Imieniny: Anieli, Sykstusa, Jana

Wydarzenia: Dzień Żelków

Wywiady

ksiądz federico tartaglia fot. Księgarnia św. Stanisława

Czy przeciętny Polak-katolik przeczytał choć raz w życiu cały Nowy Testament? Czy Biblia jest bardziej ludzką czy Boską księgą? I czy powstała po to, byśmy mogli znaleźć w niej odpowiedzi na nasze moralne rozterki? Te i wiele innych pytań dotyczących Biblii padnie podczas rozmowy z włoskim kapłanem Federico Tartaglia, przewodnikiem po Biblii i gościem „Spotkań z duszą” - we wtorek 14 maja, o godzinie 17.00 w Księgarni św. Stanisława przy Wiślnej 12A.

 

Małgorzata Gadomska: Francuski poeta Paul Claudel powiedział kiedyś, że „Szacunek katolików do Biblii jest tak ogromny, że wyraża się on głównie w trzymaniu się od niej na pełen respektu dystans”. Dlaczego częściej sięgamy po książki religijne niż po samą Biblię? 

Ponieważ się jej boimy. Wydaje nam się, że jest zbyt trudna, a to może być przyczyną nieporozumień, a nawet herezji. Najprawdopodobniej pozostajemy też w cieniu reformy protestanckiej. Boimy się, że czytając Biblię, będziemy przyrównani do protestantów, Świadków Jehowy czy ruchów pentakostalnych. Ale przecież w Kościele katolickim mamy długą tradycję prawdziwego, głębokiego rozumienia Biblii. Musimy tylko wrócić do mądrości interpretacji Ojców Kościoła i płomiennego doświadczenia naszych świętych, którzy rozpoznawali głos swego ukochanego Boga na kartach tej książki. Przypomnijmy sobie tylko św. Franciszka z Asyżu, który nawrócił się po usłyszeniu Ewangelii św. Mateusza. Od tej chwili zaczął wraz ze współbraćmi żyć zgodnie ze słowami Dobrej Nowiny, sine glossa, czyli „bez wyjaśnień”, ponieważ wszystko, czego potrzebujemy do uświęcenia – jest zawarte w słowach Ewangelii.

 

Czego potrzebujemy, by zacząć czytać Biblię? Jak należy, a jak nie należy tego robić?

Trzeba zacząć. To po pierwsze. Otworzyć księgę i zacząć czytać. Ale najpierw powinniśmy wybrać dobre wydanie. Zaobserwowałem, że niewielu chrześcijan rzeczywiście czyta regularnie Biblię. Chociaż większość z nich ma egzemplarz w domu, zazwyczaj pokrywa go gruba warstwa kurzu – tak rzadko sięgamy po Pismo. By zacząć lekturę i nie zniechęcić się, powinniśmy zadbać o wydanie z dobrymi wprowadzeniami i komentarzami, oraz o najlepsze z dostępnych tłumaczeń. Wybierajmy, idąc za głosem serca, by była to książka, po którą z chęcią będziemy sięgać i którą pokochamy. Lubimy dobre samochody, wybieramy jak najwygodniejsze domy, buty, szukamy pięknych ikon, krzyży, różańców. Dlaczego nie znaleźć dla siebie najlepszej z możliwych Biblii -  osobistego i „naszego” egzemplarza? Ja sam mam dwie Biblie i jedno wydanie Nowego Testamentu. Głęboko kocham te książki, czuję potrzebę trzymania i wertowania ich, bo pamiętam, jak wiele dobrego otrzymałem przez ich karty od samego Boga. 

Więc na dobry początek, zakupcie swój egzemplarz Biblii, tak żebyście go widzieli każdego dnia, i zobaczycie, co się wydarzy. Słowo zacznie działać - powoli, ale z mocą. Zaczniecie kochać czytanie tej książki. Bez obaw. Bez wygórowanych celów i wyzwań, po prostu czytajcie ją z czystej przyjemności, i słuchajcie Boga. 

