Pod oknem
Nie traćmy nadziei na to, że dojdzie do powrotu do świata prawdziwych wartości! Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa.
- Pośród śpiewów i bicia dzwonów szliśmy od stacji do stacji, od ołtarza do ołtarza, rozważając, a równocześnie doświadczając tajemnicy Kościoła jako wspólnoty napełnionej Duchem Świętym. Odkrywaliśmy w sobie Jego moc – moc Ducha Świętego, który jest dawcą miłości – mówił metropolita krakowski Marek Jędraszewski podczas procesji w Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa.
Na początku uroczystości, w Katedrze Wawelskiej swoje słowo do wiernych skierował bp Jan Szkodoń. Podkreślił że Msza św. to nie tylko wspomnienie, ale również uobecnienie ostatniej wieczerzy, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Poprzez działanie Ducha Świętego, wzywanego przez kapłana, zbawcze dzieło Jezusa staje się obecne wśród wiernych.
Biskup stwierdził, że procesja eucharystyczna to dziękczynienie za Eucharystię, droga i pielgrzymka wspólnoty wierzących, na której czele idzie Chrystus – dobry Pasterz, który oddaje życie za swe owce. Procesja rozpoczynająca się na Wzgórzu Wawelskim umacnia wiernych na drodze do Ojca i wzywa do tego, by wytrwać w Jego miłości. – Ta procesja jest wielkim rachunkiem sumienia, drogą nawrócenia i pokuty, za siebie, bliskich, Kościół, za Kraków, Polskę, Europę, świat – powiedział biskup i wskazał, że jest ona również wielkim wołaniem o dary Ducha Świętego.
Zauważył, że jej uczestnicy stają się świadkami Eucharystii. Stwierdził, że należy się modlić by postawa wiernych budziła serca tych, którzy nie wierzą w Boga i Jego święty Kościół. Na zakończenie, przywołał słowa Jezusa „Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo” i podkreślił, że należy również modlić się za szafarzy Eucharystii, duchownych i o nowe powołania do kapłaństwa.
Pierwszy ołtarz – „Kościół – wspólnota napełniona Duchem Świętym”, znajdował się przy kościele św. Idziego. Homilię wygłosił tam bp Jan Zając. Na początku przypomniał, że w wieczerniku Chrystus dał siebie wszystkim wiernym jako pokarm. Sakrament ten umacnia i jednoczy, jest istotą, źródłem i szczytem życia Kościoła. – Ta tajemnica uświadamia nam, że nie zbawimy się w pojedynkę. Do nieba idziemy we wspólnocie. Łączy nas miłość Zbawiciela, który nazwał nas swymi przyjaciółmi – wskazał biskup. Stwierdził, że Kościół do którego wszyscy zostali włączeni przez chrzest jest wspólnotą umiłowanych uczniów, napełnionych Duchem Świętym, posłaną do całego świata.
Powiedział, że nie można zapominać o tym, że ludzie nie narodzili się świętymi, a z grzechem, złem i słabością mierzą się na swej drodze do świętości. Przyznał, że grzechu nie da się pokonać własnymi siłami, potrzebne jest do tego spotkanie z miłosierną miłością Jezusa. – Tylko On może uleczyć nasze zranione dusze. On ma moc, by uleczyć rany kościoła! – zauważył.
Wyjaśnił, że nie zwalnia to wiernych z odpowiedzialności za siebie i Kościół. Miłość domaga się zaangażowania, błagania o wybaczenie i udzielenia go tym, którzy o nie proszą, zadośćuczynienia, naprawienia krzywd, a także troski – zwłaszcza o najsłabszych i bezbronnych. Biskup zwrócił uwagę, że wielu gorszą słowa krytyki Kościoła. Są to głosy rozlegające się wśród niewierzących, ale także wśród wielu katolików. Sama krytyka jednak nie wystarczy, powinna za nią podążać refleksja nad tym w jaki sposób można pomóc innym w odrzuceniu zła oraz wola osobistego nawrócenia.
