Kulturalnie
Podglądam wieczność
- Staram się wyobrazić sobie rzeczy niewyobrażone, sięgać wyobraźnią do tego, co jest dla człowieka zasłonięte i ukryte - mówi Jacek Szynkarczuk, malarz i rzeźbiarz, reprezentant realizmu magicznego, nurtu wywodzącego się z surrealizmu, który wnosi do naszej rzeczywistości elementy fantastyki i baśniowości.
- W Pierwszym Liście do Koryntian pada niesamowite zdanie: „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy Pan Bóg przygotował dla tych, którzy Go miłują". Jest ono dla mnie źródłem nieustannej inspiracji. Wyobrażam sobie jakąś nikłą część tego pięknego świata, który kiedyś, mam nadzieję, będzie również i moim udziałem. To fascynująca chęć poznania czegoś, co człowiekowi nie jest dane na ziemi! Mogę podejmować takie próby w nieskończoność - wyznaje artysta.
Poza podglądaniem fragmentów wieczności, źródłem twórczej inspiracji jest także urzekające piękno natury, jej ogrom, przepych i siła. - Maluję miejsca, w których byłem osobiście albo te, które widziałem np. na zdjęciu lub w internecie. Wybieram poszczególne motywy oraz elementy i umieszczam je w takiej konfiguracji, jaka w rzeczywistym świecie nie mogłaby zaistnieć. Staram się oddać emocje, które zostawiają we mnie konkretne widoki i przeżycia. Nie sposób wyrazić ich słowami. Dużo czerpię z podróży i wspólnego rodzinnego odpoczynku z żoną i dziećmi, podczas którego zwiedzamy wiele pięknych miejsc. Kilka lat temu pracowałem przy konserwacji kościołów na Korsyce. Zapadła mi w pamięć architektura nierównych domków osadzonych na krawędziach skał - dodaje.
Inspiracją jest również rzeźba, którą pan Jacek ukończył na krakowskiej ASP. - Profesorowie zwracali szczególną uwagę na wyporność bryły, jej ciężar i masę. Rzeźba ma swoje prawa. Staram się dostrzegać we wszystkim pewien ciężar, szukam punktu wyporności bryły, ponieważ skała, na której osadzam moje artystyczne pejzaże nie może być niematerialna. Kamień to moja idée fixe. Chyba się już od niego nie uwolnię!
Szepczące obrazy
Pracownia artysty mieści się w piwnicy, gdzie latem panuje przyjemny chłód, a zimą jest ciepło. Ceglanych ścian nie widać - pokrywają je obrazy, projekty i plakaty. Na sztalugach stoi rozpoczęty obraz: wynurzający się z mgieł masyw skalny i kamienna brama. Ciężko skupić wzrok na rozmówcy, kiedy wokoło tyle kolorów i przyciągających wzrok nieziemskich widoków.
- Artysta nie powinien za dużo mówić, to obrazy mają przemawiać w jego imieniu. Nie narzucam odbiorcy interpretacji dzieła. Ktoś może dostrzec namalowane przeze mnie symbole, ale może interpretować je całkowicie po swojemu. Sztuka fascynuje bardziej, jeśli nie podaje się jej dosłownie, ale zostawia się odbiorcy pole do interpretacji, pozwalające zachować indywidualne wspomnienia i przeżycia z przeszłości. Obraz staje się bliższy, kiedy dodajemy do niego nasze intymne doświadczenia. Moją rolą jest skłonić do myślenia. Czy mogę natchnąć kogoś do przemyśleń na temat wiary, Boga? Chciałbym, żeby tak było! Jeśli ktoś dostrzeże moje delikatne aluzje i będzie szukać głębiej, spełnię swój cel! Nie umiem mówić o Bogu słowami, nie jestem mówcą. Obrazy robią to za mnie. Chciałbym, żeby mówiły po cichu, szeptem, były nienachlane, skłaniały do refleksji i zadumy nad rzeczywistością, którą przeżywamy tu i teraz, a także, a może przede wszystkim, nad rzeczywistością duchową, nienamacalną, delikatną.
Rzeczywistość nierzeczywista
Artysta zaznacza, że choć wiele jego dzieł ma tematykę biblijną (np. „Mamre", „Genezaret", „Wzgórze dnia trzeciego", „Metamorfoza - Babel"), to stara się nie mówić o Bogu w sposób dosłowny. Jego obrazy często przedstawiają trudno dostępne miejsca, które mogą rodzić pewien niepokój, ale przede wszystkim powinny nieść nadzieję. W twórczości pana Jacka pojawia się zauważalny wątek duchowy, związany z etapem przejścia z rzeczywistości ziemskiej w świat ducha.
- Obrazy „Czas przejścia" i „Niebieskie przedmieścia" w symboliczny sposób przedstawiają moment, w którym człowiek kończy ziemską wędrówkę i rozpoczyna życie wieczne. Nie wiem, czy dzieła mogą to oddać. Są bardziej symbolami tego, że coś się właśnie skończyło, a jednocześnie zaczyna się coś innego. Jakie to będzie? Trudne, przyjemne, mroczne? Przez swoje obrazy, staram się stawiać pytania, a nie sugerować gotowe odpowiedzi - wyjaśnia twórca.
Droga artystycznej wędrówki pana Jacka nie była od początku jasna i sprecyzowana. Pierwsze obrazy z wyobraźni powstały niecałe 10 lat temu, w 2009 roku. Stopniowo zyskiwały coraz szersze grono odbiorców, którzy mogli podziwiać działa artysty nie tylko w prywatnych kolekcjach, ale również w galeriach. - Kiedyś malowałem inaczej. Dziś nie szukam nowych emocji i środków wyrazu. Znalazłem to, co mnie pociąga i fascynuje. W kontekście wieczności nie istnieje pojęcie skończoności i dzięki temu źródła mojej inspiracji pozostają niewyczerpane.
Realizm magiczny jest nurtem, który nie ma ścisłych ram i nie da się jednoznacznie określić, jakie wyznaczniki sprawiają, że dany obraz można ostatecznie zakwalifikować w jego poczet. W Polsce jego najbardziej charakterystycznymi przedstawicielami są Marcin Kołpanowicz, Jacek Yerka i Tomasz Sętowski.