Imieniny: Adelii, Klemensa, Felicyty

Wydarzenia: Dzień Licealisty

Nauczanie

Orędzie na 49. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu

 fot. Fotolia.com

20 września Kościół w Polsce obchodzi Dzień Środków Przekazu. W tym roku hasłem wybranym przez Ojca Świętego jest „Przekaz ukazujący rodzinę jako uprzywilejowane środowisko spotkania w bezinteresownej miłości”. Przypominamy z tej okazji orędzie papieża Franciszka na 49. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu, który w Kościele powszechnym obchodzony był w maju br. Orędzie to stanowi również punkt wyścia dla polskiego Dnia Środków Przekazu.



Przekaz ukazujący rodzinę jako uprzywilejowane środowisko spotkania w bezinteresownej miłości

Temat rodziny znajduje się w centrum pogłębionej refleksji kościelnej i procesu synodalnego, przewidującego dwa synody: jeden – nadzwyczajny, który niedawno się odbył, i zwyczajny, zwołany na październik. W tym kontekście uznałem za właściwe, aby temat najbliższego Światowego Dnia Środków Społecznego Przekazu miał jako punkt odniesienia rodzinę. Rodzina jest zresztą pierwszym miejscem, gdzie uczymy się komunikowania. Powrót do tego pierwotnego momentu może nam pomóc zarówno w uczynieniu przekazu bardziej autentycznym i ludzkim, jak i w spojrzeniu na rodzinę z nowej perspektywy.

Pozwólmy, aby zainspirował nas ewangeliczny obraz nawiedzenia Elżbiety przez Maryję (Łk 1, 39-56). „Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona»” (w. 41-42).

Wydarzenie to przede wszystkim ukazuje nam przekaz jako dialog, który przeplata się z językiem ciała. Pierwszej odpowiedzi na pozdrowienie Maryi udziela bowiem dziecko, poruszając się radośnie w łonie Elżbiety. Zadowolenie z powodu radości spotkania jest w pewnym sensie archetypem i symbolem wszelkiej innej komunikacji, której uczymy się jeszcze przed przyjściem na świat. Łono, które nas gości, jest pierwszą „szkołą” przekazu, na którą składa się słuchanie i kontakt cielesny, gdzie zaczynamy oswajać się ze światem zewnętrznym, w środowisku chronionym i przy uspokajającym dźwięku bicia serca matki. To spotkanie między dwiema istotami zarazem tak sobie bliskimi, a jeszcze obcymi wobec siebie nawzajem, spotkanie pełne obietnic, jest naszym pierwszym doświadczeniem komunikacji. I jest to doświadczenie, które nas wszystkich łączy, gdyż każdy z nas urodził się z matki.

Także po przyjściu na świat pozostajemy w pewnym sensie w „łonie”, jakim jest rodzina. Jest to łono składające się z różnych osób, powiązanych ze sobą: „miejscem, gdzie człowiek uczy się współżycia w różnorodności” (adhort. ap. „Evangelii gaudium”, 66.). Są to różnice rodzajów i pokoleń, które komunikują się przede wszystkim dlatego, że się nawzajem akceptują, gdyż istnieje między nimi więź. A im większy jest wachlarz tych relacji, im większa jest różnica wieku, tym bogatsze jest nasze środowisko życiowe. Jest to więź, która leży u podstawy słowa, które z kolei wzmacnia więź. Słów nie wymyślamy: możemy ich używać, ponieważ je otrzymaliśmy. To w rodzinie uczymy się mówić w „języku ojczystym”, to znaczy w języku naszych przodków (por. 2 Mch 7, 25.27). W rodzinie dostrzegamy, że inni byli przed nami, sprawili, że zaistnieliśmy, i możemy z kolei rodzić życie oraz czynić coś dobrego i pięknego. Możemy dawać, ponieważ otrzymaliśmy, a to pozytywne sprzężenie zwrotne znajduje się w samym sercu zdolności rodziny do komunikowania się między sobą i komunikowania innym; i jest – mówiąc ogólniej – wzorcem wszelkiej komunikacji.