Biskup podkreślił, że Hostia na którą wszyscy zwracają swe oczy jest znakiem jedności wspólnoty Jezusa z ludźmi w Duchu Świętym. – Połączeni w mistyczne Ciało Chrystusa – potrzebujemy siebie wzajemnie, aby się umacniać i wspierać. By podnosić brata z upadku i samemu przyjmować pomocną dłoń, gdy na drodze ku wieczności zdarza nam się pobłądzić. Nie możemy stać z założonymi rękami – jesteśmy bowiem za siebie nawzajem odpowiedzialni. (…) Pan Jezus – obecny w Hostii pyta dzisiaj każdego z nas: Co czynisz, gdy mój poraniony grzechem Kościół cierpi? Co czynisz? – zauważył.
Zwrócił się do Chrystusa, prosząc Go by posłał wszystkim swego Ducha, który ułatwi zrozumienie, że kryzys jest szansą na rozwój jeśli tylko ludzie zaufają Bogu, nie własnym siłom. Tylko oddając ster życia Duchowi Świętemu można stać się silnym i mocnym. Biskup wskazał, że wraz z całym Kościołem należy wołać o łaski Ducha Świętego słowami „Sekwencji o Duchu Świętym”.
Rozważania przy drugim ołtarzu – „Moc Ducha Świętego jest w Was” – podjął biskup Janusz Mastalski. Przypomniał słowa Jana Pawła II z jego pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny w 1979 roku. Zwrócił uwagę na konieczność pomnażania darów Ducha Świętego: „Musicie być mocni, drodzy bracia i siostry! Musicie być mocni tą mocą, którą daje wiara! Musicie być mocni mocą wiary! Musicie być wierni! Dziś tej mocy bardziej wam potrzeba niż w jakiejkolwiek epoce dziejów. Musicie być mocni mocą nadziei, która przynosi pełną radość życia i nie dozwala zasmucać Ducha Świętego!”
Odwołując się do słów papieskiej homilii, wygłoszonej na krakowskich Błoniach, podkreślił, że Sakrament Bierzmowania powinien rodzić w wierzących poczucie odpowiedzialności za Kościół, odrzucenie postawy znudzenia i rozczarowania, a także troskę o rozwój wiary.
Nawiązując do słów Jana Pawła II, które Ojciec Święty wypowiedział na Placu Zwycięstwa w Warszawie, zaznaczył, że świat potrzebuje autentycznego świadectwa chrześcijańskiego życia: „Kościół przyniósł Polsce Chrystusa — to znaczy klucz do rozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa. I dlatego Chrystusa nie można wyłączać z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu ziemi.” Fakt ten wiąże się z pogłębieniem troski o Kościół i Polskę.
Kończąc swoje rozważania, biskup Janusz Mastalski przypomniał papieskie słowa, w których Ojciec Święty prosił Polaków o pozostanie wiernymi chrześcijańskiemu dziedzictwu, pomnażanie go i przekazywanie następnym pokoleniom: „Weźmijcie Ducha Świętego”. Tego Ducha: Ducha zbawienia, odkupienia, nawrócenia i świętości, Ducha prawdy, Ducha miłości i Ducha męstwa — odziedziczonego jako żywą moc po apostołach — przekazywały po tyle razy biskupie dłonie całym pokoleniom na ziemi polskiej. Tego Ducha pragnę wam dzisiaj przekazać, tak jak przekazywał Go swoim współczesnym biskup rodem ze Szczepanowa. Pragnę wam dziś przekazać tego Ducha, ogarniając sercem z najgłębszą pokorą to wielkie „bierzmowanie dziejów”, które przeżywacie.”
Przy trzecim ołtarzu – „Duch Święty daje miłość” słowo do zebranych skierował bp Damian Muskus. Powiedział, że Emaus to cel wędrówki uczniów o zawiedzionych nadziejach. Spodziewali się, że Jezus jako wielki prorok położy kres niedoli, tymczasem dał się zabić, a wspólnota którą stworzył została rozbita. Uczniowie uciekli do Emaus i po drodze spotkali Zmartwychwstałego, którego nie poznali, bo byli zbyt zapatrzeni w ból swego serca. Rozpoznali Go dopiero, gdy zaczęli wypełniać Jego wolę. – Pan staje się nam bliski i konkretny dopiero wtedy, gdy Jego nauczanie staje się treścią naszego życia – powiedział biskup. Zauważył, że nie wystarczy słuchać i głosić Jezusa, bo słowa są puste jeśli nie idzie za nimi świadectwo.
