Książka
Na tropie skradzionych Polsce dzieł sztuki
„Lista Wachtera. Generał SS, który ograbił Kraków” - to tytuł książki Magdaleny Ogórek, która szuka odpowiedzi na pytanie, gdzie zniknęły polskie dzieła sztuki.
Otto von Wächter. Ciekawe, że to nazwisko nie doczekało się polskiej poważnej biografii, a jedynie krótkiej, niekompletnej i w dodatku z błędami notki na Wikipedii. A „zasługi” przemawiają na rzecz nawet nie jednej, a wielu biografii. Otto Gustaw von Wächter był prominentnym funkcjonariuszem NSDAP i SS. Jako gubernator dystryktu krakowskiego założył w Krakowie getto dla ludności żydowskiej. Jako gubernator dystryktu galicyjskiego stworzył 14 Dywizję Grenadierów SS (SS-Galizien).
Książka Magdaleny Ogórek „Lista Wächtera” liczy ponad 450 stron, ale ze względu na jej charakter można ją potraktować co najwyżej jako przyczynek do biografii nazisty. Bp Michał Janocha, historyk sztuki, który książkę opatrzył wstępem, zwraca uwagę, że Magdalena Ogórek łączy reportaż historyczny z elementami pamiętnika, eseju, powieści szkatułkowej, a nawet literatury kryminalnej. Krócej „Listę Wächtera” można by scharakteryzować jako opis dziennikarskiego śledztwa. Tytułowa „lista” nawiązuje z pewnością do działalności innego Niemca - Oscara Schindlera, który uratował swoich żydowskich pracowników (i nie tylko) od zagłady. „Lista Wachtera”, którą ma na myśli autorka nie jest jednak listą chwały, ale listą hańby. Bo do wspomnianych wyżej „zasług” Wächtera, Magdalena Ogórek dorzuca jeszcze jedną - kradzież i wywóz bezcennych dzieł sztuki i innych dóbr kultury z Generalnej Guberni do Austrii.
Z doniesień medialnych wiemy, czym skończyło się „śledztwo” prowadzone przez autorkę książki. Toczyło się ono niejako dwutorowa - dotyczyło obrazu „Walka karnawału z postem” Pietera Breughla skradzionego z Muzeum Narodowego w Krakowie oraz samego Otto von Wächter, a właściwie jego śmierci w szpitalu w Rzymie. Ustalenia Magdaleny Ogórek w tej drugiej sprawie okazały się bardzo zaskakujące dla rodziny gubernatora, bo dotychczas myślano, że zmarł zarażony żółtaczką po kąpieli w Tybrze. Polskiej „Walki karnawału z postem” nie udało się odnaleźć, ale Horst von Wächter, syn gubernatora, zwrócił do MNK akwarelę autorstwa Julii Potockiej przedstawiająca Pałac Potockich pod Baranami, XVIII-wieczną mapę Rzeczpospolitej Obojga Narodów i rycinę przedstawiającą widok na Kraków. Ale - co może wydawać się istotniejsze niż zwrot artefaktów, których wartość szacowana jest na pół miliona złotych - przy okazji wizyty w Krakowie wezwał inne dzieci esesmanów, by poszły w jego ślady i zwróciły to, co z Polski zabrano. Słowa te były cytowane w prasie na całym świecie.
W związku ze zwrotem dzieł sztuki Horst von Wächter zaczął mieć problemy. Austriackie władze stwierdziły, że skoro oddaje Polsce majątek, to stać go na to i chcą mu odebrać emeryturę. A jeden z wiedeńskich prawników pozwał cywilnie Horsta twierdząc, że skoro oddał trzy artefakty, to z pewnością wie, gdzie jest wiele innych… Syn gubernatora finalnie chciał zablokować dystrybucję książki Magdaleny Ogórek; ciągle utrzymuje, że jego ojciec był „dobrym nazistą”, nie przyjmuje faktu, że Otto von Wächter był zbrodniarzem wojennym bezskutecznie poszukiwanym przez Norymbergę.
Wysiłek włożony przez Magdalenę Ogórek w odnalezienie promila skradzionego Polsce majątku w czasie II wojny światowej jest ogromny. Ale zdaje się, że szybko nie znajdzie naśladowców. Poza tym spadkobiercy nazistów wyciągnął z pewnością lekcję z przypadku Horsta von Wächtera. Obym się mylił i oby prawda zwyciężyła.