Doświadczenie więzi, które nas „poprzedza”, sprawia, że rodzina jest także kontekstem, w którym przekazuje się tę podstawową formę komunikacji, jaką jest modlitwa. Gdy mama i tata usypiają swoje dopiero co urodzone dzieci, bardzo często powierzają je Bogu, aby nad nimi czuwał. A kiedy są trochę większe, odmawiają wraz z nimi proste modlitwy, pamiętając z miłością także o innych osobach, dziadkach, innych krewnych, chorych i cierpiących, tych wszystkich, którzy jeszcze bardziej potrzebują Bożej pomocy. Tak więc w rodzinie większość z nas nauczyła się religijnego wymiaru komunikacji, który w chrześcijaństwie jest całkowicie przeniknięty miłością, miłością Boga, który daje nam siebie, i którą my ofiarowujemy innym.

W rodzinie istnieje przede wszystkim zdolność do wzajemnego akceptowania się, wspierania, towarzyszenia sobie, odczytywania spojrzeń i milczenia, wspólnego śmiania się i płakania, między osobami, które nie wybrały siebie nawzajem, a jednak są tak ważne dla siebie, że pozwalają nam zrozumieć, czym jest naprawdę komunikacja jako odkrycie i stwarzanie bliskości. Zmniejszanie dystansu, wychodząc sobie nawzajem na spotkanie i akceptując siebie jest powodem wdzięczności i radości: z pozdrowienia Maryi i poruszenia się dziecka wypływa błogosławieństwo Elżbiety, po którym następuje przepiękny kantyk Magnificat, w którym Maryja wielbi Boży plan miłości wobec niej i jej narodu. Wypowiedziane z wiarą „tak” pociąga za sobą skutki wykraczające daleko poza nas samych i rozchodzące się na świat. „Nawiedzenie” zakłada otwarcie drzwi, niezamykanie się w swoich mieszkaniach, wyjście, wyruszenie ku drugiemu. Również rodzina jest żywa, jeśli oddycha otwieraniem się na innych, a rodziny, które to czynią, mogą przekazywać swoje przesłanie życia i jedności, mogą obdarzać pociechą i nadzieją rodziny bardziej poranione oraz sprawiać, by rozwijał się sam Kościół, który jest rodziną rodzin.

To w rodzinie, bardziej niż gdziekolwiek indziej, mieszkając razem na co dzień, doświadczamy ograniczeń własnych i innych osób, małych i wielkich problemów współżycia, dochodzenia do zgody. Nie ma rodziny idealnej, ale nie trzeba bać się niedoskonałości, kruchości, a nawet konfliktów; trzeba się nauczyć stawiania im czoła w sposób konstruktywny. Dlatego rodzina, w której, mimo jej ograniczeń i grzechów, istnieje wzajemna miłość, staje się szkołą przebaczenia. Przebaczenie jest dynamiką komunikacji, takiej komunikacji, która się wyczerpuje, załamuje i która przez skruchę wyrażoną i przyjętą może ponownie nawiązać więzi i sprawić, by one wzrastały. Dziecko, które uczy się w rodzinie słuchać innych, mówić w sposób pełen szacunku, wyrażając swój punkt widzenia, nie zaprzeczając innym, będzie w społeczeństwie budowniczym dialogu i pojednania.

Na temat ograniczeń i komunikacji wiele mogą nas nauczyć rodziny z dziećmi naznaczonymi jedną lub wieloma niepełnosprawnościami. Braki motoryczne, zmysłowe lub intelektualne są zawsze pokusą do zamykania się w sobie. Ale też dzięki miłości rodziców, rodzeństwa i innych przyjaznych osób mogą stać się bodźcem do otwarcia się, dzielenia się z innymi, komunikowania się w sposób integrujący. Szkoła, parafia, stowarzyszenia mogą pomóc, by bardziej akceptować innych i nikogo nie odrzucać.

