Wywiady
Nie tylko wypominki
Założyciel Zgromadzenia Sióstr Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych bł. o. Honorat Koźmiński nazywał dusze w czyśćcu bezdomnymi, gdyż nie są one już mieszkańcami ziemi, a niebo jest jeszcze dla nich zamknięte. Jak możemy im pomóc?
Dusze w czyśćcu ponoszą konsekwencje swoich grzechów, które chociaż zostały wyznane w konfesjonale i odpuszczone, nie pozostają bez echa. Cierpiący w czyśćcu sami dla siebie nie mogą nic zrobić. Ale my możemy być ich „ustami” i się za nich modlić, „uszami” - słuchać słowa Bożego, „oczami” - adorować Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie, „rękami” - spełniając dobre uczynki. Jeśli zmarły odszedł w dramatycznych okolicznościach, pozostawił w bliskich gniew, urazy, pretensje, miał jakieś niezałatwione sprawy i tym, co możemy mu ofiarować natychmiast, jest przebaczenie. Rozdrapywanie ran, przypominanie krzywd, mówienie źle o zmarłym - trzyma go w czyśćcu jakby związanego. Kościół naucza, że każda modlitwa, dobry uczynek, proces, jałmużna oraz ofiarowanie odpustu niosą ulgę. Jednak najskuteczniejszą formą pomocy jest Msza św., ponieważ stanowi Najświętszą Ofiarę Ciała i Krwi samego Syna Bożego. Nic cenniejszego nie można podarować zmarłemu - Eucharystia jest szczytową formą okazywania miłości duszom czyśćcowym. Z Najświętszej Ofiary Jezusa Chrystusa czerpią moc wszystkie inne modlitwy i dobre uczynki oraz odpusty.
Z relacji wielu świętych, którym objawiały się dusze czyśćcowe, dowiadujemy się jednak, że niektóre z nich na początku nie są w stanie korzystać z ofiarowywanych za nich Mszy św. czy Komunii św.
Dlaczego?
Jeżeli za życia nie przywiązywały one wagi do Mszy św., nie czerpały z niej, również po śmierci początkowo te łaski je omijają. Nawet jeśli są to Msze gregoriańskie. Nie znaczy to, że ofiarowywane przez nas Eucharystie idą na marne. Pozostają ukryte jakby w skarbcu do czasu, kiedy dusza będzie w lepszej kondycji i już będzie w stanie z ich dobrodziejstw korzystać. Podobnie jest z innymi ofiarami: czytaniem słowa Bożego, wszystkimi modlitwami do Matki Bożej, nabożeństwami i ofiarowywanym za dusze w czyśćcu cierpieniem.
Warto też pamiętać, że skuteczność naszej osobistej pomocy nie tyle jest zależna od wielości modlitw, ale od tego, czy trwamy w jedności z Bogiem, czyli znajdujemy się w stanie łaski uświęcającej, oraz od miłości, z jaką się modlimy. Im więcej w nas miłości do Boga i do zmarłych, tym większa skuteczność w niesieniu im ulgi.
Listopad jest wyjątkowym czasem, kiedy częściej niż w inne miesiące myślimy o naszych bliskich zmarłych. Oprócz modlitwy wypominkowej, Mszy św. itd. możemy ofiarować im wyjątkowy prezent: odpust. Czym jest?
Odpust - jak naucza Kościół - jest darowaniem kary doczesnej za grzechy, z której żyjący bądź zmarli się oczyszczają. Inaczej to ujmując, uwalnia nas samych od skutków naszych grzechów odpuszczonych w sakramencie pojednania oraz wybawia zmarłych od czyśćcowego cierpienia w części albo w całości - w zależności od tego, jaki odpust zyskujemy dla siebie bądź dla zmarłych: częściowy czy zupełny.
Na czym polega to rozróżnienie?
Jest związane z odmiennymi skutkami, jakie one powodują dla osoby zyskującej odpust: zupełny polega na całkowitym darowaniu przez Boga kary doczesnej pozostającej po odpuszczeniu grzechów; częściowy - jak sama nazwa mówi - tylko części.
Choć uzyskiwanie odpustów to wielowiekowa tradycja w Kościele, wielu katolików nie rozumie tej praktyki, a nawet nie zna. Z czego to wynika?
