Pod oknem
Muzycznie o Bożym miłosierdziu
W niedzielę 20 listopada w kaplicy klasztornej Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach odbył się koncert "Miłosierdzia bez granic". Na zakończenie Roku Miłosierdzia dla krakowian i przyjezdnych zaśpiewał i zagrał zespół „Tylko Ty”.
Grupę tworzą stypendyści Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”, którymi w Łagiewnikach kierował Hubert Kowalski – muzyk i kompozytor. „Tytuł nie jest przypadkowy – chcemy, by nasza widownia odkryła, że Bóg jest kimś, kto człowieka nigdy nie odrzuca. Że nie stawia swojemu miłosierdziu nigdy granic” – wyjaśnił.
Jak dodał dyrygent o miłosierdziu trzeba śpiewać całym sercem. „I to sercem, które tego miłosierdzia doświadczyło realnie. Wtedy nie liczy się status społeczny czy zawodowy. Bo nawet najprostszy człowiek dotknięty miłością miłosierną Boga jest w stanie mówić o niej w sposób niezwykły” – powiedział.
„Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia był czasem wyjątkowej łaski dla świata i każdego z nas. Dzisiejsze nasze spotkanie jest podziękowaniem. I to chyba najlepsze miejsce, by to uczynić. Nasze sanktuarium i ta kaplica, gdzie modliła się s. Faustyna” – mówiła podczas występu s. Emanuela Gemza, współorganizator wydarzenia. Zaznaczyła, że miłosierdzie Boże jest nieskończone i niezgłębione i nie kończy się wraz końcem jubileuszu, bo człowiek potrzebuje go nieustannie.
Publiczność mogła usłyszeć tradycyjne pieśni („Bogurodzicę” czy „Com przyrzekł Bogu”) oraz nowe aranże znanych piosenek religijnych ("Czcijmy Jezusa"), a także muzyczne wykonanie litanii m.in. do wszystkich świętych. Ponadto pomodlono się śpiewaną wersją Koronki do Bożego miłosierdzia.
W trakcie wieczoru wyświetlano także filmy i prezentacje o Bożym miłosierdziu. O tym niezwykłym przymiocie Boga wypowiadał się na nich m.in. biskup Grzegorz Ryś czy s. Gaudia Skass. „Wieczór jest bardzo emocjonujący i ukazuje wielkość miłości miłosiernej w szeroki sposób, ale przede wszystkim przez poruszającą serce muzykę” – przyznała pani Ania, jedna ze słuchających, którzy łagiewnicką kaplicę wypełnili po brzegi.
Sami artyści wskazywali, że możliwość śpiewu przy św. s. Faustynie to wielki zaszczyt i zarazem zobowiązanie. „Czuliśmy, że ludzie przyszli, by naszym śpiewem się modlić. I chyba udało nam się spełnić nasze zadanie, gdyż jeden z panów po koncercie przyszedł do nas i przyznał, że pierwszy raz podnosił na modlitwie ręce w geście uwielbienia” – podsumowała wieczór jedna z wokalistek, Marta Dywicka.