Imieniny: Flory, Emmy, Chryzogona

Wydarzenia: Katarzynki

Nauczanie

papież franciszek fot. Korea.net / Korean Culture and Information Service / CC BY-SA 2.0 / wikimedia.org Papież Franciszek

Ojciec Święty udał się dziś do północnych Włoch, a konkretnie do portowego miasta Genua. To właśnie stamtąd w 1929 r. jego ojciec i dziadkowie odpłynęli do Argentyny.

 

Franciszek przeznaczył na wizytę w Genui cały, bardzo intensywny dzień. Przybył tam o godz. 8.20 Po kolei spotkał się z przedstawicielami różnych kategorii mieszkańców miasta, poczynając od robotników, których odwiedził w zakładach metalurgicznych. Franciszkowi zależy na jak najbardziej spontanicznym charakterze wizyty. Dlatego podczas trzech spotkań zamiast wygłosić przemówienie odpowiada na pytania zebranych, a konkretnie robotników, duchowieństwa i młodych.

 

Papież do robotników: praca daje radość, ale może też niszczyć

Na świecie mało jest większych radości od tej, której doświadcza się w pracy, podobnie jak mało jest większych cierpień od tych, których zaznaje się w pracy, która prowadzi do wyzysku, upokorzenia i śmierci – mówił Franciszek podczas spotkania z robotnikami w Genui. Odwiedził ich w tamtejszych zakładach metalurgicznych. Odpowiadając na ich pytania, mówił o głównych bolączkach i wyzwaniach świata pracy. Rozpoczął od pochwały dobrych przedsiębiorców, którzy tworzą miejsca pracy, szanują robotników i są blisko nich. Ten model przedsiębiorczości jest jednak zagrożony na skutek błędnych tendencji gospodarczych i politycznych.

„Chorobą gospodarki jest stopniowa przemiana przedsiębiorców w spekulantów. Przedsiębiorcy nie można mylić ze spekulantem. To dwa różne typy ludzi. (...) Spekulant nie lubi swej firmy, nie lubi pracowników, ale postrzega to wszystko jako środek dla zdobycia zysku. I w tym celu wykorzystuje pracowników i firmę. Zwalnianie z pracy, zamykanie produkcji, przenoszenie jej w inne miejsce nie stwarza mu najmniejszych problemów, bo on z tego korzysta, traktuje instrumentalnie, pożera ludzi i środki dla własnych korzyści. Kiedy natomiast gospodarkę tworzą dobrzy przedsiębiorcy, firmy są przyjazne ludziom, a nawet ubogim. Kiedy przechodzi ona w ręce spekulantów, wszystko się sypie. (...) Nie obawiajcie się przedsiębiorców, bo wielu z nich to porządni ludzie. Bójcie się spekulantów. Jednakże niekiedy system polityczny wydaje się sprzyjać tym, którzy spekulują pracą, nie wierzą i nie inwestują w pracę. Rozwija biurokrację, kontrole, bo wychodzi z założenia, że gospodarkę tworzą spekulanci. W ten sposób ten, kto nim nie jest traci, a ten, kto jest spekulantem ma środki i sposób na to, by wymknąć się kontroli i osiągnąć swoje cele. Wiadomo, że surowe prawa i regulaminy, tworzone z myślą o ludziach nieuczciwych, uderzają ostatecznie w ludzi uczciwych” – powiedział Ojciec Święty.

Franciszek odniósł się również do dyskutowanego obecnie we Włoszech postulatu bezwarunkowego dochodu podstawowego. Podkreślił, że otrzymywanie od państwa stałego zasiłku nie rozwiązuje problemu. Pozwala na przeżycie, ale nie daje możliwości prowadzenia godnego życia, gdyż do tego potrzebna jest praca. Trzeba się więc domagać nie zasiłku, ale pracy dla wszystkich – dodał Ojciec Święty. Zauważył ponadto, że na pracy opiera się dzisiaj cała umowa społeczna. Bez niej sama demokracja zagrożona jest kryzysem.