Trudno o jednoznaczną odpowiedź, ale jednym z powodów może być niewielka znajomość wśród wiernych nauczania Kościoła katolickiego na temat odpustów. Może za mało jest katechezy w tym zakresie? Może kapłani rzadko o tym mówią w konfesjonałach? Uświadamianie penitentom, że ciężar pokuty za swoje grzechy mogą zdjąć łaską odpustu zupełnego czy częściowego przypisanego wielu modlitwom, które często są zadawane jako pokuta sakramentalna - np. Koronka do Bożego Miłosierdzia albo część Różańca św. czy też „Anioł Pański” albo „Pod Twoją obronę”, niewątpliwie przyczyniłoby się do upowszechnienia tych praktyk. Człowiek, który z wiarą otwiera się na dar odpustu i rozumie, jak wielkie jest to miłosierdzie Boże względem niego, będzie częściej prosił o ten dar dla siebie albo dla zmarłych. W konsekwencji będzie więcej się modlił, z ufnością wznosił swoje myśli ku Bogu w trudach dnia i czynił miłosierdzie wobec żyjących i zmarłych.
Skuteczną pomocą jest też akt heroicznej miłości. Na czym on polega?
Na zrzeczeniu się na korzyść dusz odbywających pokutę w czyśćcu wszystkich odpustów, z wyjątkiem odpustu na godzinę śmierci, a także wszystkich zasług i modlitw, jakie za nas będą zanoszone po śmierci.
To akt ogromnej odwagi. W końcu może zaważyć na naszym zbawieniu.
Akt heroicznej miłości, jak wskazuje sama nazwa, rzeczywiście jest przejawem miłości noszącej znamiona bohaterstwa z powodu wyrażonej gotowości przyjęcia po śmierci cierpienia, którego można by uniknąć, nie rezygnując ze swego dobra. Jednak w książce pt. „Ku człowiekowi” ks. prof. Wincenty Granat zaznaczył: „Kto składa akt heroiczny, ponosi ofiarę, lecz także skoro ją złoży (…), otrzyma większą nagrodę w niebie”. Dlaczego? Wyjaśnia to encyklika „Spe salvi” Benedykta XVI. Czytamy tam: „Jako chrześcijanie nie powinniśmy pytać się jedynie: jak mogę zbawić samego siebie? Powinniśmy również pytać siebie: co mogę zrobić, aby inni zostali zbawieni i aby również dla nich wzeszła gwiazda nadziei? Wówczas zrobię najwięcej także dla mojego własnego zbawienia”. Akt heroicznej miłości może złożyć każdy, lecz heroizmu nikomu nie można nakazać. Podobnie jak nie można nikogo zmusić, żeby wskoczył do wody i ratował tonącego, gdy - być może - nie czuje się na siłach… Tak też miłość heroiczna do dusz czyśćcowych musi najpierw znaleźć w sercu odpowiedni grunt, by mogła kiedyś zakiełkować i wzrosnąć pełnią oddania na chwałę Bożą. Trzeba więc do niej dojrzeć, dorosnąć w promieniach miłości i łaski Bożej.
Warto też wiedzieć, że akt ten jest tylko pobożnym przyrzeczeniem, a nie ślubem, dlatego nie obowiązuje pod grzechem. Zawsze można go odwołać. Ale gdybyśmy mieli zamiar wycofywać nasze ofiarowanie, to chyba już rozsądniej by było po prostu go nie składać.
Relacja między nami a duszami w czyśćcu polega na tym, że my możemy przyczynić się do złagodzenia i skrócenia ich cierpień, one zaś swoją modlitwą wstawiają się za nami. A im więcej my im pomagamy, tym skuteczniej mogą orędować za nami. W jaki sposób?
