Imieniny: Juliana, Lukasza

Wydarzenia: Dzień Listonosza

Wywiady

Opiekun Apostolatu Modlitwy za Kapłanów „Margaretka”: Jesteśmy sobie nawzajem potrzebni

różaniec fot. Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

W sobotę, 12 października po raz kolejny odbędzie się w Krakowie Ogólnopolska Pielgrzymka Apostolatu „Margaretka”. To największe spotkanie wspólnoty na świecie. O tym, dlaczego modlitwa za księży jest ważna i jak się w nią zaangażować rozmawiamy z ks. Bogusławem Nagelem, diecezjalnym i krajowym opiekunek margaretek.

 

Apostolat Modlitwy za Kapłanów „Margaretka”. Kiedy słyszy Ksiądz tę zbitkę słów, jaka pierwsza myśl przychodzi do głowy? 

Ks. Bogusław Nagel, diecezjalny i krajowy opiekun Apostolatu Modlitwy za Kapłanów „Margaretka”: Tak staraliśmy się nazwę ukształtować, aby ona zawierała już sens. Nazwa zawiera cel ruchu, czyli modlitwę. Ona sama się wyjaśnia i sama się tłumaczy.

Przed nami IX Ogólnopolska Pielgrzymka Apostolatu „Margaretka” do Sanktuariów św. Jana Pawła II i Bożego Miłosierdzia. Zaczynacie na Białych Morzach, kończycie w bazylice Bożego Miłosierdzia, ale takim chyba najbardziej „widowiskowym” momentem jest procesja różańcowa i przejście między sanktuariami. Jest takie zdjęcie, gdzie widać Księdza, stojącego na wzniesieniu przy Trasie Łagiewnickiej i patrzącego na tę rzeszę ludzi idących w modlitwie. Jakie emocje towarzyszą rok rocznie, kiedy jako duszpasterz krajowy „Margaretki”, patrzy Ksiądz na tę niekończącą się rzekę ludzi, którzy widzą sens w prostej modlitwie za księży?

Na pewno jest to siła modlitwy. To ogromna duchowa siła i patrząc, tak po ludzku, widzimy rzesze ludzi i po ludzku mamy świadomość, że to jest największe na świecie spotkanie margaretek. Pani Louise Ward, kiedy poprosiłem ją przed laty, żeby napisała jakiś list na to nasze spotkanie, myślała, że tych osób może być kilkaset. Kiedy przyjechała dwa lata temu, zobaczyła ten ogrom ludzi i powiedziała, że Pan Bóg zasadził ziarenko „Margaretki” w Kanadzie i przeszczepił tę sadzonkę do Polski. Takie ciekawe porównanie. To ziarenko posadzone w Kanadzie i ta sadzonka, która się niesamowicie rozkrzewiła tutaj w Polsce. Tak naprawdę najwięcej margaretek jest w Polsce, a nasza pielgrzymka jest największą na świecie pielgrzymką tej wspólnoty.

Na czym wobec tego polega fenomen, że ta sadzonka tak dobrze przyjęła się w Polsce? 

Trzeba tu wyraźnie powiedzieć o roli Maryi. Ona od samego początku była wybrana jako patronka ruchu. My w Polsce dołożyliśmy jeszcze drugiego patrona, św. Jana Pawła II. Odpowiadając na Pani pytanie, można powtórzyć to, co mówili biskupi w Kanadzie, że ruch margaretek jest niespodzianką Ducha Świętego. Cała historia jest jakąś taką jedną wielką niespodzianką i prowadzeniem Pana Boga. Dlaczego rozwija się w Polsce? Tu jest ten klimat, jednak ludzie są wierzący. Widzą wartość kapłanów, wartość ich pracy, no i też konieczność wspierania ich. Również taką duchową konieczność.

Ile osób tworzy Apostolat Modlitwy za Kapłanów „Margaretka” w Polsce i w samej Archidiecezji Krakowskiej?

Mamy stronę internetową naszego Krajowego Duszpasterstwa i na tej stronie prosimy, aby wpisywać powstające margaretki. Takich zgłoszonych mamy około trzynastu tysięcy. Najwięcej zgłoszonych margaretek jest w Archidiecezji Krakowskiej.