Papież zachęcił też, by nie obawiać się przebiegających obecnie transformacji technicznych. Zastrzegł jedynie, że trzeba je przeprowadzać w sposób odpowiedzialny. Zwrócił też uwagę na potrzebę zachowania wartości współpracy.

„Kiedy jakieś przedsiębiorstwo wprowadza system zachęt, by doprowadzić do współzawodnictwa między pracownikami, być może na krótką metę coś na tym zyskuje, ale bardzo szybko prowadzi to do naruszenia wzajemnego zaufania, które jest duszą wszelkiej organizacji. I dlatego, kiedy przychodzi kryzys, przedsiębiorstwo się rozsypuje, bo nic go nie wiąże. Trzeba powiedzieć z całą mocą, że ta kultura współzawodnictwa między pracownikami przedsiębiorstwa jest błędem. A zatem trzeba to zmienić, jeśli leżą nam na sercu losy firmy, pracowników i gospodarki” – powiedział Ojciec Święty.

Franciszek wspomniał też o pladze pracy na czarno. Podkreślił ponadto, że nie każda praca jest godziwa. Tytułem przykładu wymienił handel bronią, pornografię i hazard. Zwrócił też uwagę na potrzebę poszanowania dni wolnych od pracy.

„Praca staje się «siostrą pracą», jeśli istnieje też czas, kiedy się nie pracuje, czas świąteczny. Niewolnicy nie mają wolnego czasu. Bez czasu świątecznego praca staje na nowo pracą niewolniczą, nawet jeśli dobrze opłacaną. Z drugiej strony, aby świętować, trzeba pracować. W rodzinach, w których są bezrobotni, nigdy nie ma prawdziwej niedzieli, a święta stają się niekiedy czasem smutku, bo brakuje poniedziałku w pracy” – powiedział Papież.

 

Spotkanie z kapłanami i osobami życia konsekrowanego

Po spotkaniu z robotnikami w zakładach metalurgicznych Papież udał się do genueńskiej katedry pod wezwaniem św. Wawrzyńca na spotkanie z biskupami, księżmi, osobami życia konsekrowanego oraz seminarzystami. W przemówieniu powitalnym kard. Angelo Bagnasco wyraził życzenie, aby słowa Papieża spowodowały wzrost entuzjazmu w kroczeniu za Jezusem i pomagały w przezwyciężaniu obaw i zmęczenia. Przedstawiając diecezję podkreślił, iż w Ligurii pracuje ok. 600 księży, tylu samo zakonników oraz ponad 2 tys. sióstr zakonnych.

Papież rozpoczął swoje przemówienie, zapraszając wszystkich do modlitwy za braci i siostry Koptów, którzy wczoraj zostali zamordowani, bo nie chcieli wyprzeć się wiary w Chrystusa. Dodajmy, że zaraz po tej tragedii watykański sekretarz stanu skierował w imieniu Papieża telegram kondolencyjny na ręce prezydenta Egiptu. Kard. Pietro Parolin pisze w nim, iż Franciszek jest poruszony tym aktem bezsensownej nienawiści.

Podobnie jak na spotkaniu z robotnikami, tak i tutaj, w katedrze, Papież odpowiadał na zadane mu cztery pytania. Podkreślił, iż naśladowanie Jezusa jest podstawowym kryterium świadczącym o dobrym wykonywaniu pracy duszpasterskiej. Należy więc iść za Jezusem i podobnie jak On być ciągle w drodze, między ludźmi, poznawać ich problemy, nie ukrywać się.

„Największy problem, o jakim możemy pomyśleć, który możemy sobie wyobrazić, to życie statyczne: życie księdza, który ma wszystkie sprawy rozwiązane, dobrze poukładane, wszystko jest na miejscu, godziny urzędowania – o której otwiera się kancelarię, o której zamyka, o tej, o tamtej – wszystko ... boję się księży statycznych. Boję się także, kiedy jest tak uporządkowany w modlitwie, modli się od tej do tamtej godziny” – mówił Ojciec Święty.

