Wywiady
Mury muzeum benedyktynek w Staniątkach już widoczne
Realizacja projektu wybudowania staniąteckiego muzeum „Wirydarze Dziedzictwa Benedyktyńskiego” postępuje wielkimi krokami. O znaczeniu ośrodka dla polskiej kultury i aktualnych działaniach prowadzonych na terenie budowy opowiada Bogdan Pasek, koordynator prac budowlanych.
Łukasz Kaczyński: Dlaczego projekt powstania muzeum w staniąteckim opactwie jest tak ważny dla Polski i Małopolski?
Bogdan Pasek: - Biorąc pod uwagę fakt, że opactwo w Staniątkach jest najstarszym benedyktyńskim opactwem na ziemiach polskich projekt jest niezmiernie istotny. Przez ponad osiem wieków zostały tam zgromadzone niepowtarzalne w skali Polski i najprawdopodobniej w skali światowej eksponaty muzealne. Sam ten fakt wskazuje na to, że projekt ten ma bardzo duże znaczenie.
Opactwo zostało też wyróżnione przez prezydenta Polski.
- To również niezmiennie istotne. Rozporządzenie prezydenta Polski, Andrzeja Dudy z ubiegłego roku sprawiło, że opactwo św. Wojciecha mniszek benedyktynek stało pomnikiem historii. To jedna z ustawowych form ochrony zabytków w Polsce, która zobowiązuje do ochrony zgodnie z najwyższymi standardami konserwatorskimi oraz zapewnia wsparcie ze strony państwa. W uzasadnieniu takiej decyzji zwrócono uwagę na cenne dzieła sztuki gromadzone przez stulecia, a także unikatowe archiwalia muzyczne związane z kultywowaną w klasztorze od średniowiecza sztuką śpiewu liturgicznego, które trafią do powstającego muzeum.
Nie było łatwo, gdyż brakowało pieniędzy, a realizacja projektu była zagrożona. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze…
- Tak, to prawda. Jednak nie można powiedzieć, że dalej nie ma trudności. Opactwo aplikowało o środki unijne mniej w 2014 r. Wtedy projekt był szacowany na 11 mln zł. W tym momencie kosztorysowa wartość projektu wynosi już 17 mln zł. Jest on realizowany, ale na chwilę obecną nie ma jeszcze pełnego zabezpieczenia finansowego. Z tego też powodu został podzielony na dwa etapy. W tym momencie przebiega pierwszy etap, który zakończy się w czerwcu tego roku tzw. stanem surowym zamkniętym. W dalszym ciągu trwają starania o to, żeby pozyskać środki na drugi etap projektu, czyli wykończenie i uruchomienie muzeum.
Wiadomo skąd te środki będą pochodzić?
- Starania są prowadzone w dość szerokim zakresie. Prowadzone są negocjacje w różnych miejscach. Nie chciałbym teraz wchodzić w szczegóły.
Stoją już mury muzeum, co bardzo cieszy. Co już jest zrobione?
- Prace trwają intensywnie, choć trzeba się było zmierzyć z niespodziankami, które kryły się w ziemi. Przez teren budowy przebiegają kanały wodne, a nieopodal znajdują się dwa stawy. Dużo czasu i wysiłku oraz środków finansowych kosztowało zabezpieczenie tych kanałów, żeby w żaden sposób ich nie naruszyć. Już na całości jest wylana płyta denna. Jest też przygotowana druga część terenu pod wylanie fundamentów. Ze względu na utrudnienia związane z ukształtowaniem prace są prowadzone nieco nierównomiernie. Z jednej strony już jest parter i przygotowywany jest szkielet do pierwszej kondygnacji. Z drugiej strony dopiero powstają fundamenty. Ale faktycznie efekt prac już widać zza ogrodzenia, bo ściany są coraz wyższe.
A jak mniszki sobie radzą z tak wielką inwestycją przebiegającą na ich terenie?
- Kiedyś w miejscu budowy znajdowała się tzw. czerwona szkoła. Budynek ten powstał w latach 30. XX wieku. Wtedy w opactwie na bardzo wysokim poziomie funkcjonowała szkoła żeńska. W tym momencie powstaje tam zupełnie coś nowego. Siostry z jednej strony cieszą się, że pustostan, który stał blisko 100 lat zniknął z powierzchni ziemi. Aczkolwiek patrzą też z pewnym niepokojem ze względów finansowych, gdyż prace postępują do przodu, a do zakończenia i rozliczenia projektu pozostają 2 lata. W ciągu tego czasu muszą się znaleźć środki, żeby ten budynek powstał i żeby została uruchomiona działalność.
Niemniej jednak powstanie muzeum na pewno otworzy nowy rozdział w historii opactwa w Staniątkach?
- Placówka, która powstanie będzie naprawdę wyjątkowa. W ciągu 800-letniej historii klasztory zostały zgromadzone fantastyczne skarby, porównywalne do eksponatów, jakimi dysponują np. paulini w Częstochowie. One na ten moment są gdzieś schowane w opactwie, choć podczas różnych wydarzeń są częściowo udostępniane, jak na przykład w czasie Cracovia Sacra. To miejsce ma niepowtarzalny klimat i ludzie chętnie chcą tam przyjechać. Ale na ten moment klasztor jest obiektem typowo zamkniętym, klauzurowym i kontemplacyjnym. Nie ma możliwości, żeby zwykły śmiertelnik mógł przyjść, zwiedzić czy zapoznać się w szerszym zakresie z tym opactwem czy kulturą benedyktyńską. Jeśli ten budynek powstanie, stanie się niejako miejscem, gdzie część tego opactwa zostanie przeniesiona, a dokładniej jego wartościowe zbiory. Będzie prowadzona działalność edukacyjno-kulturalna, będzie uruchomiony punkt gastronomiczny, gdzie będzie można nabyć produkowane przez siostry produkty żywnościowe. Mamy nadzieję, że to wszystko sprawi, że opactwo w Staniątkach odżyje i będzie wyjątkową przestrzenią dla społeczeństwa przez kolejne stulecia.