Pod oknem
Msza św. w intencji beatyfikacji Sługi Bożego Jerzego Ciesielskiego
– Nie ma większego przykazania nad miłość Boga i dzieje świata zależą od tego, czy żyją na nim ludzie, którzy ponad wszystko, całymi sobą kochają Boga – mówił ks. Robert Woźniak podczas Mszy św. w 53. rocznicę śmierci Sługi Bożego Jerzego Ciesielskiego odprawionej w Kolegiacie św. Anny w Krakowie.
Na początku Eucharystii. głos zabrał proboszcz parafii św. Anny w Krakowie ,ks. Tadeusz Panuś, który przypominał, że w tej świątyni są złożone szczątki Sługi Bożego Jerzego Ciesielskiego oraz zauważył, że tego dnia wszyscy zebrani w sposób szczególny modlą się o jego rychłą beatyfikację.
W homilii ks. Robert Woźniak przyznał, że liturgia słowa i Eucharystia stają się odpowiedzią na pytanie „Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”.
Pierwszym wymiarem odpowiedzi jest przygoda Jonasza, który uciekał przed Bogiem. Ks. Robert Woźniak powiedział, że wielu ucieka przed Bogiem, ponieważ doświadcza cierpienia. W tej sytuacji to Pan staje się pierwszym „winnym”. Drugi powód ucieczki od Boga wynika z tego, że On nikogo nie wyklucza ze swej miłości, nieustannie posyłając swa łaskę. Człowiekowi wygodniej jest drugiego potępić, ale to sam Chrystus każdego dotykał, obdarzając swą łaską. – Bóg chce, byśmy rozumieli Jego miłość do człowieka. Rozumieli, to znaczy byśmy nigdy na nikim nie „postawili kreski”, ale także nigdy z powodu nowej czy starej definicji miłości, dla dobra człowieka, nie zrezygnowali z prawdy – podkreślił ks. Robert Woźniak. Stwierdził, że tylko Bóg zna serce człowieka, osądza i zbawia, a wierzących potrzebuje do tego, by mieli otwarte serca i szli do tych, do których ich posyła.
Prawda o posłaniu i misji jest podkreślana także przez papieża Franciszka, który nakazuje wyruszyć, by głosić Ewangelię. – Bóg czasem posyła nas do Niniwy naszego nieprzyjaciela. Do kogoś, kogo mamy ochotę nienawidzić. On także jest kochany przez Pana Boga. Codziennie sobie o tym przypominać: to jest cena naszego rzetelnego i prawdziwego nawrócenia – podkreślił ks. Robert Woźniak. Stwierdził, że Jonasz był posłany do ludzi, by ich nawracać, ale sam musiał się nawrócić. – Gdy głosimy Ewangelię, sami jesteśmy ewangelizowani – wskazał.
W przypowieści o miłosiernym Samarytaninie można odkryć, że nawet ktoś wykluczony poza nawias, może zasługiwać na pochwałę, bo ma w sobie miłość do drugiego człowieka i Boga. Dobro jest mocniejsze niż zło i można go szukać wszędzie, nie tylko we własnej wspólnocie. – Bóg potrzebuje nas, byśmy żyjąc wiara, nadzieją i miłością, promieniowali na cały świat jego łaską – zauważył ks. Robert Woźniak.
Ewangelia, rozpoczynająca się od zasadniczego pytania co należy czynić, aby osiągnąć życie wieczne, zwraca się ku największemu z przykazań miłości Boga i bliźniego. – Jezus w tej Ewangelii na nowo definiuje to, co jest podstawowe we wspólnocie ludzkiej. To, co czyni nas ludźmi nie jest tylko natura ludzka. Tym co naprawdę sprawia, że ta natura ludzka zaczyna działać i tworzyć jedność między ludźmi, jest miłosierdzie – zauważył ks. Robert Woźniak. By ludzi łączyło miłosierdzie, każdy człowiek musi być połączony z Bogiem. – Nie ma większego przykazania nad miłość Boga i dzieje świata zależą od tego, czy żyją na nim ludzie, którzy ponad wszystko, całymi sobą kochają Boga – podkreślił. Stwierdził, że w tę miłość należy zaangażować wszystko i postawić ja na pierwszym miejscu.
Jonasz uciekał przed Bogiem, ale Bóg nie uciekał przed Jonaszem. Pan zawsze jest przy swych dzieciach, by je posłać, karmiąc swą mądrością, swym ciałem i krwią. – Pamiętajmy, Bóg nigdy nie ucieka przed Jonaszem ani przed mieszkańcami Niniwy, ani przed żadnym człowiekiem – zakończył ks. Robert Woźniak.