Imieniny: Leslawa, Zdzislawa, Stefana

Wydarzenia: Dzień Pocałunku

Nauczanie

Papież spotkał się z migrantami i zjadł obiad w towarzystwie ubogich

papież na placu świętego piotra fot. Mazur / Episkopat.pl

Franciszek był w niedzielę we włoskim regionie Emilia-Romania. Choć dzisiejsza podróż trwa zaledwie jeden dzień, należy do jednej z najbardziej intensywnych. W jego programie znalazło się aż 9 przemówień.

 

Papież odwiedził dwa miasta. Pierwsze z nich to licząca niespełna 100 tys. mieszkańców Cesena. W tym roku obchodzi ona 300-lecie urodzin papieża Piusa VI, który pochodził właśnie z tego miasta. Franciszek spędził tam dwie godziny, po czym udał się do Bolonii, stolicy regionu, miasta o wielkiej tradycji i nie małym znaczeniu również we współczesnej Italii.

Odwiedzany dziś przez Franciszka region od dawna odznacza się szczególną wrażliwością na kwestie socjalne. We Włoszech bywa wręcz nazywany „czerwonym”. Znalazło to również wyraz w programie papieskiej podróży. Jedno z przemówień Ojciec Święty poświęcił polityce. Miał osobne spotkania dla migrantów i świata pracy. Obiad spożył w towarzystwie ubogich, więźniów i uchodźców.

 

Dobry polityk kończy jako męczennik służby

W pierwszym przemówieniu tej włoskiej podróży Papież mówił o potrzebie dobrej polityki. Wezwał wszystkich do zaangażowania w życie polityczne, bo w ten sposób wyraża się nasza troska o dobro wspólne. Franciszek przestrzegł też przed największą plagą współczesnej polityki, jaką jest korupcja. 

„Korupcja jest kornikiem powołania polityka. Korupcja uniemożliwia rozwój cywilizacji. A dobry polityk, jeśli chce takim być, to musi się zgodzić na krzyż, ponieważ tak często musi odstawić na bok własne pomysły, by podjąć inicjatywy innych, pogodzić je i połączyć, aby mogło się rozwijać dobro wspólne. W tym sensie dobry polityk zawsze kończy jako męczennik służby, bo odstawia na bok własne pomysły, ale się ich nie wypiera, poddaje je pod dyskusję wszystkich, aby dążyć do dobra wspólnego. I to jest bardzo piękne” – powiedział Ojciec Święty.

Franciszek podkreślił, że dobry polityk musi umieć przyznać się do błędu. Z drugiej strony trzeba też pamiętać, że nie wszystkie problemy można rozwiązać natychmiast. „W polityce nie ma magicznej różdżki” – podkreślił Papież. Dlatego również krytyka pod adresem polityków powinna być konstruktywna.

Ojciec Święty zaapelował też o niezależność polityki od finansów i mediów. W ostatnich latach wydaję się ona wycofywać i ustępować miejsca tym właśnie formom władzy, ulegając pod naporem ich agresywności i mocy.

Z kolei Papież wezwał polityków do wsłuchiwania się w głos obywateli. „Słuchajcie wszystkich. Wszyscy mają prawo zostać wysłuchani. Ale w szczególności słuchajcie młodych i starszych. Młodych, bo mają oni moc czynu. Starsi zaś mają życiową mądrość i dlatego mogą powiedzieć młodszym, również politykom: «Posłuchaj, młodzieńcze, w tej sprawie popełniasz błąd, idź inną drogą, zastanów się nad tym». Ta relacja między starszymi i młodymi jest skarbem, który musimy przywrócić. Czy dziś są czasy młodych? Tak, ale po części. Bo są to również czasy ludzi starszych. Dziś w polityce jest czas na dialog między młodymi i starszymi. Proszę was, idźcie tą drogą” – powiedział Ojciec Święty.

