"Czekam na to, co się tu wydarzy. Już za chwilę rozpocznie się to wielkie wydarzenie. To, czego wszyscy pragniemy - spotkania ze sobą nawzajem, spotkania z papieżem i co najważniejsze spotkania z Bogiem" - powiedział David Salgado z USA. Jak zaznaczył to jego pierwsze Światowe Dni Młodzieży i nawet zła pogoda nie odciągnie go od czerpania z treści, które będą głoszone w Krakowie.

O tym, że trzeba walczyć dla Chrystusa powiedziała z kolei Elena Higuera z Meksyku, która oczekiwała na wejście do swojego sektora w ulewnym deszczu i huku grzmotów. "Jesteśmy młodzi i zła pogoda nas nie przestraszy. A Jezus przecież wzywa, by ponosić dla niego trudy. Dlatego mimo deszczu idziemy ze śpiewem na ustach, by usłyszeć co On chce do nas powiedzieć" - podkreśliła.

Z kolei Patricia Sena z Dominikany zaznaczyła, że na ŚDM w Polsce szuka wzrostu w wierze i pojednania z Bogiem. “Mam nadzieję, że odnajdę go właśnie tutaj. W Krakowie – mieście tylu świętych, którzy pokazują tak różne drogi prowadzące do Boga, nieraz niełatwe, ale zawsze owocne i umacniające w wierze” – wyjaśniła.

Dla części pielgrzymów opady oraz duża wilgoć nie jest niczym nadzwyczajnym. “U nas taka pogoda to normalka. Więc nawet przez chwilę się nie zastanawiałem czy wyruszyć z całą rodziną na tą krakowska łąkę, by uczestniczyć w rozpoczęciu tego wielkiego święta chrześcijaństwa w Polsce” – przyznał Victor Hugo Leon z Bogoty w Kolumbii, który na krakowskie Błonia prowadził wózek z 4-letnim synem, szczelnie opatulonym przed deszczem i wiatrem.

Niewątpliwie bardzo dużą pomocą w oczekiwaniu w strugach deszczu były pre-wydarzenia, które rozgrzewały pielgrzymów na mokrym terenie krakowskich Błoń. Nad Krakowem nadal pada, jednak pielgrzymi z radością oczekują na Eucharystię Otwarcia Światowych Dni Młodzieży, bawiąc się w pelerynach i pod parasolami przy wtórze muzyki i śpiewów Siewców Lednicy.