Wywiady
Między zazdrością a tęsknotą
O tym, jak radzić sobie z zazdrością i zamieniać ją w czułą tęsknotę wynikającą z miłości, w kolejnym odcinku cyklu „eMOCje!” rozmawiamy z ks. Markiem Dziewieckim - niekwestionowanym autorytetem w dziedzinie psychologii, wykładowcą oraz rekolekcjonistą.
Łukasz Kaczyński: Czym jest zazdrość?
Ks. Marek Dziewiecki: Zazdrość to postawa zaborczości wobec drugiej osoby. Taka postawa jest typowa dla ludzi niedojrzałych emocjonalnie i traktujących drugą osobę jak własność, która ma być tylko do naszej dyspozycji. W jakimś stopniu każdy z nas jako dziecko był zazdrosny w odniesieniu do swoich rodziców. Małe dzieci chcą mieć rodziców tylko dla siebie. Podobnie zaborczy stajemy się wtedy, gdy przeżywamy intensywne zakochanie. Miłości towarzyszy tęsknota, gdy kochana osoba nie jest obok mnie. Tymczasem w zakochaniu nieuchronna jest właśnie zazdrość. Czasem przybiera ona tak patologiczne formy, że ktoś z zazdrości dręczy tę drugą osobę, szantażuje, terroryzuje, a czasem okalecza, a nawet rani czy zabija. W dorosłym życiu zazdrość wynika najczęściej z pożądania albo z egoistycznej zaborczości. W małżeństwie często bywa też wynikiem tego, że ktoś sam jest niewierny i o to samo podejrzewa współmałżonka.
Ł.K.: Czy jest to uczucie, które w każdym życiowym aspekcie pociąga za sobą negatywne konsekwencje?
K.M.D.: Zazdrość to więcej niż uczucie. To - jak wspomniałem - postawa zaborczości, która wiąże się z określonymi przeżyciami, takimi jak złość, smutek, podenerwowanie, agresja. Gdy osoba zazdrosna jest na tyle dojrzała, że potrafi zapanować nad zazdrością i wyrażać ją bez agresji, to ta druga osoba może odbierać to jako potwierdzenie, że jest kochana i ważna. Taka sytuacja ma miejsce jednak wyłącznie wtedy, gdy zazdrość jest przeżywana w rozsądnych granicach. Rozstrzygająca jest tu intensywność zazdrości oraz dojrzałość w jej komunikowaniu.
Ł.K.: Zazdrość może dotykać poziomu materialnego lub rodzić się względem drugiego człowieka. Czy w zależności od tego kierunku można mówić o jakiś różnicach w tej postawie?
K.M.D.: Zazdrość o jakieś rzeczy jest zwykle mniej intensywna i mniej destrukcyjna niż zazdrość w odniesieniu do osób. W tym drugim przypadku zazdrośnik traktuje drugą osobę jak rzecz i jak swoją własność. Zamiast kochać, chce drugą osobę posiadać. Taka postawa niszczy więzi. Nierzadko zazdrośnik wręcz dręczy tę drugą osobę. W małżeństwach, w których obie strony są dojrzałe i ufają sobie, małżonkowie nie mają potrzeby, by siebie nawzajem kontrolować i nie prowokują siebie nawzajem do zazdrości.
Ł.K.: Dlaczego w relacji kobieta-mężczyzna czy w małżeństwie pojawia się zazdrość? Z czego może wynikać fakt, że jesteśmy zazdrośni o osobę, którą kochamy. Miłość powinna wiązać się przecież z bezgranicznym zaufaniem?
K.M.D.: Miłość małżeńska to najsilniejsza forma miłości, jaka może powiązać ludzi w doczesności. Mąż i żona stają się jednym ciałem. Zawierzają sobie nawzajem swój własny los i los dzieci, którymi Bóg ich obdarza. W obliczu tak silnej więzi doświadczanie zazdrości jest w pewnych sytuacjach zrozumiałe. Wynika z faktu, że ta druga osoba jest dla nas najważniejsza na tej ziemi. Poważny problem pojawia się wtedy, gdy zazdrość wynika z postawy zaborczości męża czy żony, albo z tego, że współmałżonek swoim zachowaniem prowokuje do zazdrości. Co do bezgranicznego zaufania, to powinniśmy okazywać je wyłącznie Bogu. My, ludzie, nie jesteśmy doskonali. Potrzebujemy czujności i nawrócenia. Nikt z nas nie powinien żądać bezgranicznego zaufania od tych, którzy nas kochają.