 

Do duchowieństwa: za rzadko patrzymy ludziom w oczy

Dzięki mediom możemy dziś zobaczyć coraz więcej ludzkich twarzy, ale istnieje niebezpieczeństwo, że coraz rzadziej patrzymy ludziom prosto w oczy – mówił Papież podczas spotkania z duchowieństwem i zakonnikami w Cesenie. Odbyło się ono w tamtejszej katedrze. Franciszek zachęcał do przeprowadzenia rewolucji czułości. Mówił o potrzebie opatrywania tak licznych dziś ran Chrystusa, które napotykamy w cierpiących i ubogich, nie tylko pod względem materialnym, ale i duchowym. Wskazał też na potrzebę zaopiekowania się ludźmi młodymi, którzy znajdują się pod wpływem dzisiejszej kultury. Jest to kultura subiektywistyczna i egocentryczna.

Franciszek mówił też o duszpasterstwie rodzin. Zauważył, że to właśnie na rodziny spada największy ciężar kryzysu społeczno-gospodarczego, a przy tym nie otrzymują ona adekwatnego wsparcia ze strony państwa. 

„W tym miejscu chcę się zatrzymać przy jednej rzeczy. Kiedy spowiadam, a przychodzi do mnie jakaś kobieta czy mężczyzna i przyznają, że są zmęczeni i brak im cierpliwości dla dzieci, bo tyle rzeczy mają do zrobienia, zawsze pytam ich najpierw, ile mają dzieci. I mówią, że dwoje, troje... Stawiam wtedy kolejne pytanie: «A bawisz się z dziećmi?» I tak często słyszałem w odpowiedzi od rodziców, a zwłaszcza od ojców: «Ależ księże, kiedy wychodzę do pracy, dzieci jeszcze śpią, kiedy wracam, są już w łóżku». Taka sytuacja społeczno-gospodarcza uniemożliwia nawiązywanie pięknych relacji między rodzicami i dziećmi. Musimy zabiegać, aby tak nie było, aby rodzice mogli tracić czas, bawiąc się z dziećmi. Jest to ważne” – powiedział Ojciec Święty.

Zwracając się wprost do kapłanów, Franciszek zaapelował, by pielęgnowali w sobie radość, która wypływa z przebywania z Panem Bogiem i z ofiarnej kapłańskiej posługi. „Cóż to za radość kończyć dzień w zmęczeniu. Jakież to piękne! Nie potrzebować tabletek nasennych, tylko kłaść się do łóżka i zasnąć ze zmęczenia” – mówił Papież.

Franciszek zachęcił też do dialogu wewnątrz wspólnoty Kościoła. Czasami mogą się pojawiać nieporozumienia – przyznał. – I wtedy trzeba ze sobą rozmawiać, ale nie plotkować, bo plotki niszczą wspólnotę, są aktem terrorystycznym – dodał Ojciec Święty.

 

W każdym cudzoziemcu, który puka do naszych drzwi, powinniśmy widzieć Jezusa Chrystusa

Po przylocie do Bolonii Franciszek spotkał się najpierw z migrantami i uchodźcami, przypominając, że w każdym, kto puka do naszych drzwi, powinniśmy widzieć Jezusa Chrystusa. On bowiem utożsamia się z obcym każdej epoki i każdego stanu, przyjętym lub odrzuconym. Papież podkreślił, że Bolonia jest „portem” docelowym tych, którzy przybywają tu z odległych miejsc i za cenę poświęceń, o których czasem nie potrafią opowiedzieć. 

