich.
Czy współczesny świat potrzebuje rycerzy? Zdaniem Marcina – tak. – Etos rycerski jest jak najbardziej aktualny i dalej ma swoje zastosowanie. Mowa o takich wartościach jak szlachetność, honor, sprawiedliwość i odwaga. Odwaga, której tak nam dzisiaj brakuje, a która jest tak potrzebna w życiu każdego chrześcijanina. Obrączka na palcu, znak krzyża w miejscu publicznym, chrześcijańskie powitanie – lista jest długa, a odwagi mało. Ostrzegał przed tym Jan Paweł II. Bycie rycerzem daje mi odwagę do publicznego dawania świadectwa mojej wierze — wyjaśnia.
Bycie rycerzem daje mi odwagę do publicznego dawania świadectwa mojej wierze
To nie jedyna rycerska formacja, działająca w Archidiecezji Krakowskiej. Tomasz Konturek to były Wielki Rycerz i lider wspólnoty Rycerzy Kolumba, działającej przy łagiewnickim Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Dlaczego wybrał tę formację? – Przede wszystkim przykład życia innych braci rycerzy, moich kolegów i znajomych, ale również działania charytatywne, dzieła miłosierdzia. Zasady: miłosierdzie, jedność, braterstwo i patriotyzm, którymi kierują się bracia na całym świecie, a które wyznaczył nam nasz założyciel bł. ks. Michael McGivney ponad 140 lat temu, były również dla mnie inspiracją do odpowiedzenia na zaproszenie i dołączenia do tego świeckiego zakonu — odpowiada.
Formacja Rycerzy Kolumba opiera się na comiesięcznych spotkaniach wspólnot, działających przy parafiach, czyli Rad Lokalnych. Rozpoczyna je Eucharystia, której kontynuacją jest katecheza kapelana i dyskusja. Zakon angażuje się też w inicjatywy charytatywne. – Na przestrzeni ostatnich lat, udało się podjąć ich wiele charytatywnych m.in. pomoc Ukrainie poprzez zakup kurtek dla dzieci, przygotowanie w Krakowie 16 500 sztuk paczek z żywnością i chemią gospodarczą, corocznie organizowaną zbiórkę w ramach akcji Paczuszka dla Maluszka czy też kwesty na rzecz wileńskiego Hospicjum bł. ks. Michała Sopocki. Dzięki inicjatywnie naszej rady, na Ukrainę został zakupiony ambulans medyczny — wylicza Tomasz Konturek.
Dzięki Rycerzom Kolumba wiem, że nie jestem sam. Mam świadomość, że obok jest mój brat, na którego mogę liczyć, który jest chętny, aby mi pomóc.
Co w codziennym życiu daje mu ta męska wspólnota? – Dzięki Rycerzom Kolumba wiem, że nie jestem sam. Mam świadomość, że obok jest mój brat, na którego mogę liczyć, który jest chętny, aby mi pomóc. Nieraz to braterstwo było widoczne między członkami naszej rady. Wiem, że mam brata, który wyznaje te same zasady, z którym mogę swobodnie porozmawiać na różne tematy czy też wspólnie wyjść do pubu, restauracji albo na kiełbasę z grilla. Co najważniejsze, zakon i bracia rycerze towarzyszą mi w mojej drodze wiary, za co jest wdzięczny Panu Bogu — odpowiada.
„Mężczyźni z krwi i kości, którzy chcą dać z siebie więcej”
Nadzwyczajni Szafarze Komunii Świętej to kolejna propozycja dla mężczyzn, aby zaangażować się w życie Kościoła, chociaż – jak podkreśla ks. Artur Czepiel – nie jest ona odpowiednia dla wszystkich. – To droga dla mężczyzny, który prowadzi wzorowe życie religijne i moralne. Do tego musi to być mężczyzna, który pogodzi swoje życiowe powołanie i obowiązki z posługą wobec chorych oraz z zaangażowaniem w parafii. Usilnie podkreślam szafarzom, że najpierw są mężami i ojcami – wyjaśnia duszpasterz. Dodaje przy tym, że niejednokrotnie podjęcie posługi prowadzi pogłębienia wiary nie tylko szafarzy, ale całych ich rodzin.
O Nadzwyczajnych Szafarzach Komunii Świętej mówi się wiele. Dla niektórych ich posługa pozostaje kontrowersyjna, jednak najlepszym świadectwem o niej są słowa chorych, których odwiedzają: „Bez tych ludzi sobie nie wyobrażam, żebyśmy mogli normalnie funkcjonować. Mam na myśli funkcjonowanie nas, chorych, którzy potrzebujemy Pana Jezusa”. – To prawdziwi mężczyźni z krwi i kości, którzy potrafią i chcą dać z siebie więcej dla Boga i drugiego człowieka, dzieląc się swoim czasem. Potrafią powołanie życiowe pięknie łączyć ze służbą Bogu i bliźniemu. Przede wszystkim zaś, idąc do chorych, zakładając krzyż i albę, są autentycznymi świadkami Chrystusa. Widok mężczyzny w sile wieku przy ołtarzu czy zmierzającego z bursą do chorego, potrafi czasem więcej dać do myślenia niż niejedno kazanie – mówi ks. Artur Czepiel.