Pod oknem
Nie wstydził się swego cierpienia
- Ile w nim było mocy, ile wiary w Chrystusa Odkupiciela człowieka. Ile odwagi, że nie wstydził się swego cierpienia. Nie uciekał przed kamerami tego świata – o Janie Pawle II mówił abp Marek Jędraszewski podczas Mszy św. sprawowanej w ramach sanktuaryjnych obchodów 40-lecia wyboru kard. Karola Wojtyły na Stolicę Apostolską w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie.
Kustosz Sanktuarium św. Jana Pawła II ks. Mateusz Hosaja serdecznie przywitał wszystkich kapłanów, także dyrektorów domów dla księży, członków Apostolatu Margaretka, chorych i niepełnosprawnych, Braterstwo Chorych, przedstawicieli hospicjów, Maltańską Służbę Medyczną, Rodzinę Radia Maryja.
W wygłoszonej homilii metropolita krakowski przypomniał słowa Jana Pawła II, który, inaugurując pontyfikat, wołał na Placu św. Piotra: „Nie lękajcie się, nie bójcie się. Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi”. – Pamiętamy papieża z tamtych dni. Pełnego mocy. Fascynującego silą swego głosu, sprawnością fizyczną, co wzbudzało zachwyt nawet wśród liberalnych mediów. Był wielki jako człowiek. Ale wiemy także, że bardzo szybko, nie upłynęły nawet trzy lata, gdy chciano, aby jego potężny głos przestał przemawiać i wzywać, byśmy otwierali swe drzwi Chrystusowi. Że chcieli go usunąć z powierzchni tej ziemi. I stąd zamach na jego życie 13 maja 1981 roku.
Arcybiskup podkreślił, że pontyfikat Jana Pawła II był naznaczony cierpieniem. Przypomniał, iż cierpienie i słabość polskiego papieża z biegiem lat narastały i były widoczne dla całego świata. – Ale ile w nim było mocy, ile wiary w Chrystusa Odkupiciela człowieka. Ile odwagi, że nie wstydził się swego cierpienia. Nie uciekał przed kamerami tego świata. Szedł ze swoim cierpieniem z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok i mimo że było widać, że słabną jego siły a cierpienie się wzmaga to jednak uważał – trzeba iść za Chrystusem, dźwigając swój krzyż.
Metropolita przypomniał, że Jan Paweł II był równocześnie wpatrzony w Matkę Chrystusa. Kochał Kościół, bo tej miłości się od Niej uczył. I nie było dla niego cierpienia, którego by nie przyjął, byle przyczynić się dla dobra Kościoła. – Pamiętamy go wtulającego się w krzyż w Wielki Piątek 2005 roku. I pamiętamy go w ostatnią Niedzielę Zmartwychwstania. Dwa dni później nie mógł mówić. Błogosławił świat. Został mu jeszcze tylko ten jeden gest – błogosławieństwa kreślonego na kształt krzyża. Tym błogosławieństwem nas żegnał, z tym błogosławieństwem nas pozostawiał, a on wybierał się w ostatnią drogę.
Arcybiskup zaznaczył, że w obecnym czasie modlimy się do Boga i wysławiamy Go za wspaniały dzień 16 października 1979 roku, a równocześnie mdlimy się za nas samych – świeckich i kapłanów. – Aby On Jan Paweł II ze swego niebiańskiego okna nam błogosławił. By umacniał w wierze. By dawał siły, abyśmy nie ulegali zniechęceniu, abyśmy podejmowali krzyże własnego życia i żebyśmy w tych krzyżach widzieli głęboki sens łączenia się ze zbawczym dziełem Jezusa Chrystusa.
Nie wiem co się działo 16.10.1979 roku,w pierwszą rocznicę wyboru JP II.Data przyda się osobom z chorobą Alzheimera.