Uczniowie idący do Emaus poznali Chrystusa po geście łamania chleba. Widzieli Jego święte ręce, na których znajdują się rany – dowody wielkiej miłości Boga do człowieka. Ten gest, który wykonują również kapłani ma ogromne znaczenie, ponieważ ludzie rozpoznają w nim dzieje wielkiej miłości Boga do człowieka.
Biskup podkreślił, że ręce łamiące chleb w imieniu Boga muszą być święte. – Ten kto łamie chleb brudnymi rękami przyczynia się do niszczenia wspólnoty, a w konsekwencji może doprowadzić do tego, że ludzkie serca odwrócą się od przenajświętszych i przeczystych rąk samego Jezusa – wskazał. Zauważył, że zebrani poprzez swoją obecność dają świadectwo że spotkali już Jezusa w świętych kapłanach. Podkreślił, że wierni kapłani rodzą się w rodzinach, pod skrzydłami matek i ojców. Poprosił by wszyscy modlili się o narzeczonych, by budowali święte małżeństwa. One przekładają się na świętość rodzin, a także kolejnych pokoleń, pośród których Chrystus szuka nowych pasterzy. – Zaprośmy Chrystusa do naszego życia i pozwólmy, by ono coraz bardziej stawało się Ewangelią – zakończył.
Homilię przy czwartym ołtarzu – „Głoście Ewangelię, ja jestem z Wami” – wygłosił metropolita krakowski Marek Jędraszewski. Nawiązał do pierwszej papieskiej pielgrzymki do Polski w 1979 roku.
– Przybył do naszego kraju, aby na Placu Zwycięstwa w Warszawie błagać Boga o to, aby na naszą polską ziemię zstąpił Duch Święty i odmienił jej oblicze. Równocześnie wzywał on wszystkich swoich rodaków, aby przyłączyli się do tego jego błagania. Pragnął, aby właśnie ono stało się modlitwą odmawianą codziennie.
Arcybiskup rozważał słowa Jana Pawła II: „Tylko Duch Święty może «napełnić» człowieka – to znaczy doprowadzić do spełnienia poprzez miłość i mądrość”. Zwrócił uwagę, że jest to możliwe tylko wtedy, kiedy człowiek osobiście spotka się z Chrystusem – ofiarną Miłością i najwyższą Mądrością. Podkreślił, że Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa jest okazją do publicznego wyznania wiary.
– Czynimy to wszystko mocą Ducha Świętego, który jest w nas. Ta sama moc Ducha – właśnie dlatego że karmimy się Chrystusowym Ciałem i je wielbimy, adorując Najświętszy Sakrament– każe nam codziennie z głęboką wiarą zbliżać się do Chrystusa i w Nim przede wszystkim szukać prawdy o sobie, tę prawdę w Nim odkrywać i tą prawdą na co dzień żyć.
Metropolita przypomniał, że Jan Paweł II wzywał Polaków, aby w Chrystusie odkryli prawdę o sobie, o powołaniu i o swoim narodzie: „Nie można też bez Chrystusa zrozumieć dziejów Polski – przede wszystkim jako dziejów ludzi, którzy przeszli i przechodzą przez tę ziemię. Dzieje ludzi! Dzieje narodu są przede wszystkim dziejami ludzi. A dzieje każdego człowieka toczą się w Jezusie Chrystusie. W Nim stają się dziejami zbawienia.”
– Dzisiaj, w uroczystość Bożego Ciała, po raz kolejny w swych wielowiekowych dziejach Kościół przynosi Polsce i Polakom Chrystusa – aby mogli oni zrozumieć siebie samych. Aby z tej otwartej księgi, jaką jest Jego Ewangelia, mogli na nowo zaczerpnąć naukę o człowieku, o jego godności i jego prawach.
Arcybiskup zaznaczył, że w obecnych czasach powszechnego kłamstwa, fake newsów i fałszywych narracji nie można pozwolić na triumf zła.
