Wywiady
Papież przyjeżdża do Krakowa jako jeden z nas
Wrześniowa wizyta papieża Franciszka w USA poprawiła wizerunek Kościoła katolickiego w amerykańskim społeczeństwie. Pozytywną przemianę w postrzeganiu katolicyzmu potwierdza 28 proc. Amerykanów. Badania opinii publicznej potwierdzają też popularność, jaką cieszyła się sama papieska wizyta w USA. Połowa Amerykanów potwierdza, że poświęcała jej wiele uwagi. Jak będzie w przyszłym roku w Polsce? O wizycie papieża Franciszka w Stanach Zjednoczonych i wnioskach, jakie z niej płyną dla organizatorów ŚDM Kraków 2016 opowiada Dorota Abdelmoula, reporterka TVP pracująca na co dzień w Komitecie Organizacyjnym ŚDM.
Co zobaczyłaś w czasie pielgrzymki papieża Franciszka do Stanów Zjednoczonych?
Zobaczyłam naród, który zupełnie inaczej przeżywa wizytę ojca świętego niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni w Europie. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że Europa mogłaby się uczyć od Amerykanów tego, jak doceniać fakt, że papież jest na tym samym kontynencie. W mediach społecznościowych i w tradycyjnych nie brakowało takich komentarzy, że „dzisiaj Ameryka jest szczęśliwa, bo papież Franciszek jest na naszym kontynencie”, bo „papież Franciszek śpi nad Potomakiem”, bo „papież Franciszek wylądował w Filadelfii”. To były autentyczne emocje - Amerykanie bardzo się cieszyli.
Określenie, które pojawiało się najczęściej w kontekście wizyty papieża Franciszka, to „wikariusz Chrystusa” - tak nazywano ojca świętego nawet w świeckich mediach. Przedstawiciele innych wyznań cieszyli się, że przyjechał człowiek, który jednoczy świat, który jednoczy różne kultury i społeczeństwa, przedstawicieli różnych wyznań.
Co usłyszeli Amerykanie od ojca świętego?
Ja najbardziej zapamiętałam słowa, które ojciec święty wypowiadał w czasie Spotkania Rodzin w Filadelfii, bo to właśnie ono było pretekstem dla papieskiej wizyty w Stanach Zjednoczonych. Ojciec Święty w improwizowanym przemówieniu zaznaczył, że rodzina jest fabryką nadziei, że rodzina jest odpowiedzią na wszystkie problemy współczesności.
Amerykanie mieli przed papieską wizytą przygotowaną całą listę tematów, które wydawało im się, że ojciec święty musi poruszyć. To były tematy związane z trudną sytuacją polityczną, tematy społeczne czy związane z ekologią. A tymczasem ojciec święty, oprócz tego, że oczywiście nawiązywał do tych zagadnień wprost, cały czas powtarzał, że odpowiedzią na trudności jest rodzina. Podkreślał to, że Pan Jezus nie został posłany do fabryki, nie został posłany do szkoły, ale został posłany do rodziny i w rodzinie się narodził. Myślę, że ta wielka mobilizacja rodziny i przypomnienie tego, jak ważną funkcję w społeczeństwie pełni rodzina, było dla Amerykanów bardzo przekonywujące. Bo ojciec święty nie pozostawał tylko na poziomie argumentacji katolickiej nauki społecznej, ale podkreślał wielokrotnie, że przyjeżdża jako pielgrzym, który chce się spotkać ze wszystkimi przedstawicielami tego kontynentu i do wszystkich skierować to samo przesłanie.
Jakie wnioski z tej wizyty płyną dla Polaków, którzy w przyszłym roku będą gościć papieża Franciszka nad Wisłą?
Myślę, że warto słuchać papieża Franciszka starając się wyzbyć różnych stereotypów dotyczących jego osoby czy jego poglądów. Przed wizytą papieża w mediach trwała giełda, jakie papież poruszy tematy, czy będzie mówił o zmianach klimatycznych, związkach partnerskich, czy o jeszcze innych tematach. A mówił o rodzinie. Po drugie, Amerykanie nieco szufladkowali ojca świętego – mówili, że przyjeżdża papież socjalista, albo papież, który wreszcie wprowadzi Kościół w XXI wiek. Czekali na niego z bardzo konkretnymi, ale i stereotypowymi oczekiwaniami. A tymczasem ojciec święty zaskoczył wszystkich już pierwszym przemówieniem, w czasie spotkania z Barackiem Obamą, kiedy powiedział, że przyjeżdża jako syn emigrantów. W pierwszym zdaniu nie padło, że przyjeżdża jako głowa Kościoła katolickiego, albo po to, żeby rozwiązywać problemy społeczne czy komentować dzisiejsze problemy moralne - „przyjeżdżam jako syn emigrantów, przyjeżdżam jako jeden z was”.
Myślę, że to jest bardzo charakterystyczne w nauce Franciszka i co może być zaproszeniem dla nas. Papież przyjeżdża jako jeden z nas, jako pierwszy spośród pielgrzymów Światowych Dni Młodzieży. Zarejestrował się przecież jako pierwszy spośród pielgrzymów ŚDM. Nie powinniśmy zastanawiać się teraz, co papież do nas powie, a jakich tematów nie poruszy - to są kwestie drugorzędne. Papież przyjeżdża do Krakowa jako jeden z nas.