Pod oknem
Msza św. w intencji pomyślnego przebiegu procesu beatyfikacyjnego Karola i Emilii Wojtyłów: Błogosławieni ci, którzy są pokornymi sługami Boga
- Wpatrzeni dzisiaj w sylwetki św. Jana Pawła II Wielkiego i jego rodziców, Sługi Boże Emilię i Karola, patrzymy także w ten kościelny zegar, który mówi o człowieczym przemijaniu. Chcemy za nimi powtarzać – czeka nas wieczność – szczęśliwa wieczność, zapewniona tym wszystkim, którzy w swoim życiu byli pokornymi i wiernymi sługami Najwyższego - mówił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski podczas Mszy św. o pomyślny przebieg procesu beatyfikacyjnego Karola i Emilii Wojtyłów w bazylice Ofiarowania NMP w Wadowicach.
Na początku homilii arcybiskup przypomniał, że po obmyciu nóg apostołów Chrystus wskazał na ich niezwykłą godność. Jej istotą jest więź apostołów, którzy są sługami i wysłannikami z Jezusem, a także z Bogiem Ojcem. Chrystus powiedział: „Kto przyjmuje tego, którego Ja poślę, Mnie przyjmuje. A kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał”. Nauczycielami prawdy i wiary, którzy byli posłani do św. Jana Pawła II byli jego ojciec Karol i krawiec Jan Tyranowski. Podejmując urząd papieski Jan Paweł II zdawał sobie sprawę z godności, którą przyjmuje i wiedział, że musi być Chrystusowym sługą i wysłannikiem.
Jego rodzice przyjęli Karola jako Boży dar. Matka, Emilia z domu Kaczorowska była elegancką kobietą, przybyła z Krakowa do Wadowic. Była pobożna, skromna, poddana woli Bożej. Wydała na świat troje dzieci: Edmunda, Olgę i Karola. Ostatnia ciąża była niełatwa i zagrażała jej życiu, dlatego nakłaniano ją do aborcji. Emilia walczyła o swe dziecko i dzięki wsparciu dr. Samuela Tauba urodził się silny i zdrowy chłopiec. Jej stan zdrowia nieustannie się pogarszał. Zmarła 13 kwietnia 1929 roku, mając zaledwie 45 lat. Św. Jan Paweł II wspominał, że jego matka marzyła by mieć dwóch synów, z których jeden będzie lekarzem, a drugi księdzem.
Zapewne była bardzo dumna ze swego syna Edmunda, który rozpoczął studia medyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. W rok po jej śmierci, 28 maja 1930 roku został promowany na doktora wszech nauk medycznych. Edmund był zastępcą ordynatora w szpitalu miejskim w Bielsku. W listopadzie 1923 roku, ratując chorą pacjentkę, zaraził się szkarlatyną i zmarł 4 grudnia. Pogrzeb Edmunda w Bielsku był manifestacją, a na jego grobie umieszczono napis: „Swe młode życie oddał w ofierze cierpiącej ludzkości”.
Obserwując swego syna Karola Emilia mogła być spokojna, że ojciec go kocha i się nim opiekuje, a Edmund okazywał mu braterską przyjaźń. Przyszły papież nie pamiętał zbyt dobrze matki, ale odczuwał jej brak i tęsknotę za nią. Jako 19- letni chłopak napisał dla niej wiersz, opatrzony dedykacją „Emilii, Matce mojej”.
Ojciec przyszłego papieża urodził się w 1879 r., w wieku 21 lat został wcielony do austriackiego wojska. Cieszył się nieposzlakowaną opinią wspaniałego, pracowitego, honorowego, łagodnego i obowiązkowego człowieka. Jego życie toczyło się w ramach trzech głównych punktów odniesienia: dom, wojsko, kościół. Kochał polski krajobraz i historię ojczyny, o której pięknie opowiadał. Zamiłowanie do dziejów Polski i świadomość odpowiedzialności za ojczyznę przekazał swym synom. Karol Wojtyła senior ukochał Matkę Bożą Kalwaryjską, do której po śmierci swej żony zaprowadził Edmunda i Karola.
