Wywiady
Po wizycie Papieża Franciszka w Sri Lance i na Filipinach
Rozmowa z ks. Andrzejem Koprowskim SJ, dyrektorem programowym Radia Watykańskiego
Radio Watykańskie (RW): Dwie z ostatnich papieskich podróży zagranicznych miały miejsce w Azji. Poza zakończoną niedawno pielgrzymką do Sri Lanki i na Filipiny Franciszek odwiedził wcześniej Koreę, gdzie entuzjastycznie przyjęty wziął udział w kontynentalnym spotkaniu młodzieży.
Ks. Andrzej Koprowski SJ (AK): Sierpniowe Azjatyckie Dni Młodzieży, dzięki obecności Papieża Franciszka w Korei, „przebiły się” do świadomości katolickiej „opinii publicznej”. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak nasze „zamknięcia kulturowe” kontrastują z powszechnością Kościoła, z istotnymi cechami chrześcijaństwa. Były to już szóste Azjatyckie Dni Młodzieży, ale w Europie „na palcach można było zliczyć” tych, którzy byli tego świadomi. Obecność Papieża w Korei pomogła zobaczyć problemy kontynentu oczyma chrześcijan, którzy tam żyją, ale też dynamizm wiary młodzieży azjatyckiej. W Azji chrześcijaństwo jest niewielką mniejszością. Troszczy się o swoją tożsamość, o wierność Ewangelii Chrystusa. Społeczeństwa azjatyckie są z natury wrażliwe na wymiar religijny. Zauważają, że Bóg jest dzisiaj spychany na margines ludzkiego życia. Rodzina przez wieki stanowiła fundament życia, a teraz podlega erozji. Ideologie przeciwne życiu dają znać o sobie, powodując konflikty etniczne, chaos w życiu społecznym, przeradzając się w ruchy przeciwko wymiarowi religijnemu. W trudnych do wyobrażenia przez Europejczyków wielusetmilionowych społeczeństwach odnajdywano radość we wspólnocie. Teraz zderza się to z falą indywidualizmu, narastaniem bezduszności i braku wrażliwości na drugiego człowieka, z zanikiem gościnności i otwarcia na innych. Zauważa się też pęknięcie harmonii między środowiskami różnych religii, próby narzucenia wyznaniom prymatu partii politycznych. Wizyta papieska w Korei ukazała azjatyckie laboratorium wiary w tyglu przemian, które idą przez świat. Jest to ważne dla całego Kościoła.
RW: To było jednak kilka miesięcy temu. Przed niewielu dniami Papież wrócił ze Sri Lanki i Filipin. Ta pielgrzymka również była niezwykłym spotkaniem z azjatyckim Kościołem.
AK: Styczniowa wizyta w Sri Lance i na Filipinach była kolejnym krokiem dynamicznego spotkania. Przemówienia papieskie krótkie, bardzo „skondensowane”, z akcentem położonym na fakt, że Jezus Chrystus powołał nas do wspólnoty uczniów, że jesteśmy „w ciągu idącym od Apostołów” z tym samym zadaniem, by nieść kolejnym pokoleniom i narodom Dobrą Nowinę. Przez Chrzest zostaliśmy wszczepieni jak latorośle w Krzew Winny. Realizacja Chrztu i autentyzm naszego „bycia chrześcijanami” wymagają stylu życia zintegrowanego, dynamicznego, zgodnego z tym, czego uczy Jezus, także w postawie wobec innych, wrażliwego na wyzwania kulturowe i społeczne, na dobro wspólne poszczególnych narodów, na bycie w drodze ludzkości ze Zmartwychwstałym.
Rany spowodowane przez lata wojny domowej między grupami etnicznymi Syngalezów i Tamilów w Sri Lance, presja konsumpcji i materializmu praktycznego na Filipinach, nędza wielu przy ogromnym bogactwie elit, brak perspektyw dla dużej części młodego pokolenia, problemy społeczne w obydwu krajach znalazły odbicie w papieskich przemówieniach. Zostały „nazwane po imieniu” jako wyzwanie dla chrześcijaństwa, wymagające szukania konkretnych form naprawy i ukierunkowania na dobro i godność każdego.
Świat jest dziś doświadczany przez konflikty, przez brak umiejętności pojednania i wyjścia z konfliktów, przez globalizację obojętności i kulturę odrzucenia. Papież starał się pomóc katolikom tych krajów znaleźć zgodny z Ewangelią styl życia osobistego i wspólnotowego, głęboko chrześcijański, wrażliwy na realne problemy społeczeństwa, owocujący dobrem dla innych.
RW: Co Papież szczególnie akcentował w Sri Lance?
AK: W Sri Lance nie pomijał on trudności zagojenia ran spowodowanych wojną domową. Mówił o roli przywódców religijnych w drodze pojednania, o potrzebie determinacji we współpracy między różnymi wspólnotami chrześcijańskimi i cierpliwości w dialogu międzyreligijnym, o liczeniu się z delikatnością tkanki społecznej na etapie pojednania i istotną rolą, jaką w tym procesie odgrywają różne tradycje religijne, o wrażliwości na to, by tworzyć klimat spotkania, by – przy zachowaniu tożsamości poszczególnych religii – zróżnicowane społeczeństwo mogło wyrażać swoje opinie, pracować razem dla wspólnego dobra, umacniać fundamenty pokoju.