Ł.K.: Czasami osoba zazdrosna tłumaczy swoje zaborcze zachowania tym, że choć co prawda ufa ukochanej czy ukochanemu, to jednak nie ufa osobom w jej środowisku, na przykład w pracy czy też na uczelni, bo ich nie zna? Jak podejść do takiego tłumaczenia i czy jest ono słuszne?
K.M.D.: Takie „tłumaczenie” własnej zazdrości nie jest racjonalne. Jeśli małżonek ufa współmałżonkowi, to nie odczuwa zazdrości nawet wtedy, gdy żona czy mąż ma w pracy czy swoim otoczeniu osoby niemoralne, którym rzeczywiście nie można ufać. Wie bowiem, że nawet takie osoby nie skłonią kochanej osoby do niemoralnych zachowań.
Ł.K.: Czy jednym z możliwych podłoży zazdrości w relacji kobieta-mężczyzna może być niskie poczucie własnej wartości? Jak sobie z tym radzić i jaką pomoc może dać osoba, która kocha człowieka nieradzącego sobie w tym względzie?
K.M.D.: Mówienie o „niskim poczuciu własnej wartości” wydaje mi się nietrafne. To raczej przejaw bardziej podstawowego problemu, jakim jest brak miłości. Jeśli dziecko nie jest przez rodziców wystarczająco kochane i wspierane, to może sobie wmówić, że rodzice nie okazują mu miłości, bo ono na to nie „zasługuje”. Podobnie jeśli jakaś kobieta zwiąże się z mężczyzną, który ją nie szanuje i nie wspiera, to może to w niej spowodować niskie poczucie wartości. Ci, którzy kochają i są kochani, mają realistyczne poczucie własnej wartości. Z jednej strony wiedzą, że są ukochanymi dziećmi Boga, powołanymi do radości i świętości. Z drugiej strony wiedzą, że potrzebują ciągłego nawrócenia i że kochają jeszcze za mało. W relacji kobieta-mężczyzna problemem nie jest więc za niskie czy za wysokie poczucie własnej wartości, lecz brak miłości albo mylenie miłości z pożądaniem, uczuciem czy z naiwnym „poświęcaniem się” tej drugiej osobie. Najlepszym lekarstwem na zazdrość jest wzajemna, wierna i dojrzała miłość. Nie znam innego lekarstwa.
Ł.K.: Często zazdrość w związku czy małżeństwie dotyka spraw związanych z wyglądem lub zachowaniem tej drugiej osoby – ktoś denerwuje się o za krótką spódniczkę, głębszy dekolt w bluzce czy też zbytnią poufałość wobec koleżanki? Jak rozmawiać w tej kwestii z drugą połówką i czy rzeczywiście frywolne żarty czy też nieco bardziej luźny ubiór może być tu problemem?
K.M.D.: Oczywiście, że frywolne żarty czy przesadnie luźny, prowokujący sposób ubierania się może niepokoić tę drugą osobę. Warto w takiej sytuacji rozmawiać o tym wprost, a jednocześnie w życzliwy, rzeczowy i taktowny sposób. Błędem jest okazywanie złości, bez wyjaśniania jej źródła, bo to może prowadzić do bolesnych nieporozumień. Inny typowy błąd to cierpienie w milczeniu, gdyż w ten sposób wprowadzamy tę drugą osobę w błąd, gdyż sugerujemy, że nic w jej zachowaniu nas nie niepokoi. Trzeci błąd to agresywny atak, bo to powoduje podobnie agresywną odpowiedź. Najlepiej jest wprost powiedzieć, że dany sposób zachowania czy ubierania się tej drugiej osoby nas niepokoi czy wręcz boli.
