Nauczanie
Papież: życie jest podróżą ku Temu, który nas kocha
„Niech Pan Jezus uczyni nas swoimi prawdziwymi czcicielami, zdolnymi ukazać naszym życiem Jego plan miłości, który obejmuje całą ludzkość” – powiedział Papież w homilii podczas Mszy w uroczystość Objawienia Pańskiego. Stawia nas ona w szkole Mędrców, którzy udzielają nam lekcji, co znaczy być czcicielami Pana. Tak jak oni chcemy paść na twarz i oddać pokłon nowo narodzonemu Królowi. Ich postawę streszczają trzy wyrażenia: „wznieść oczy”, „wyruszyć w drogę” i „zobaczyć”.
Ojciec Święty zaznaczył, że słowa „wznieść oczy” stanowią zachętę do odrzucenia znużenia i narzekania oraz do wyjścia z ograniczeń ciasnych wizji, do uwolnienia z zamknięcia w sobie i we własnych sprawach.
„Aby oddać pokłon Panu, trzeba przede wszystkim «wznieść oczy»: to znaczy nie dać się uwięzić urojeniom wewnętrznym, które gaszą nadzieję, i nie czynić z problemów i trudności centrum swojego życia – podkreślił Papież. – Nie oznacza to negowania rzeczywistości – udawania i łudzenia się, że wszystko jest w porządku. Oznacza to natomiast spojrzenie w nowy sposób na problemy i cierpienia, wiedząc, że Pan zna nasze trudne sytuacje, uważnie wysłuchuje naszych modlitw i nie jest obojętny na wylewane przez nas łzy.“
Ojciec Święty zwrócił uwagę, że kiedy skupiamy uwagę wyłącznie na problemach, odmawiając wzniesienia spojrzenia ku Bogu, do serca wkracza strach i je zwodzi, co prowadzi do złości, przerażenia, lęku i depresji. Trzeba zdobyć się na odwagę, aby przerwać krąg z góry ustalonych wniosków, pamiętając, że rzeczywistość jest większa niż nasze myśli. Pan zachęca nas, byśmy Mu zaufali, ponieważ On troszczy się o wszystkich. Kiedy wznosimy oczy ku Bogu, problemy życiowe nie znikają, ale czujemy, że Pan daje nam niezbędną siłę, aby stawić im czoła. „Wzniesienie naszych oczu” to pierwszy krok, który nas uzdalnia do adorowania Boga.
Franciszek zaznaczył, że drugim wyrażeniem, które może nam pomóc, to „wyruszyć w drogę”. Zanim mędrcy oddali pokłon Dzieciątku, musieli odbyć długą podróż.
„Podróż zawsze oznacza przekształcenie, przemianę. Po podróży nie jesteśmy takimi, jakimi byliśmy wcześniej. Zawsze jest coś nowego w tych, którzy odbyli podróż: poszerzyła się ich wiedza, zobaczyli nowych ludzi i rzeczy, doświadczyli umocnienia swojej woli poprzez stawienie czoła trudnościom i niebezpieczeństwom związanym z podróżą – zaznaczył Papież. – Nie osiąga się adorowania Pana bez uprzedniego przejścia przez dojrzewanie wewnętrzne, które daje nam wyruszenie w drogę.“
Ojciec Święty zauważył, że człowiek staje się czcicielem Pana poprzez pielgrzymowanie. Wraz z upływem czasu staje się coraz bardziej zdolny do adorowania Pana. Porażki, kryzysy i błędy mogą stać się pouczającymi doświadczeniami: nierzadko służą uświadomieniu sobie, że tylko Pan jest godny, by oddawano Mu pokłon, ponieważ tylko On zaspokaja pragnienie życia i wieczności obecne w głębi każdego człowieka. Co więcej, w miarę upływu czasu, próby i trudy życia - przeżywane w wierze - pomagają oczyścić serce, uczynić je bardziej pokornym, a zatem bardziej gotowym, by otworzyć się na Boga.
Franciszek zwrócił uwagę, że trzecim wyrażeniem, na które wskazuje Ewangelia zawiera się w czasowniku: „zobaczyć”. Mędrcy ze Wschodu potrafili „widzieć” przekraczając to, co zewnętrzne. Padając na twarz przed Dzieciątkiem narodzonym w Betlejem, wyrażali adorację, która była przede wszystkim wewnętrzna: otwarcie szkatuł przyniesionych w darze było znakiem ofiarowania ich serc.
„Aby uwielbiać Pana, trzeba «widzieć» poza zasłoną tego, co widzialne, które często okazuje się zwodnicze. Herod i luminarze Jerozolimy reprezentują światowość, bezustannie zniewoloną pozorami – patrzą, ale nie potrafią zobaczyć, nie mówię, że nie wierzą, to zbyt wiele, ale nie potrafią zobaczyć, ponieważ znajdują się w niewoli pozorów i poszukiwaniu atrakcji: cenią sobie tylko rzeczy sensacyjne, rzeczy, które przyciągają uwagę większości ludzi – podkreślił Papież. – Z drugiej strony, w Mędrcach widzimy inną postawę, którą można by nazwać «realizmem teologicznym» – słowo bardzo «wzniosłe», ale możemy to tak ująć: realizm teologiczny – postrzega obiektywnie rzeczywistość, ostatecznie dochodząc do wniosku, że Bóg unika wszelkiej ostentacji. Pan staje w pokorze. Pan upodabnia się do pokornego dziecka, odrzuca ostentację, która jest właśnie wytworem światowości. Ten sposób «widzenia», który wykracza poza to, co widzialne sprawia, że adorujemy Pana często ukrytego w prostych sytuacjach, w osobach pokornych i zwyczajnych. Chodzi zatem o spojrzenie, które nie pozwalając się zafascynować fajerwerkom ekshibicjonizmu, szuka przy każdej okazji tego, co nie przemija: poszukuje Pana.“
Na zakończenie Ojciec Święty prosił o łaskę dla każdego oraz dla całego Kościoła nauczenia się adoracji, kontynuowania jej, podejmowania jak najczęściej modlitwy adoracji, ponieważ jedynie Bóg jest jej godny.