RW: A co było osią przewodnią pielgrzymki na Filipiny?
AK: Filipiny są w Azji jedynym krajem w zdecydowanej większości chrześcijańskim. Papież apelował, by docenić owocowanie 500 lat chrześcijaństwa w dynamice wiary, kultury, pracy charytatywnej, oświatowej, wkładu w dobro wspólne Filipin. Osobiste spotkanie z Jezusem winno prowadzić do stałego rachunku sumienia, ustawicznego nawrócenia osób, ale i wspólnot. Wytrwałość, z jaką Filipińczycy walczyli ze skutkami powodzi, jest znakiem siły wiary. Kościoły i klasztory skutecznie pomogły sierotom pozbawionym dachu nad głową, zrozpaczonym. Siła wiary zbliża do potrzebujących, wyzwala małe cuda ludzkiej dobroci. Wiara nie wyrywa ze świata, ale pomaga być bardziej świadomymi i aktywnymi. Władze starały się o „pokazanie piękna Filipin”. Papież doceniał to, ale nacisk kładł na konieczność szacunku dla każdej osoby ludzkiej, zerwania z korupcją i tym, co sprawia, że duża część społeczeństwa żyje w nędzy. Spotkanie z „dziećmi ulicy” w ośrodku prowadzonym przez francuskiego kapłana było symbolicznym gestem Franciszka.
Rodziny muszą zmierzyć się z presją relatywizmu, kultury przelotności, z chaosem seksualizmu, zamknięcia na życie i redefinicji małżeństwa fałszującej jego istotę. „Starajcie się wzmocnić rodziny jako wielkie bogactwo Filipin” – mówił Papież. Na spotkaniu z rodzinami w Manili przestrzegał, by nie stać się tylko „siłą roboczą”, która w zmęczeniu gubi rzeczywistość Boga wśród nas. Rodzina jest pierwszą szkołą modlitwy, ma być głosem proroczym, modelem wzrastania w łasce, wrażliwości na potrzeby dzieci i dziadków, błogosławieństwem dla społeczeństwa.
RW: W czasie ostatniej podróży, co jest pewnym odstępstwem od zwyczajów Franciszka, w przemówieniach Papieża nie dominował język włoski.
AK: Przemówienia wygłaszał po angielsku, w języku zrozumiałym przez sporą część społeczeństwa. Ale gdy mówił do rodzin i młodych – często z angielskiego przechodził na hiszpański, by wyrazić to, co jest mu najdroższe. „Rodzino! Wstań i reaguj!”. Tak jak święta Rodzina była powierzona Józefowi, tak i nam jest powierzony ten Boży dar, byśmy go nieśli dalej. Bądźmy uważni na nowe formy kolonizacji ideologicznej, które starają się rozbić rodzinę. W toku historii narody dojrzewały do tego, by powiedzieć „nie” kolonizacji politycznej. Dziś rodziny winny być bardzo uważne i roztropne, silne, by na czas powiedzieć „nie” jakiejkolwiek formie kolonizacji ideologicznej rodziny. Trzeba dostrzec niebezpieczeństwa, jakie zagrażają rodzinie, i ustrzec je od zła. Na Filipinach wiele rodzin cierpi nadal konsekwencje tajfunu. Sytuacja ekonomiczna spowodowała migrację w poszukiwaniu pracy, rozłąkę; nędza uderzyła w ogniska domowe. Wielu żyje w skrajnym ubóstwie, inni pławią się w bogactwie i stylach postępowania, które przekreślają życie rodzinne i podstawowe zasady moralne chrześcijaństwa. Rodzina jest dziś atakowana przez narastające naciski, by zmienić samo rozumienie, „definicję” małżeństwa poprzez kulturę tymczasowości, relatywizm, zamknięcie na przekazywanie życia.
RW: Co podkreślał Papież podczas pozostałych, licznych spotkań w czasie tej pielgrzymki?
AK: Podczas spotkania z politykami i korpusem dyplomatycznym Papież Franciszek podkreślał, że rodzina ma szczególną rolę w całości społeczeństwa i trzeba ją umacniać, a nie rozbijać. Trzeba skutecznie troszczyć się, by polityka i mechanizmy ekonomiczne nie deptały godności ludzkiej, nie wykluczały z dostępu do edukacji i do pracy, z udziału w całości życia społeczeństwa.