Osobiście stosuję niezastąpioną duchową zasadę: lepiej słuchać niż mówić. Owszem, modlitwa i rozmowa z Bogiem są ważne, ale najważniejsze jest słuchanie Go. Dzisiaj zadałem znajomemu chrześcijaninowi pytanie, jakie są pierwsze słowa Jezusa Chrystusa, które go poruszyły i które zapamiętał. Nastąpiła długa chwila niezręcznego milczenia, zanim udzielił odpowiedzi. Powinniśmy mieć intymny stosunek i zaufanie do słów Boga, bo tylko wtedy, znając je - możemy za nimi podążać. 

Moja sugestia: na początek wybierzcie dowolną księgę Biblii i przeczytajcie ją w całości, albo przynajmniej dłuższe jej fragmenty. Unikajcie przeskakiwania z księgi do księgi czy wyrywkowego czytania krótkich passusów. W ten sposób pokochacie czytanie i dacie sobie odpowiednio dużo czasu na obcowanie z Biblią i Bogiem.             

 

Promujemy w Polsce najnowszą księdza książkę: Czas przeczytać Biblię (i powiem Ci, jak to zrobić!). Dedykuje ją ksiądz wszystkim, którzy są trochę jak Kohelet – czyli komu? 

Ja sam jestem Koheletem. I kocham czytać tę księgę, zwłaszcza jesienią (nie wiosną), ponieważ Biblia – jak każda inna książka – jest doświadczeniem emocjonalnym. Myślę, że obecnie bardziej skupiamy się na poszukiwaniu odpowiednich idei, konceptów i nauk, które mogą nam zaoferować biblijne opowieści, tymczasem powinniśmy najpierw zadbać o uczucia, emocje i zaprzyjaźnienie się z tą księgą. Tak jest w moim przypadku, ludzie Biblii i ich historie rozgrzewają moje emocje. Uwielbiam Koheleta, jego umysł, serce, traktuję go jak swojego przyjaciela. Kiedy otwieram księgę Koheleta, mogę ukryć się w jego historii. Ona mnie wyraża i przynosi pocieszenie. Podobnie czuję w przypadku Amosa, Ozeasza, Izajasza i wielu innych postaci, a także Pięcioksięgu czy historii króla Dawida. Zanim odnalazłem chrześcijańskie proroctwa i teologiczne argumenty, szukałem dziejów, opowieści i ludzi w ich podróży w relację z Bogiem – w ten sposób zaprzyjaźniłem się z nimi. W ich ograniczeniu, rozterkach, porażkach, w ich świętości. To, czego poszukuję i co odkrywam w Biblii, to historia spotkania człowieka z Bogiem i Boga z człowiekiem. Dzięki tym wszystkim historiom uczę się, jak być ludzkim. Jak stać się „człowiekiem Boga”.

 

Przez wiele lat pracował ksiądz na misjach w Malawi. Jakiego Kościoła ksiądz tam doświadczył? I czy udało się zaszczepić miłość do czytania Biblii?  

Dziewięć lat spędzonych w Afryce, w Malawi, pokazało mi, jak głęboki jest w nas głód słów Biblii. W Afryce, by kupić egzemplarz Pisma Świętego, trzeba wydać połowę pensji! Widziałem ból wielu chrześcijan z Malawi, że nie mogą sobie na nią pozwolić. Kiedy udało mi się zakupić 1000 egzemplarzy Nowego Testamentu w lokalnym dialekcie dla każdej rodziny z mojej misji, otrzymałem takie podziękowania, że do końca życia ich nie zapomnę! W Afryce budowałem farmy, domy, kościoły, dawałem jałmużnę finansową ubogim, ale to, do czego wracają moi wierni z Malawi – to dar Biblii! Wielką siłą afrykańskiego Kościoła jest liturgia i wspólnotowe czytanie Biblii. Długie, pięknie celebrowane Msze św. w niedzielę rano, a potem przyjacielskie popołudniowe spotkania nad Pismem Świętym. Czytanie i dzielenie się Słowem Bożym to ogromna moc chrześcijan w Afryce.  

 

Tłum. Małgorzata Gadomska

Oceń treść:
Źródło:
;