– Wprowadzane przez niektóre samorządy do polskich szkół: Karta LGBT i instrukcje WHO, dotyczące tak zwanego wychowania seksualnego młodzieży i dzieci, w tym także bardzo małych dzieci, są w istocie rzeczy programami ich deprawacji i wprost uderzają w tę prawdę o człowieku, którą swoim nauczaniem i swoimi cudownymi znakami, swoją Śmiercią i swoim Zmartwychwstaniem objawił nam Pan Jezus. Uderzają wprost w prawdę o małżeństwie i rodzinie jako związku kobiety i mężczyzny. Uderzają w prawdę o dzieciach, które należy kochać i właśnie od nich uczyć się wewnętrznej prawości i czystości serca. Agresywne zło dzisiejszego świata musimy zwyciężać dobrem.
Podkreślił, że chrześcijanin musi wiernie trwać przy dobru przez codzienne wprowadzanie w czyn przykazania miłości Boga i bliźniego. Odwołując się do słów papieża z Placu Zwycięstwa w Warszawie, dodał, że Polska powinna być ziemią nieustannego świadectwa przywiązania do Chrystusa. Wspominając niedawne wydarzenia: marsze równości, podczas których szydzi się z prawd wiary i profanuje wizerunek Matki Bożej, zniszczenie ołtarza w Rypinie, atak na księdza Ireneusza Bakalarczyka, zwrócił uwagę na konieczność narodowego podążania drogą Ewangelii.
– Jak długo jeszcze będzie trwało przyzwalanie na hejt i na mowę nienawiści? Nie wolno nam przecież zapomnieć, Najdrożsi, że zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki, które miało miejsce trzydzieści pięć lat temu, w 1984 roku, zostało poprzedzone całą serią pełnych nienawiści artykułów pisanych przed głównego propagandzistę tamtego systemu (…) Dzisiaj natomiast akty agresji wobec ludzi wierzących są przez niektórych polityków i celebrytów usprawiedliwiane w imię tolerancji jako prawo do wolności słowa, do samorealizacji i własnej ekspresji artystycznej.
Kończąc homilię, arcybiskup przypomniał słowa Jana Pawła II z krakowskich Błoni: „Musicie być mocni, drodzy bracia i siostry! Musicie być mocni tą mocą, którą daje wiara! Musicie być mocni mocą wiary! Musicie być wierni! Dziś tej mocy bardziej wam potrzeba niż w jakiejkolwiek epoce dziejów. Musicie być mocni mocą nadziei, która przynosi pełną radość życia i nie dozwala zasmucać Ducha Świętego! Musicie być mocni mocą miłości, która jest potężniejsza niż śmierć, jak to objawił św. Stanisław i błogosławiony Maksymilian Maria Kolbe. (…) I dlatego – zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię «Polska», raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością – taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na chrzcie świętym; abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się, i nie zniechęcili; abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy”.
– Moi Drodzy! Drodzy Bracia i Siostry! Nie traćmy nadziei na to, że dojdzie do powrotu do świata prawdziwych wartości. Że je obronimy! Że przywrócimy należne im miejsce w naszych sercach, w naszych rodzinach, w naszej Ojczyźnie. Że będziemy mogli radować się autentyczną, to znaczy odpowiedzialną wolnością.
Po uroczystej procesji odprawiono Mszę św. przed Bazyliką Mariacką, której przewodniczył kard. Stanisław Dziwisz. Na początku Eucharystii kardynał powiedział, że wszyscy zebrani niosąc wprost z Wawelu Chleb Żywy wysłuchali wartościowych kazań, które warto rozważyć i odśpiewali pełne uwielbienia „Te Deum”. – Wypływa to z naszego pragnienia, by On – ukrzyżowany, zmartwychwstały Pan, nasz Zbawiciel, towarzyszył nam na naszych drogach, był obecnych w naszych troskach i nadziejach, byśmy kierowali się Jego Ewangelią w życiu osobistym i społecznym – stwierdził. Zauważył, że krakowski Rynek zajmuje szczególne miejsce w historii Ojczyzny, tutaj modlił się i celebrował nabożeństwa św. Jan Paweł II. Kardynał podkreślił, że obowiązkiem krakowian jest strzec wyjątkowego charakteru Krakowa, który ma wyrażać to co najlepsze w polskiej tradycji i kulturze. Poprosił także, by wszystkich zebranych zjednoczyła wspólna modlitwa.