W przemówieniu przygotowanym na spotkanie z młodzieżą Franciszek przypomniał apel Jana Pawła II rzucony w tym samym miejscu przed 20 laty. „Potrzeba nowego typu ludzi młodych”. Jesteśmy powołani do szerzenia na świecie Królestwa Bożego, to jest nasza najgłębsza tożsamość. Biblia ukazuje, że kłamstwo zawsze walczy z planem Boga. Diabeł jest ojcem kłamstwa. Chowa się za parawanem zadowolenia, fascynacją „byciem współczesnym”, „byciem jak inni”. A przecież ucieczka w hazard, alkohol jest rezygnacją z samego siebie. Trzeba podjąć ryzyko bycia chrześcijaninem, ryzyko odrzucenia, bycia krytykowanym. Ważna jest spójność, prawość moralna, by nie iść za interesami egoistycznymi, zawiścią, manipulacją innymi w relacjach międzyludzkich. Modlitwa i Eucharystia pomogą być busolą dla poszukujących. Istotna jest troska o środowisko, by być mądrymi administratorami dóbr stworzonych przez Boga i danych ludzkości jako jednej wielkiej rodzinie. Jak zwykle język hiszpański pozwolił Franciszkowi wyrazić to w sposób prosty i bezpośredni. Dziś świat stracił umiejętność płaczu. Płaczą ludzie wyrzuceni na margines; ci, którym jest dobrze, mają zadowolone miny. Trzeba płakać, kiedy widzisz dzieci ulicy czy będące pod wpływem narkotyków, bezdomne, opuszczone, wykorzystywane seksualnie.
I drugi wątek: dzięki środkom przekazu jesteśmy pełni informacji. Samo w sobie to nie jest złe. Ale jest złe, jeśli z młodych czyni muzeum, które zawiera wszystko, ale pozbawia ich umiejętności życia.
RW: W przeciwieństwie do Filipin, w Sri Lance chrześcijanie nie są wyznaniem dominującym.
AK: W Sri Lance chrześcijanie są małą mniejszością. Liczba obecnych osób, w tym też wyznawców innych religii (nie mówimy tu o milionowych rzeszach podczas wizyty na Filipinach) była znakiem krzyżowania się azjatyckiej tradycyjnej wrażliwości na wymiar religijny życia społecznego, fenomenu popularności „Papieża Franciszka”, ale i szukania w chrześcijaństwie punktu oparcia dla życia społecznego: w Sri Lance trwałego pojednania, na Filipinach rozwoju bardziej zorientowanego na godność każdego człowieka, a nie warunkowanego przez „układy oligarchii”, korupcję i interesy sił ekonomicznych oraz międzynarodowe naciski ideologii rozbijających rodzinę. Liczba uczestników była też znakiem szacunku, jakim miejscowe Kościoły cieszą się w tych międzyetnicznych i wielokulturowych społeczeństwach. Znacząca obecność przybyłych z innych krajów Azji, zwłaszcza z Wietnamu i Indii, cieszyła organizatorów, ale stała się też pomyślnym sygnałem dla Stolicy Apostolskiej i całego Kościoła powszechnego. Konieczność przyspieszenia programu w Taclobane z powodu nadchodzącego tropikalnego huraganu i konieczność uchwycenia „ostatniej chwili, kiedy samolot do Manili może jeszcze odlecieć”, wypadek jednego z rządowych samolotów, który kilkanaście minut później, szarpnięty wiatrem, miał trudności ze startem, wypadł z pasa i zaszył się w wale ochronnym, uświadomiły specyfikę klimatyczną Azji i sytuację żyjącej tam ludności.
RW: Jak wyglądały przygotowania medialne, zwłaszcza Radia Watykańskiego, do obsługi tak odległej od Watykanu papieskiej pielgrzymki?
AK: W cyklu przygotowań Radia Watykańskiego do obsługi styczniowej papieskiej wizyty mieliśmy kilka spotkań ze specjalistami w sprawach Azji. Jedno prowadził ekspert w sprawach geopolityki. Mówił o konkurencji USA i Chin w „dominacji na morzach azjatyckich” i w Azji jako takiej; o tym, że USA stanowią militarny „parasol ochronny” dla wielu krajów azjatyckich, a Chiny starają się umocnić swą pozycję poprzez pomoc dla rozwoju tych krajów. W tym kontekście politycy z uwagą śledzili podróże Papieża Franciszka do Korei, Sri Lanki, na Filipiny i ich wpływ na znaczenie chrześcijaństwa dla wymiaru kulturowego i duchowego tego kontynentu.
Jeśli ksiądz pozwoli, dodam jeszcze pół żartem pół serio: Papież mówi, że świat widzi się lepiej z peryferii, niż z centrum. Nasza rozmowa pokazuje, że na czas wizyty Rzym stał się peryferią, a Azja – centrum… Ksiądz był jednym z wysłanników Radia Watykańskiego, którzy towarzyszyli Papieżowi w Sri Lance. Przesyłał ksiądz ciekawe serwisy o szczegółowych spotkaniach. Teraz naciągnął mnie ksiądz na tę rozmowę, by z peryferii spróbować dać jakąś syntezę całej podróży. Jest ona potrzebna, ale nie zastępuje relacji bardziej szczegółowych, tyczących spotkań z konkretnymi ludźmi, za które chcę księdzu serdecznie podziękować w imieniu słuchaczy…
RW: Dziękuje bardzo za rozmowę!