"Zjawisko to wymaga wizji i wielkiej determinacji w zarządzaniu, mądrości i struktur, przejrzystych mechanizmów, które nie pozwalają na wypaczenia lub wyzysk, które są tym bardziej nie do przyjęcia, że uderzają w ubogich. Sądzę, że naprawdę konieczne jest, aby większa liczba krajów przyjęła  programy prywatnego i wspólnotowego wsparcia dla przyjmowania uchodźców i otworzyła korytarze humanitarne dla osób w sytuacjach najtrudniejszych, aby uniknąć nieznośnego oczekiwania i straty czasu, które mogą rozczarowywać. Integracja zaczyna się od poznania. Kontakt z innym prowadzi do odkrycia ‹‹sekretu››, który każdy niesie w sobie, a także daru, który stanowi. Kontakt z innym prowadzi do otwarcia się na niego, aby przyjąć jego wartościowe aspekty, ucząc się w ten sposób kochać go i przezwyciężać obawy, pomagać mu we włączeniu się w nową wspólnotę, która go przyjmuje. Każdy z was ma własną historię, mówiła pani, która mi towarzyszyła. Ta historia jest czymś świętym, musimy ją uszanować, zaakceptować, przyjąć i pomóc się rozwijać. Niektórzy z was są niepełnoletni: ci chłopcy i dziewczęta w sposób szczególny potrzebują czułości i mają prawo do ochrony, obejmującej programy dozoru tymczasowego lub opieki zastępczej”- zaznaczył Ojciec Święty.

Wspominając tych, którzy do Włoch nie dotarli, bo zostali pochłonięci przez pustynię lub morze, Franciszek dodał, że ludzie wprawdzie ich nie pamiętają, ale Bóg zna ich imiona i przyjmuje ich. Natomiast tym, którzy przybyli, Papież życzył, by ich nadzieja nie przemieniła się w rozczarowanie, lub co gorsza, w rozpacz. Zachęcił też, by byli otwarci na kulturę tego miasta, gotowi do chodzenia po drodze wskazanej przez prawo tego kraju. 

„Bolonia była pierwszym miastem w Europie, które przed 760 laty wyzwoliło służących z niewoli. Było ich dokładnie 5855. Tak wielu. A jednak Bolonia się nie bała. Zostali wykupieni przez gminę, to znaczy przez miasto. Być może uczyniono to również z powodów ekonomicznych, ponieważ wolność pomaga wszystkim i jest z korzyścią dla wszystkich. Nie obawiali się przyjąć tych, którzy nie byli wtedy uważani za «osoby» i uznać ich za ludzi. Zapisali w księdze imiona każdego z nich! Jakże chciałbym, aby i wasze imiona zostały zapisane i zapamiętane, aby razem znaleźć, jak to stało się wtedy, wspólną przyszłość” – powiedział Papież.

 

Sytuacja bezrobocia jest rzeczywistością, do której nie można się przyzwyczaić  

Bezrobocie jest „rzeczywistością, do której nie można się przyzwyczaić i traktować ją, jakby była jedynie statystyką”– powiedział Papież Franciszek podczas spotkania ze światem pracy w Bolonii. Miało ono miejsce na głównym placu miasta Piazza Maggiore o g. 12.00 i połączone było z odmawianiem modlitwy „Anioł Pański”. 

„Gościnność i walka z ubóstwem są w dużej mierze związane z pracą. Nie dajemy prawdziwej pomocy ubogim, jeśli nie mogą znaleźć pracy i godności. Jest to pasjonujące wyzwanie, jak w latach odbudowy po wojnie, która pozostawiła tak wiele biedy. Niedawny «Pakt na rzecz pracy», w którym wszyscy partnerzy społeczni, a także Kościół, podpisali wspólne zobowiązanie do wzajemnej pomocy w znalezieniu stabilnych środków zaradczych, a nie jałmużny, jest ważną metodą, która, mam nadzieję, wyda spodziewane owoce” – zaznaczył Ojciec Święty.

Franciszek zwrócił też uwagę na fakt, że kryzys gospodarczy, który ma wymiar europejski i globalny, jest również kryzysem etycznym, duchowym i humanitarnym. „Cały organizm społeczny, w jego różnych elementach, jest wezwany do podjęcia wszelkich starań, aby praca, która jest podstawowym czynnikiem godności, była troską szczególną” – podkreślił Papież.

Nawiązał on również do faktu, że spotkanie ze światem pracy ma miejsce przed główną świątynią Bolonii, bazyliką św. Petroniusza. 

