Świat
Morricone miał żywą wiarę, dlatego zależało mu muzyce religijnej
Wymiar duchowy stanowił istotny aspekt twórczości Ennia Morricone – przypomina kard. Gianfranco Ravasi, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury. Włoski kompozytor zmarł w Rzymie w 91. roku życia.
Znany jest przede wszystkim z muzyki filmowej. Stworzył muzykę do ponad 500 filmów, między innymi do „Misji”, „Nietykalnych” czy „Dawno temu w Ameryce”. W swym dorobku ma też liczne utwory sakralne. Za pontyfikatu Benedykta XVI usilnie zabiegał o powrót chorału gregoriańskiego.
W rozmowie z Radiem Watykańskim kard. Ravasi wspomina ubiegłoroczne z nim spotkanie, kiedy to za swą twórczość otrzymał od Papieża Franciszka złoty medal pontyfikatu. Włoski kompozytor przyjmował też zaproszenia na sesje Papieskiej Rady Kultury. „Kiedy przygotowywał oratorium dedykowane Janowi Pawłowi II udał się wraz ze mną na kilka dni do Polski. Wszystko to świadczyło o jego wierze, a on otwarcie się do niej przyznawał” – mówi kard. Ravasi.
„Bez wątpienia bardzo mu zależało na komponowaniu również muzyki sakralnej, religijnej. Mówił mi o tym wielokrotnie. Bo wymiar duchowy, wiara, były w nim bardzo żywe – powiedział purpurat. – Z drugiej strony przejawem tego wymiaru duchowego była również muzyka sama w sobie, tak jak on ją wyraził, w ogromnej różnorodności stylów, wręcz niewyborażalnej, jeśli pomyślimy o takich filmach jak „Za garść dolarów” Sergia Leone, potem „Bitwę o Algier”, „Ptaki i ptaszyska” Pasoliniego, „Dawno temu w Ameryce”, filmy Felliniego, a nawet Hitchcocka. A zatem ogromna panorama filmów, wielka różnorodność twórczości, ale jemu zawsze chodziło o wielką muzykę. Bo wierzył, że wielka muzyka jest sama w sobie, zgodnie z jej wielką tradycją, językiem transcendencji. Jest to język, w którym przejawia się tajemnica, również wtedy, gdy jest to muzyka świecka. Piękno muzyki prowadzi nas stopniowo do wieczności i nieskończoności.“