Imieniny: Alberta, Janusza, Konrada

Wydarzenia: Światowy Dzień Telewizji

Polska

Nad Bałtykiem: ewangelizacja na plaży

 fot. pixabay.com

W nadbałtyckich kurortach trwa "Ewangelizacja nadmorska", jedna ze sztandarowych akcji duszpasterskich w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Kilkadziesiąt osób głosi Dobrą Nowinę na plażach i deptakach. - Jesteśmy katolikami! Przyjechaliśmy z całej Polski na zaproszenie biskupa Edwarda Dajczaka! - mówią uczestnicy akcji.

 

"Ewangelizacja nadmorska" odbywa się już po raz siódmy. Uczestnicy akcji przez cały dzień przebywają w jednej miejscowości. Część grupy pozostaje na adoracji Najświętszego Sakramentu w miejscowym kościele, podczas gdy reszta wychodzi na plaże i ulice ze śpiewem, świadectwami, modlitwą i zaproszeniem na wieczorne spotkanie w świątyni.

Potocznie mówi się, że "Ewangelizacja nadmorska" to głoszenie "na żebraka". Uczestnicy nie zabierają ze sobą jedzenia, ani nie planują noclegów. Jak mówią, liczą na działanie Opatrzności Bożej, która objawia się także w życzliwości napotkanych ludzi. 

Monika Pietruczuk, jak przyznaje, trochę na przekór rozsądkowi, w ostatniej chwili wyciągnęła z plecaka swoją kartę płatniczą i odłożyła ją na półkę, by zgodnie z założeniami rekolekcji zaufać całkowicie działaniu Bożej Opatrzności. 

- Normalnie, kiedy mam poczucie, że mam choć odrobinę pieniędzy na koncie, a do tego jeszcze trzymam się Pana Boga, to jestem spokojna, wiem, że sobie poradzę. Do tej pory zawsze miałam jakiś plan B. Ale koleżanka, z którą tu przyjechałam, a która ma już za sobą ewangelizację "na żebraka", nie przestaje mi powtarzać, że nie muszę o wszystko zawsze troszczyć się sama i że te pieniądze na koncie też nie muszą być zawsze dostępne. Zostałam więc bez planu B - mówi dziewczyna, z nadzieją, że nadmorska akcja nauczy ją czegoś nowego.

Właściwie jedynym przygotowaniem do "Ewangelizacji nadmorskiej" były kilkudniowe rekolekcje przed wyruszeniem w drogę. Organizatorzy zdjęli nacisk z przygotowań logistycznych, technicznych, czy reklamujących przedsięwzięcie po to, by położyć go na przygotowanie duchowe. - Chodzi nam o uchwycenie głębokiej więzi z Panem Jezusem. Bez tego nie będziemy umieli zawierzyć Opatrzności Bożej, a chcemy przez tę ewangelizację doświadczyć, że jesteśmy prowadzeni przez Boga. Iść tam, gdzie nas poprowadzi - wyjaśnia ks. Radek Siwiński, dyrektor koszalińskiego Domu Miłosierdzia, inicjator przedsięwzięcia.

Nie znaczy to, że ewangelizatorzy nie znają trasy wyprawy, przeciwnie, miejsca postoju i spotkań w kościołach są zaplanowane, natomiast chodzi o otwarcie serca i oczu, by dostrzegać z kim porozmawiać, w jakie miejsce w danej miejscowości się skierować, jak zareagować.

Dwie grupy ewangelizatorów, w sumie kilkadziesiąt osób, prowadzą akcję w pasie nadmorskim od 15 lipca. Jedna z nich idzie ze wschodu na zachód poczynając od Ustki, przez Jarosławiec, Darłówko, Dąbki, Unieście. Druga podąża z zachodu na wschód od Dźwirzyna, przez Grzybowo, Ustronie Morskie, Gąski i Sarbinowo. Obie grupy spotkają się 24 lipca w Mielnie.

Źródło:
;