Czy miał takie marzenia o przyszłości swych dzieci jak jego żona Emilia? Na pewno był dumny ze swego syna Edmunda, który heroicznie wypełniał powołanie. Nigdy nie powiedział młodemu Karolowi, że oczekuje by został księdzem. – Papież wspomniał, że to wszystko co widział w ojcu to było pierwsze, domowe seminarium. Był łagodny, wyrozumiały, a z drugiej strony wymagający – powiedział metropolita. Papież po latach powiedział, że gdy nie był zbyt gorliwym ministrantem, ojciec nakazał mu się modlić do Ducha Świętego. Widywał też często jak modlił się w nocy. Z czasów pobytu Wojtyłów w Krakowie przy ul. Tynieckiej pochodzą świadectwa przyjaciół. Maria Kydryńska-Michałowska mówiła o ojcu przyszłego papieża: „Był człowiekiem skromnym i jakby pokornym, ale już wtedy w moich oczach jawił się jako człowiek niezwykły (…). Prowadził życie poświęcone całkowicie synowi i jego, może odgadywanemu, wybraniu i powołaniu”. Karol Wojtyła senior zmarł nagle 18 lutego 1941 roku w wieku 62 lat. Młody Karol miał wtedy 21 lat i powrócił po pracy do domu z obiadem, zastał jednak martwego ojca siedzącego przy stole. Spędził przy jego ciele całą noc. Juliusz Kydryński mówił po latach, że była to chwila przełomowa w życiu przyszłego papieża. - Myślę, że właśnie śmierć ojca i późniejsze rozważania skłoniły go do podjęcia zasadniczej, ostatecznej decyzji: do poświęcenia się stanowi duchownemu – mówił. Sam Jan Paweł II w rozmowie z André Frossardem wspominał, że świadomość powołania ukształtowała się w nim jako fakt wewnętrzny i jednoznaczny po śmierci ojca.
Metropolita przypomniał słowa Chrystusa: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał. Wiedząc to będziecie błogosławieni, gdy według tego będziecie postępować”. Jezus wie, kogo wybiera i powiedział, że będą błogosławieni ci, którzy wiedzą, kim naprawdę są w odniesieniu do Boga i którzy konsekwentnie w myśl tej wiedzy postępują. Ci ludzie znajdują się na śladach Maryi - Służebnicy Pańskiej. Na tych śladach znalazł się św. Jan Paweł II Wielki. – Na tych śladach znaleźli się także Emilia i Karol Wojtyła, których proces kanonizacyjny rozpoczął się w tej wspaniałej bazylice, kiedyś ich parafialnym kościele, gdzie się modlili, przystępowali do sakramentów świętych, gdzie toczyło się ich codzienne życie – powiedział arcybiskup. Przypomniał, że 100 lat temu Emilia i Karol Wojtyłowie mogli cieszyć się narodzinami swego ukochanego syna. Z okien mieszkania spoglądali na zegar słoneczny, opatrzony napisem „czas ucieka, wieczność czeka” – Wpatrzeni dzisiaj w sylwetki św. Jana Pawła II Wielkiego i jego rodziców, Sługi Boże Emilię i Karola, patrzymy także w ten kościelny zegar, który mówi o człowieczym przemijaniu. Chcemy za nimi powtarzać – czeka nas wieczność – szczęśliwa wieczność, zapewniona tym wszystkim, którzy w swoim życiu byli pokornymi i wiernymi sługami Najwyższego – zakończył metropolita.
Przed Mszą św. zaprzysiężono trybunały i odbyła się pierwsza uroczysta sesja w procesach beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych Służebnicy Bożej Emilii Wojtyły z d. Kaczorowskiej oraz Sługi Bożego Karola Wojtyły – seniora, rodziców św. Jana Pawła II. Zadaniem procesów będzie wykazanie, że Emilia i Karol Wojtyłowie praktykowali cnoty w sposób heroiczny, że cieszą się opinią świętości, a za ich wstawiennictwem ludzie wypraszają łaski u Boga.