„Jesteśmy tutaj przed św. Petroniuszem, wspominanym jako ‹‹Pater et Protector›› i zawsze przedstawianym z miastem w swoich rękach. Z tego miejsca widzimy trzy aspekty konstytutywne waszego miasta: Kościół, urząd miasta i uniwersytet. Kiedy prowadzą one dialog i współpracują ze sobą, to umacnia się cenny humanizm, jakie one wyrażają, a miasto – że tak powiem – ‹‹oddycha››, ma perspektywę i nie boi się stawić czoła pojawiającym się wyzwaniom. Zachęcam was do docenienia tego humanizmu, którego jesteście depozytariuszami, aby poszukiwać mądrych i dalekowzrocznych rozwiązań złożonych problemów naszych czasów, traktując je jako trudność, ale także jako szansę na rozwój i udoskonalenie. To, co mówię, dotyczy także Włoch jako całości i całej Europy” – stwierdził Papież .

 

 

Obiad z ubogimi

Następnie Papież udał się do Bazyliki św. Petroniusza, gdzie zjadł obiad w towarzystwie około tysiąca osób: uchodźców, migrantów, ubogich. Do stołów, które obsługiwało 20 kelnerów, podano lasange, kotlet z indyka oraz owoce i ciasto ryżowe.

W krótkim słowie przed obiadem Franciszek podkreślił, że to właśnie ludzie ubodzy są w centrum Kościoła, który należy do wszystkich, bo tak chce Bóg, ze względu na swoją bezinteresowną miłość. 

„Miłość nigdy nie jest drogą jednokierunkową, jest ciągłym krążeniem i wszyscy coś dają oraz coś otrzymują. Wszyscy otrzymujemy i wszyscy potrafimy i możemy wiele dać. Jezus nikogo nie odrzuca, nikim nie gardzi. Jest spragniony i prosi byśmy dali Mu pić, ponieważ z nami idzie i z nami cierpi. I to właśnie my mamy ten dzban, może trochę używany, który może dać Mu wody, a jest nim nasze serce! Nasze życie jest zawsze cenne i wszyscy mamy coś do dania innym” – powiedział Ojciec Święty.

Franciszek zwrócił także uwagę na modlitwę „Ojcze nasz”, którą nazwał „modlitwą ubogich”, bo w niej „zawierzamy Bogu podstawowe potrzeby naszego życia”. Prosimy o chleb, który jest nasz, a to pociąga za sobą dzielenie się, wspólną odpowiedzialność.

 

Spotkanie z osobami duchownymi  

Po obiedzie Franciszek po raz drugi spotkał się dzisiaj z duchowieństwem, osobami konsekrowanymi i seminarzystami, tym razem z Bolonii. Miało ono miejsce w katedrze św. Piotra. Franciszek nie wygłosił przemówienia, lecz zgodził się odpowiedzieć na dwa pytania. Pierwsze dotyczyło braterstwa w kapłaństwie i posłudze duszpasterskiej, jak je urzeczywistniać, wzorując się na przykładzie apostołów.

Odpowiadając na to pytanie, Franciszek zwrócił uwagę na główny element tożsamości księdza diecezjalnego, którym jest przynależność do danej diecezji, do konkretnego Kościoła lokalnego. 

„Diecezjalność jest doświadczeniem przynależności. Należysz do ciała Kościoła. Oznacza to, że nie jesteś wolnym graczem, by posłużyć się przykładem piłki nożnej. W piłkarstwie amatorskim są wolni gracze. A ty nie jesteś wolnym graczem. Jesteś człowiekiem, który przynależy do ciała kapłańskiego diecezji. Myślę, że często o tym zapominamy. A kiedy nie pielęgnuje się tego ducha diecezjalności, stajemy się singlami, zbyt samotni i grozi nam, że staniemy się też jałowi” – powiedział Ojciec Święty.

Oceń treść:
Źródło:
;