Franciszek podkreślił, że Jezus będąc w drodze, ciągle spotykał różne osoby, w większości byli to potrzebujący. On miał dla nich czas, słuchał ich. Ale nie zaniedbywał także spotkania z Ojcem na modlitwie. Kiedy nie spotykamy Pana na modlitwie, to modlimy się jak papugi i tracimy czas. Na modlitwie trzeba przedstawiać sprawy Panu, ale także słuchać, bo On mówi do nas.

Papież zachęcił zebranych w katedrze do życia w braterstwie, we wzajemnej jedności, aby się razem ubogacać. Zauważył, iż takiej postawie bardzo przeszkadza egoizm, obmowy, plotkarstwo, zazdrość, „Wielkim nieprzyjacielem kapłańskiego braterstwa jest obmowa wynikająca z zazdrości, zawiści, bo mnie nie przytrafiło się to, co innemu” – mówił Franciszek.

Odpowiadając na pytanie dotyczące życia zakonnego, Papież powiedział, że osoby konsekrowane są darem dla Kościoła, bo każdy charyzmat jest darem. Rodzą się one w konkretnych miejscach i są z nimi związane. Nie biorą się z powietrza, ale z konkretnych potrzeb. Franciszek zwrócił także uwagę na potrzebę dyspozycyjności.

„Dyspozycyjność, aby iść tam, gdzie jest największe ryzyko, gdzie jest potrzeba, gdzie są wyzwania. Nie, aby poczuć się lepiej: ale aby iść i dzielić się  charyzmatem i zastosować go tam, gdzie to konieczne. Słowo, które często używam: peryferie, ale mówię o wszystkich peryferiach, nie tylko tych związanych z biedą, wszystkie. Także i te związane ze sposobem myślenia: wszystkie. Włączyć się w to” – kontynuował Ojciec Święty.

Ostatnie pytanie dotyczyło spadku liczby powołań kapłańskich i zakonnych. Papież podkreślił, iż należy to widzieć w kontekście kryzysu demograficznego we Włoszech. „Łatwiej jest żyć z kotem lub psem niż z dziećmi” – powiedział Franciszek. Dodał, iż ów spadek powołań dotyczy także życia małżeńskiego. Dziś wielu młodych woli żyć ze sobą i nie zawierać małżeństwa.

„To kryzys powszechny i musimy tak o tym myśleć. Ten kryzys dotyka wszystkich, także powołania do życia w małżeństwie. Kryzys powszechny i właśnie dlatego jest czas, aby się pytać, pytać się Pana i pytać się siebie: co mamy robić, co robić, aby to zmienić? Stawić czoła tym problemom to rzecz oczywista, ale konieczne jest także czegoś się z tego nauczyć” – stwierdził Ojciec Święty.

Papież zachęcił do dawania świadectwa, że życie kapłańskie i zakonne daje szczęście, bo ziarno kiełkuje i rośnie dzięki świadectwu. Wezwał także do nawrócenia duszpasterskiego i misyjnego, aby żyć nie dla siebie, lecz dla innych.

 

Papież do młodych: miejcie serce marynarza, odważne i sięgające daleko

Z młodzieżą Genui Franciszek spotkał się w tamtejszym sanktuarium maryjnym. Głównymi uczestnikami tego wydarzenia byli młodzi, którzy podjęli się bycia misjonarzami wśród swych rówieśników. Zwracając się do nich, Papież zauważył, że aby być misjonarzem trzeba najpierw zmienić własne postrzeganie świata, nie przechodzić przez życie jak turysta.

„Widzieliście takich ludzi, którzy wszędzie robią tylko zdjęcia i na nic nie patrzą. Nie potrafią patrzeć. Dopiero w domu oglądają sobie zdjęcia. Ale patrzeć coś w rzeczywistości to nie to samo, co oglądać zdjęcia. I jeśli będziemy żyć jak turyści, to będziemy patrzeć jedynie na zdjęcia albo na własne wyobrażenia o rzeczywistości. Dla młodych jest to pokusa, żyć jak turyści. Nie mam nic przeciwko turystyce, spacerowaniu tu i tam, bo to piękne. Mam tu na myśli postrzeganie życia oczami turysty, czyli powierzchownie, i robienie sobie zdjęć, by potem je oglądać. To oznacza, że nie dotykam rzeczywistości, nie patrzę na to, co się dzieje, nie widzę rzeczy takich, jakimi są” – powiedział Ojciec Święty.

