Nauczanie
Papież: czuwanie wyraża się w modlitwie i w miłowaniu
„Przyjdź Panie Jezu, potrzebujemy Ciebie. Przyjdź blisko nas. Ty jesteś światłem: przebudź nas ze snu miernoty, zbudź nas z mroku obojętności” – powiedział Papież w homilii wygłoszonej podczas Mszy w pierwszą Niedzielę Adwentu. Uczestniczyli w niej nowi członkowie Kolegium Kardynalskiego, wczoraj włączeni do tego grona. Franciszek zaznaczył, że dwoma kluczowymi słowami okresu Adwentu są: bliskość i czuwanie. Bóg jest blisko nas, a Jezus w Ewangelii wzywa do czuwania w oczekiwaniu na jego przyjście.
Ojciec Święty zwrócił uwagę, że pierwszym krokiem wiary jest powiedzenie Panu, że Go potrzebujemy, że potrzebujemy jego obecności. On wychodzi do nas z propozycją, nie narzuca się siłą. Od nas zależy, czy będziemy niestrudzenie mówili Mu: „Przyjdź!”. Odpowiedzią na bliskość Boga jest czuwanie, ponieważ grozi nam zatracenie się w wielu drobnych rzeczach i rozminięcie się z Nim. Wtedy możemy utracić sens tego, co istotne. Czuwać to nie dać opanować się zniechęceniu, to żyć w nadziei. Jesteśmy oczekiwani w niebie przez Uosobioną Miłość. Skoro jesteśmy oczekiwani w niebie, to dlaczego mielibyśmy poddać się doczesnym dążeniom uganiając się za odrobiną pieniędzy, sławy, sukcesu oraz tych wszystkich rzeczy, które przemijają? – pytał Franciszek. I dodał: „Istnieją rozmaite rodzaje snu będące zaprzeczeniem postawy czuwania. Jednym z nich jest sen mierności”.
„Przychodzi, gdy zapominamy o naszej pierwszej miłości i bezwładnie idziemy naprzód, dbając tylko o spokojne życie. Ale bez porywów umiłowania Boga, bez oczekiwania na Jego niespodzianki, stajemy się miernymi, letnimi, światowymi. To niszczy wiarę, bo wiara jest przeciwieństwem przeciętności: jest żarliwym pragnieniem Boga, nieustanną śmiałością nawracania się, odwagą miłowania, jest zawsze pójściem do przodu – podkreślił Papież. – Wiara to nie woda, która gasi, to płonący ogień; to nie środek uspokajający dla zestresowanych, ale historia miłosna dla zakochanych! Dlatego też Jezus nie znosi letniości bardziej niż czegokolwiek innego (por. Ap 3,16). Widać niechęć Boga w stosunku do letnich.“
Ojciec Święty zwrócił uwagę, że ze snu miernoty można przebudzić się dzięki czuwaniu modlitwy. Modlić się to zapalić światło w nocy. Modlitwa wyrywa nas ze zobojętnienia, podnosi nasze spojrzenie ku górze i dostraja je do Pana. Modlitwa pozwala Panu, aby był blisko nas, wyzwala nas z samotności i daje nadzieję. Modlitwa daje życiu tlen: tak jak nie można żyć bez oddychania, tak też nie można być chrześcijaninem bez modlitwy – zaznaczył Franciszek. – Istnieje także drugi rodzaj snu wewnętrznego: sen obojętności. Ludzie obojętni nie zwracają uwagi na potrzeby innych. W ich sercach panuje noc. Szybko zaczynają narzekać na wszystko, czują się ofiarami wszystkich, szukają wokoło spisków. Wymagają dla siebie, ale nie interesują się innymi. „Jak przebudzić się ze snu obojętności?” – pytał Papież.
„Z czujnością miłości. Aby wnieść światło w ten sen przeciętności, letniości potrzebne jest czuwanie na modlitwie, czuwanie w miłości. Miłość jest siłą napędową chrześcijanina: tak jak nie można żyć bez bicia serca, tak też nie można być chrześcijaninem bez miłości. Niektórym ludziom wydaje się, że okazywanie współczucia, pomoc i służba, to coś dla frajerów! W gruncie rzeczy to jedyne, co zwycięża, ponieważ jest już skierowane ku przyszłości, na dzień Pana, kiedy wszystko przeminie, a tylko miłość pozostanie – podkreślił Ojciec Święty. – To właśnie poprzez uczynki miłosierdzia zbliżamy się do Pana. Prosiliśmy o to dzisiaj w modlitwie kolekty: «spraw, abyśmy przez dobre uczynki przygotowali się na spotkanie przychodzącego Pana». Wola wyjścia na spotkanie Chrystusa z dobrymi uczynkami. Jezus przychodzi a droga, by wyjść Mu na spotkanie jest wyznaczona: są to uczynki miłosierdzia.“