Ł.K.: Czasami zdarza się, że zazdrość nie dotyczy płci przeciwnej, ale czasu spędzanego z dzieckiem czy też rodzicami? Jak mądrze podejść do takiej formy zazdrości odczuwanej przez współmałżonka?
K.M.D.: Zazdrość rodzica o dzieci w odniesieniu do współmałżonka to poważny przejaw niedojrzałości. Kochająca mama czy kochający tata cieszy się z tego, że dzieci mają dobry kontakt także z drugim rodzicem. Wyjątkiem jest sytuacja, w której sposób bycia męża czy żony z dziećmi jest niedojrzały, bo polega na przykład na rozpieszczeniu dzieci czy na negatywnym nastawianiu ich do drugiego rodzica. Wtedy niepokój współmałżonka jest uzasadniony. Co do czasu spędzanego przez małżonka z rodzicami, niemal wszystko zależy od tego, czy ów małżonek respektuje zasadę, że po ślubie więź z żoną/mężem ma mieć bezwzględne pierwszeństwo przed więzią małżonka z rodzicami czy rodzeństwem. Jeśli tak nie jest, to pretensje współmałżonka są uzasadnione.
Ł.K.: A co z zazdrością po zachowaniu drugiej osoby, które zraniło i nadwyrężyło zaufanie? Jakie działania powinny podjąć obie strony w takiej sytuacji i jak naprawić taką ranę?
K.M.D.: Jeśli ktoś zranił czy nadwyrężył zaufanie drugiej osoby, to powinien nie tylko przeprosić, ale także radykalnie się zmienić i swoim zachowaniem tu i teraz potwierdzać, że teraz można mu ufać. Jeśli doszło do romansu męża czy żony z inną osobą, to zmiana powinna być radykalna. Winowajca powinien natychmiast zwolnić się z pracy, jeśli to tam miał miejsce romans. Powinien udostępniać do wglądu swój telefon, pocztę elektroniczną, wykazy połączeń – i to z własnej inicjatywy! Oczywiście nie powinien już nigdy w żadnej formie mieć kontaktu z osobą, z którą miał romans czy z którą dopuścił się małżeńskiej zdrady.
Ł.K.: Jak radzić sobie z poczuciem osamotnienia, kiedy nie spędzamy czasu z drugą osobą, a które może powodować w nas właśnie zazdrość, bo na przykład ona potrzebuje spędzić go sama lub z kimś innym?
K.M.D.: Najtrudniejsze do pokonania jest poczucie osamotnienia, jeśli przeżywamy je w odniesieniu do małżonka. Małżeństwo z definicji oznacza bowiem taką wzajemną miłość, która w najpiękniejszy i najbardziej czuły sposób pomaga pokonać samotność. Jeśli osamotnienie nie wynika z braku miłości ze strony małżonka, lecz z nieuniknionych przecież godzin, a czasem dni czy tygodni bycia oddzielnie, to pomocą jest pogłębiona przyjaźń z Bogiem, serdeczne więzi z Bożymi ludźmi, a także rozwijanie własnej duchowej głębi, byśmy chętnie i radośnie spotykali się z samym sobą. Człowiek pogłębiony duchowo potrafi z miłością odnosić się do siebie. Ma wiele pasji i zainteresowań. Nie grozi mu wtedy życiowa pustka ani przesadne, zaborcze szukanie bliskości współmałżonka.
Ł.K.: Czy można być lub czy powinno się być całkowicie wolnym od zazdrości o ukochaną osobę?
K.M.D.: To jest pytanie o to, czy człowiek może lub powinien być całkowicie doskonały w życiu doczesnym. Jesteśmy powołani do stawania się coraz bardziej podobnymi do Boga. Nie jesteśmy natomiast powołani do udawania Boga. Subtelna forma zazdrości o osoby, z którymi mamy najsilniejsze więzi, zawsze będzie nam w jakimś stopniu towarzyszyć. Ważne jest to, by mobilizowała nas ona do coraz większej miłości i by w coraz większym stopniu przybierała formę czułej tęsknoty.