Czy zawsze omadlany kapłan musi być wskazany imiennie i czy jest możliwość – jeśli ktoś nie ma tej wspólnoty siedmioosobowej, a chciałby dołączyć – aby wskazano mu inną grupę, która potrzebuje członków do modlitwy? 

Są takie osoby, które się tym zajmują, że próbują zbierać osoby w sposób elektroniczny, natomiast to, co dla mnie jest najistotniejsze, jako dla duszpasterza to, żeby ten ruch związać z Kościołem w taki sposób mądry. Moje zadanie, które wybrzmiało w dekrecie, jaki otrzymałem jeszcze od kard. Stanisława Dziwisza, polega na tym, aby „roztropnie czuwać nad tym, by ta pobożna inicjatywa rozwijała się w duchu zgodnym z nauczaniem i dyscyplina Kościoła”. Z tego powodu od samego początku, po tej mojej nominacji opracowaliśmy blankiety, postaraliśmy się o imprimatur, wraz z ks. prałatem Stanisławem Szczepańcem przygotowaliśmy liturgiczny obrzęd  włączenia  do Apostolatu „Margaretka”. Natomiast już samo powstawanie, tworzenie margaretek jest bardziej na poziomie parafii albo wspólnoty. Czyli my dostarczamy materiały, dostarczamy, chociażby organizując pielgrzymki, takie umocnienie duchowe. Tworzymy też miejsce, gdzie te materiały są, gdzie można się wspólnie modlić, ale już samo powstanie konkretnej margaretki z konieczności  jest inicjatywą jakiejś osoby. Margaretka to siedem osób, więc jedna z tych siedmiu musi wziąć inicjatywę w swoje ręce i zaproponować im modlitwę.

Zmieniając trochę perspektywę, bo mówimy dużo o organizacji, o modlących się, a jak to wygląda z perspektywy kapłana? Pamięta Ksiądz, ile takich margaretek w Księdza intencji w Księdza dotychczasowym życiu kapłańskim powstało? 

Tak, tak, pamiętam. Modli się za mnie czterdzieści pięć margaretek.

To trzysta piętnaście osób. Pokaźna armia.

Tak, oczywiście. Kilka z nich to margaretki czasowe, a więc one trwają przez jakiś czas. Myślę, że to jest tak ogromna siła modlitwy i ta świadomość, że każdego dnia ktoś się za mnie modli… To jest wielkie duchowe wsparcie, które odczuwam.

Dlatego warto dołączyć do Apostolatu Modlitwy za Kapłanów „Margaretka”?

We wszystko, co nas zbliża do zbawienia, warto się angażować, a przecież kapłan jest tym, który prowadzi do zbawienia, więc my w ten sposób przyczyniamy się do jego umocnienia, do jego ochrony, bo to jest modlitwa wstawiennicza. Jeżeli ktoś nie ma głębokiej wiary, to nie będzie wiedział potrzeby. Jeżeli ma wiarę, to będzie wiedział, że to ma sens, czyli tylko w świetle wiary możemy mówić o wartości modlitwy za kapłanów.

Gdyby miał Ksiądz coś powiedzieć tym osobom, które się modlą, albo które w przyszłości będą chciały podjąć to zobowiązanie, to mogłoby to być: „potrzebujemy Was”?

Tak sobie myślę teraz o najlepszym takim połączeniu, pokazującym jak bardzo wzajemnie siebie potrzebujemy. To są dwa sakramenty. Sakrament małżeństwa i  sakrament kapłaństwa. Nie byłoby kapłanów bez małżonków, bez świętych małżonków, bez dobrych rodzin chrześcijańskich, ale też nie byłoby tych małżonków bez kapłanów. My wzajemnie sobie służymy, czyli wzajemnie siebie potrzebujemy. Dlatego też  szukając znowu tych obrazów, myślę, że można by wskazać na naczynia połączone. Jak się naleje wody gdzieś tutaj, to wypłynie tyle samo. My jesteśmy jak takie naczynia połączone. Jeżeli jest tej łaski więcej, to potem ona się rozlewa. Święty kapłan rodzi świętych małżonków, święty małżonkowie rodzą świętych kapłanów.

Czyli jesteśmy sobie potrzebni nawzajem. 

Dokładnie. Jesteśmy sobie nawzajem potrzebni.

Źródło:
;