Franciszek przestrzegł też młodych misjonarzy przed hipokryzją. Przyjmowanie takiej postawy już w młodości jest samobójstwem.

„Misja pomaga nam również, byśmy spojrzeli sobie prosto w oczy i poznali, że jesteśmy braćmi, że nie ma podziału na miasto, a tym bardziej, na Kościół złych i dobrych. Misja chroni nas przed popadnięciem w kataryzm. Oczyszcza nas z tego myślenia, że istnieją dwa Kościoły: czystych i nieczystych. Wszyscy jesteśmy grzesznikami i wszyscy potrzebujemy, by przepowiadano nam Chrystusa. I kiedy ja głoszę Chrystusa, a nie czuję, nie słyszę, że jest to przeznaczone dla mnie samego, odcinam się od tej osoby, uważam siebie za czystego a drugiego za nieczystego, który jest w potrzebie. Misja angażuje nas wszystkich jako Lud Boży, przemienia nas, zmienia nasze spojrzenie, styl życia, z turysty w człowieka zaangażowanego, i pozbawia nas tej idei, że w Kościele są czyści i nieczyści. Wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi, grzesznikami. I wszyscy mamy w sobie Ducha Świętego, który może z nas zrobić świętych” – powiedział Franciszek.

Papież zaznaczył też, że podstawą wszelkiej naszej działalności musi być miłość. Jeśli jej zabraknie, wszystko staje się zbyteczne. Niezbędny jest też upór w nadziei, świadomość, że w każdym człowieku jest Chrystus, nawet jeśli ten oddalił się od Niego. Na tym, jak zaznaczył Franciszek, polega szaleństwo krzyża.

Nawiązując do portowej tożsamości Genui, Papież zauważył, że ludzie wierzący powinni mieć serce marynarza. Muszą mieć w sobie odwagę, a zarazem rozeznawać to, co jest na horyzoncie.

„Wam dana została ta szansa, że możecie poznać wszystko, nową technikę. Ale tak często te nowe techniki komunikacji wprowadzają nas w zasadzkę, bo zamiast dostarczyć nam informacji zapychają nas nimi. I w takiej sytuacji przesycenia horyzont zbliża się coraz bardziej i stajesz przed ścianą. Zatraciłeś zdolność dostrzegania horyzontu. Bądźcie ostrożni, zawsze patrzcie na to, co wam sprzedają, również na to, co wam sprzedają w mediach. Kontemplacja, umiejętność kontemplacji horyzontu, wyrabianie sobie własnego osądu. Nie jedzcie tego, co wam podają gotowe na talerzu” – powiedział Ojciec Święty.

Franciszek zachęcił też młodych do odwagi w poszukiwania prawdy i nieustannego stawiania sobie pytania, czy to, co napotykam, jest normalne. Przy tej okazji Papież potępił też tych, którzy zamykają się na migrantów. To nie jest normalne – podkreślił.

 

Papież w szpitalu: najtrudniej zaakceptować cierpienie dzieci

Przybywając do szpitala pediatrycznego, Franciszek zaznaczył, że tej wizyty nie mogło zabraknąć w programie jego podróży do Genui. Najtrudniej jest bowiem zaakceptować cierpienie dzieci – powiedział.

Z małymi pacjentami tego ośrodka Ojciec Święty rozmawiał już w środę przez telefon. Tym razem w przemówieniu do personelu szpitala przypomniał postać jego fundatora włoskiego przedsiębiorcy Gerolama Gasliniego, który po śmierci nieletniej córki postanowił przeznaczyć na ten cel cały swój majątek. Chciał też, by szpital ten kierował się zawsze wiarą katolicką.