Słyszałam bardzo wiele opowieści o tym, jak dusze czyśćcowe pomagają ludziom żyjącym. Pewna kobieta, którą znam od wielu lat, należąca do jednej z parafialnych grup Apostolstwa Pomocy Duszom Czyśćcowym, opowiedziała mi o swoim mężu, który zmarł już kilka lat temu. Był emerytowanym oficerem Wojska Polskiego w czasach PRL. Uzależniony od alkoholu, agresywny wobec żony i wrogo nastawiony wobec Kościoła. Często po pijanemu bluźnił Panu Bogu i swojej małżonce, dla której wiara i Kościół były bardzo ważne. Bywało, że zabraniał żonie chodzić na nabożeństwa i stosował wobec niej i dzieci przemoc fizyczną. Życie z tym człowiekiem stało się dla tej kobiety pasmem cierpień, ciężarem nie do udźwignięcia do tego stopnia, że myślała o samobójstwie. Pewnego wieczoru z bólem i łzami uklękła do modlitwy. Płakała kilka godzin, prosząc dusze czyśćcowe, za które modliła się od wielu lat, by wstawiły się za nią do Boga, żeby wyprosiły jej ulgę w cierpieniu, tak jak ona prosi Boga o skrócenie ich czyśćca. Następnego dnia rano mąż poprosił, aby poszła z nim do kościoła. Na początku uznała to za kolejną kpinę z jej praktyk religijnych, więc nie odpowiedziała na tę prośbę. Ten człowiek od wielu lat nie chodził do kościoła, nie korzystał z sakramentów świętych. Jednak ponownie poprosił, tłumacząc, że chce się wyspowiadać, a nie wie jak to zrobić. Wówczas wzięła go za rękę i niczym dziecko zaprowadziła do konfesjonału. Po drodze tłumaczyła mężowi, jak trzeba przygotować się do sakramentu pojednania. Od tamtego momentu jej małżonek nie wypił ani jednego kieliszka alkoholu, w każdą niedzielę i w każde święto razem uczestniczyli w Eucharystii. Do końca wspólnego życia byli bardzo dobrym małżeństwem. Mąż zmarł w sędziwym wieku opatrzony sakramentami świętymi, a ta pani nieustannie dziękuje Panu Bogu za łaskę, którą otrzymała za wstawiennictwem dusz czyśćcowych.
Dziękuję za rozmowę.
LISTOPADOWE ODPUSTY
Zazwyczaj słyszymy o nich w kościele pod koniec października. Informuje się wówczas wiernych, że trzeba nawiedzić cmentarz w dniach 1-8 listopada i pomodlić się tam za zmarłych, będąc, oczywiście, w stanie łaski uświęcającej. Jest to jednak tylko część warunków, które trzeba spełnić, aby uzyskać w tym czasie odpust zupełny za zmarłych. Do zyskania odpustu zupełnego w jakimkolwiek czasie (również w listopadzie) konieczne jest wypełnienie tzw. zwykłych warunków, którymi są: przystąpienie do sakramentu pojednania (do spowiedzi), aby być w stanie łaski uświęcającej; przyjęcie sakramentalnej Komunii św., wyzbycie się przywiązania do jakiegokolwiek grzechu (nawet powszedniego), wykonanie czynności obdarzonej odpustem (np. nawiedzenie cmentarza połączone z modlitwą za zmarłych w dniu Wszystkich Świętych i w całej oktawie tej uroczystości), modlitwa w intencjach papieskich (np.: „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Maryjo” i „Chwała Ojcu”).
1-8 listopada: pamiętajmy, że w dniach 1-8 listopada - nawiedzając cmentarz i modląc się tam za zmarłych - trzeba jeszcze każdego dnia pójść do kościoła, by przyjąć Komunię św., zachowując w sercu dyspozycję braku przywiązania do grzechu, i odmówić modlitwy w intencjach papieskich. Jeżeli ktoś będzie wytrwały i gorliwy na tyle, by przez całą oktawę Wszystkich Świętych spełniać wymienione wyżej warunki, to aż ośmiu duszom czyśćcowym może podarować niebo, gdyż każdego dnia można zyskać jeden odpust zupełny za jedną osobę zmarłą cierpiącą w czyśćcu.
2 listopada: odrębnym odpustem za zmarłych jest odpust zupełny za pobożne nawiedzenie kościoła lub kaplicy 2 listopada, czyli we wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych. Nie ma w tym przypadku konieczności nawiedzania cmentarza, ale należy spełnić wyżej wymienione zwykłe warunki zyskiwania odpustów, a ponadto odmówić dodatkowo w kościele: „Ojcze nasz” i „Wierzę w Boga”.
Uwaga: wierny, który 2 listopada wypełni wszystkie warunki związane z odpustami przewidzianymi na 1-8 listopada oraz nawiedzi kościół lub kaplicę, odmawiając tam „Ojcze nasz” i „Wierzę w Boga” nie zyska tego dnia dwóch odpustów zupełnych, ale tylko jeden.
Nazwa wypominki jest dziwna.Wypominać komuś grzechy? Lepiej byłoby wspominać zmarłych i stać w progu świątyni niczym celnik, nie śmiejąc podnieść oczu na Pana.