Pod oknem
Posłani do budowania żywego Kościoła
24 turnusy dziecięce i młodzieżowe oraz jedna oaza dorosłych – tak przedstawiają się wakacje w krakowskim Ruchu Światło-Życie. Rozesłanie, które poprzedza wyjazd na rekolekcje, zgromadziło 14 czerwca w Kolegiacie św. Anny moderatorów i animatorów, którzy w tym roku podejmą posługę na 7-dniowych i 15-dniowych wyjazdach z młodymi.
Eucharystii przewodniczył ks. Jerzy Krawczyk, moderator Ruchu Światło-Życie Diecezji Lubelskiej. W homilii podkreślił, że w posłudze moderatora i animatora o wiele ważniejsze jest to, kim jesteśmy niż to, co robimy. – Charyzmat Światło-Życie nie tyle jest zapisany w książkach czy myślach naszego założyciela, ile w animatorach, którzy ten charyzmat żywego Kościoła urzeczywistniają. Przecież doskonale znamy słowa ks. Franciszka Blachnickiego, że „życie może zrodzić się tylko z życia”. W tym sensie animator jest nośnikiem charyzmatu. Możesz przekazać tylko to, czym sam żyjesz. To jest wyzwanie dla każdego z nas, i nie tylko na ten rok formacyjny, ale na całe życie – wskazał ks. Krawczyk.
Kapłan nawiązał również do aktu konstytutywnego Ruchu Światło-Życie, który w minioną niedzielę został uroczyście odnowiony w Centrum Ruchu w Krościenku nad Dunajcem. Zwrócił uwagę na fragment, który szczególnie go dotyka: „Wyznajemy także, że zjednoczenie z Tobą w postawie oblubieńczego oddania się Chrystusowi jest i pozostanie zawsze jedyną, prawdziwą i najgłębszą zasadą żywotności i płodności Kościoła-Matki. Kościół o tyle razem z Tobą będzie Kościołem-Matką, o ile w poszczególnych swoich członkach będzie wraz z Tobą Oblubienicą oddaną Panu w wierze i miłości”.
– Czy już oddałem się wraz z Niepokalaną Chrystusowi? Czy oddałem całego siebie, wszystkie swoje siły, talenty i słabości po to, żeby budować Ciało Chrystusa, którym jest Kościół? Samo hasło roku „Kościół żywy” będziemy odmieniać przez wszystkie przypadki. Ale czy my będziemy tym żyć? Pan Bóg bez jednego oazowicza, bez dziesięciu animatorów, nawet bez 100 moderatorów może uczynić Kościół żywym. Ale jeżeli my jako oazowicze nie będziemy zasłuchani w Boże słowo, jeśli swoich sił nie oddamy Panu Bogu dla budowania Kościoła, to my tego żywego Kościoła nie zbudujemy. Bo budowanie go nie zależy od naszych zdolności i predyspozycji, ale przede wszystkim od relacji z Chrystusem, bo to jest Jego Kościół i Jego Oblubienica. Nasza dopiero wtórnie – zachęcał do refleksji ks. Krawczyk.
Dodał także, że budowanie życiodajnego Kościoła wymaga ofiary. Ponownie zaprosił do zastanowienia się, czy dziś jesteśmy gotowi oddać życie za naszego Boga. Przypomniał również, że ks. Franciszek Blachnicki złożył swoje życie w ofierze za Kościół i jego odnowę – duchowo, jak i przez to, że został zamordowany. A darem, który chciał nam pozostawić, jest właśnie dar żywego Kościoła: „Gdyby Pan pozwolił mi jeszcze żyć i działać, jednego bym tylko pragnął, abym mógł skuteczniej i owocniej ukazywać w pośrodku współczesnego świata piękno i wielkość Tajemnicy Kościoła – sakramentu, czyli znaku i narzędzia jedności wszystkich ludzi” (Testament ks. Franciszka Blachnickiego).
– To wy zaniesiecie charyzmat Światło-Życie do uczestników. To wy będziecie urzeczywistniać żywy Kościół we wspólnotach rekolekcyjnych, a później także we w parafiach. To wy jesteście i macie się stać przekazicielami życia w Kościele. Będzie to możliwe o tyle, o ile w zjednoczeniu z Niepokalaną oddacie całych siebie na służbę, na ofiarę – zwrócił się do moderatorów i animatorów. – Tak jak patron dnia, bł. Michał Kozal, który oddał swoje życie w ofierze, jak czcigodny sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki, tak i my czyńmy swoje życie ofiarnym. Aby, jak mówił ks. Blachnicki, zwracając się do Niepokalanej: „Matko Kościoła, spraw, by Kościół żywy stał się żywy we mnie” – zakończył moderator oazy lubelskiej.
Po Mszy świętej zgromadzeni zebrali się na spotkaniu informacyjnym. Ewa Korbut, która posługuje w Kenii, przybliżyła im, jak charyzmat Światło-Życie rozwija się w Afryce. Wraz z innymi animatorami organizuje rekolekcje oraz formacje w ciągu roku, zajmuje się programem „Adopcja na odległość” i doraźnie pomaga młodym jak tylko może. Do tych wszystkich wyzwań potrzeba wielu sił, dlatego Ewa poprosiła o modlitewny patronat misyjny. – To jest moja codzienność niezmiernie się z tego cieszę, ale czasem jest ciężko, więc naprawdę bardzo potrzebuję waszej pomocy. Nie mówię, żeby teraz każdy spakował się i jechał do Afryki, choć zapraszam, ale naprawdę potrzebujemy waszego wsparcia modlitewnego. I ja to czuję. Proszę was o modlitwę. Z ręką na sercu, wiem, że to pomaga – podzieliła się animatorka.