„Wiemy, że wiara działa przede wszystkim przez miłość, a bez niej jest martwa. Dlatego zachęcam was wszystkich, byście pełnili waszą tak delikatną misję, kierując się miłością i często myśląc o Dobrym Samarytaninie z Ewangelii. Bądźcie wrażliwi na potrzeby waszych małych pacjentów, pochylając się z czułością nad ich słabością i widząc w nich Pana. Ten, kto z miłością posługuje chorym, służy samemu Jezusowi, który otwiera nam Królestwo Niebieskie” – powiedział Ojciec Święty.

 

Chrześcijanin jest maratończykiem nadziei

Chrześcijanin jest maratończykiem nadziei: łagodnym, ale podążającym stanowczo; ufnym, a jednocześnie aktywnym, twórczym, ale pełnym szacunku; pracowitym i solidarnym – stwierdził Papież w kazaniu wygłoszonym do ponad 70. tys. wiernych zgromadzonych na placu Kennedyego w Genui. Nawiązał w nim do czytań z uroczystości Wniebowstąpienia Pańskiego i skupił się na temacie władzy, która dana jest Jezusowi i w niebie, i na ziemi. Stwierdził, iż Jezusowa władza polega na wstawiennictwie. Pan Jezus oręduje za nami u Ojca, ukazując Mu Swoje rany i zyskując dla nas miłosierdzie. Tę władzę dał także Kościołowi. Czy my jako Kościół modlimy się, prowadząc do Boga ludzi i instytucje? – pytał Papież.

„W naszych czasach jesteśmy bardzo zabiegani i dużo pracujemy, troszczymy się o wiele spraw. Jednakże grozi nam, że na wieczór jesteśmy zmęczeni i ociężali, podobni do statku pełnego towarów, który po męczącej podróży przybija do portu, chcąc jedynie dobić do brzegu i zgasić światła. Żyjąc stale pośród wielkiego zabiegania i rzeczy do zrobienia, możemy się zagubić, zamknąć się w sobie i stawać się niespokojnymi z błahego powodu. Aby nas nie pochłonął ten «ból życia» pamiętajmy, abyśmy codziennie «zarzucali kotwicę w Bogu»: zanośmy do Niego ciężary, osoby i sytuacje, powierzajmy Mu wszystko. To właśnie jest moc modlitwy, która łączy niebo i ziemię, która pozwala Bogu wejść w nasze czasy” – mówił Papież.

Jednocześnie Franciszek zauważył, iż modlitwa chrześcijańska nie jest sposobem na pogodzenie się ze sobą samym albo na znalezienie wewnętrznej harmonii. To nasz obowiązek wstawiania się za innymi, który wymaga trudu, ale obdarza pokojem.

Ojciec Święty podkreślił, że inną cechą charakteryzującą Jezusową władzę jest przepowiadanie. Tą władzą podzielił się z uczniami, posyłając ich, aby szli i nauczali wszystkie narody, pomimo niedoskonałości i ograniczeń. Trzeba przezwyciężyć zamknięcie, bo miłość Boga pragnie dotrzeć do wszystkich oraz odrzucić pokusę bycia zadowolonymi, gdy nam dobrze i wszystko jest pod kontrolą.

„Zatem wyruszenie wraz z Panem należy do tożsamości chrześcijanina. Chrześcijanin nie stoi w miejscu, ale jest w drodze: wraz z Panem ku innym. Ale chrześcijanin nie jest sprinterem biegnącym pędem, czy zdobywcą, który musi przybyć wcześniej niż inni. Jest pielgrzymem, misjonarzem, jest «maratończykiem nadziei»: łagodnym, ale stanowczo podążającym; ufnym a jednocześnie aktywnym; twórczym, ale pełnym szacunku; przedsiębiorczym i otwartym; pracowitym i solidarnym. Z tym stylem przemierzajmy drogi świata!” – kontynuował Papież.

Na zakończenie Franciszek zaprosił do modlitwy, abyśmy nie skostnieli w tym, co drugorzędne, zostawili innymi plotki i sztuczne dyskusje, a sami poświęcili się misji z przekonaniem, że więcj jest radości w dawaniu, aniżeli w braniu.

Oceń treść:
Źródło:
;