Ponadto w świecie, w którym tak często się złorzeczy, mówi źle, gdzie sieje się niezgodę, zanieczyszcza się nasze ludzkie środowisko plotkami, rodzina może być szkołą komunikacji jako błogosławieństwa. I to nawet tam, gdzie zdaje się dominować nieuchronność nienawiści i przemocy, gdy rodziny oddzielone są od siebie murami z kamienia albo równie nieprzeniknionymi murami uprzedzeń i niechęci, kiedy wydaje się, że istnieją słuszne powody, aby powiedzieć „teraz już koniec”. W rzeczywistości błogosławienie a nie złorzeczenie, nawiedzanie a nie odrzucanie, przyjęcie zamiast zwalczania to jedyny sposób, aby przerwać spiralę zła, aby dać świadectwo, że dobro jest zawsze możliwe, aby wychowywać dzieci do braterstwa.

Dzisiaj najnowocześniejsze media, bez których szczególnie ludzie młodzi nie potrafią już żyć, mogą zarówno utrudniać, jak i pomagać w komunikacji w rodzinie i między rodzinami. Mogą utrudniać, jeśli staną się sposobem ucieczki od słuchania, izolowania się od współobecności fizycznej, przesycając każdą chwilę milczeniem i oczekiwaniem, zapominając, że „milczenie jest integralną częścią komunikacji i nie istnieją bez niego słowa bogate w treść” (Benedykt XVI, Orędzie na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu, 24.1.2012). Mogą sprzyjać komunikacji, jeśli pomagają opowiedzieć i dzielić się czymś, pozostawać w kontakcie z osobami z daleka, dziękować i prosić o przebaczenie, umożliwiając spotkanie ciągle na nowo. Odkrywając codziennie od nowa to życiodajne centrum, jakim jest spotkanie, ten „żywy początek”, będziemy też umieli ukierunkować nasz stosunek do technologii, a nie pozwolić, by one kierowały nami. Także w tej dziedzinie rodzice są pierwszymi wychowawcami. Nie wolno ich jednak pozostawiać samych. Wspólnota chrześcijańska jest wezwana do bycia z nimi, aby mogli nauczyć swoje dzieci życia w środowisku komunikacyjnym zgodnie z kryteriami godności osoby ludzkiej i dobra wspólnego.

Tak więc stoi dziś przed nami wyzwanie ponownego nauczenia się opowiadania, a nie samego tylko wytwarzania i konsumowania informacji. Jest to kierunek, do jakiego pobudzają nas potężne i cenne środki współczesnej komunikacji. Informacja jest ważna, ale nie wystarcza, gdyż zbyt często upraszcza, przeciwstawia sobie różnice i odmienne wizje, domagając się zajęcia stanowiska po jednej lub drugiej stronie, zamiast przyczyniać się do spojrzenia całościowego.

Na zakończenie trzeba powiedzieć, że rodzina nie jest też przedmiotem, o którym przekazuje się opinie ani terenem, na którym toczy się bitwy ideologiczne, ale jest środowiskiem, w którym uczymy się komunikować w bliskości, i podmiotem, który komunikuje, jest „wspólnotą komunikującą”. Jest wspólnotą, która potrafi towarzyszyć, świętować i owocować. W tym sensie możliwe jest przywrócenie spojrzenia zdolnego do przyznania, że rodzina jest nadal wielkim bogactwem, a nie tylko problemem lub instytucją przeżywającą kryzys. Media często skłonne są przedstawiać rodzinę, jak gdyby była wzorcem abstrakcyjnym, który można zaakceptować lub odrzucić, bronić albo atakować, a nie konkretną rzeczywistością, w której się żyje. Albo jakby była jakąś ideologią kogoś jednego wymierzoną w ideologię innego, a nie miejscem, w którym wszyscy uczymy się, co znaczy komunikować się w miłości otrzymanej i danej. Tymczasem opowiadanie oznacza zrozumienie, że nasze żywoty są splecione w jednolitej fabule, że jest wiele głosów a każdy z nich jest niezastąpiony.

Najpiękniejsza rodzina, czynnie uczestnicząca a nie będąca problemem, to ta, która poprzez świadectwo potrafi komunikować piękno i bogactwo więzi między mężczyzną a kobietą, oraz między rodzicami a dziećmi. Nie walczymy w obronie przeszłości, ale cierpliwie i ufnie pracujemy we wszystkich środowiskach, w których żyjemy na co dzień, by budować przyszłość.

Watykan, 23 stycznia 2015 - Wigilia święta św. Franciszka Salezego

;