Świadkowie wiary
Pozwoliły uwieść się Jezusowi
Nie założyły rodziny nie dlatego, że nikt nie poprosił ich o rękę. Miały bowiem niejedną sposobność ku temu, by mieć męża. Poślubiły jednak Tego, któremu - jak głosi antyfona z liturgii obrzędu konsekracji dziewic - służą aniołowie, którego piękno podziwiają słońce i księżyc. W dodatku Oblubieniec sprawia, że nieustannie czują motyle w sercu i duszy.
Współczesny świat podziwia kobietę, która jest na tyle samodzielna, że toruje sobie drogę w świecie, zdobywając pozycję i robiąc karierę. Jeszcze bardziej zadziwia ta, która wie, czego chce we wszelkich relacjach i nie ustaje, dopóki tego nie osiągnie. Kiedy jednak owa „wyemancypowana” kobieta okazuje się dziewicą konsekrowaną, ci sami ludzie unoszą brwi z zakłopotaniem. „Jesteś zakonnicą?” - pytają. A kiedy słyszą odpowiedź, że dziewice konsekrowane pracują, prowadzą domy, ubierają się tak, jak inne kobiety, spotykają się z przyjaciółmi i robią wszystko to, co tysiące innych osób - z tą jednak różnicą, iż obierają stuprocentowe życie dla Boga, w czystości - doszukują się w tej decyzji drugiego dna: zawód miłosny, ucieczka przed światem. Tymczasem, gdy patrzę na Agnieszkę i Jolantę, jak dotąd dwie jedyne dziewice konsekrowane w diecezji siedleckiej, widzę szczęśliwe i spełnione kobiety. - Bo kluczem do zrozumienia sprawy jest to, co takie osoby, jak my - przez Chrystusa - wybierają. Czystość bowiem w pełnym sensie to nie ograniczenia, lecz możliwości - podkreślają.
To On mnie wybrał
Pierwsza była Agnieszka. - Lata temu, gdy pytałam Boga i siebie o to, jak przebiegać ma moja przyszłość, byłam przekonana, że ma być to życie w świecie. Na co dzień pracuję w placówce wychowawczej. Opiekuję się dziećmi, których biologiczni rodzice mają ograniczone lub odebrane prawa rodzicielskie. Dlatego ze względu na dobro moich podopiecznych rozważałam powołanie do życia w małżeństwie - wspomina. Przełomowym momentem okazało się ogólnopolskie spotkanie Odnowy w Duchu Świętym, podczas którego usłyszałam świadectwo świeckiej osoby konsekrowanej. - W sercu coś drgnęło, pomyślałam, że może to życie dla mnie. Pojawiła się jednak wątpliwość, czy ze względu na dzieci, którymi się opiekuję, nie powinnam raczej wyjść za mąż. Wówczas w głębi duszy usłyszałam odpowiedź, iż to sam Jezus chce być ze mną, że to On mnie wybiera, a jednocześnie chce, bym została w świecie - opowiada Agnieszka. Od tamtej pory podjęła konkretne kroki, by zrealizować to powołanie.
Z kolei Jola, elegancka blondynka, dyrektorka włodawskiego przedszkola, choć zawsze była blisko Kościoła, o dziewictwie konsekrowanym dowiedziała się podczas rekolekcji ignacjańskich. - Szczerze mówiąc, w ogóle nie zdawałam sobie sprawy z tego, że są indywidualne formy życia konsekrowanego. To Jezus wybrał mi taką drogę - uważa. - Byłam sama. Nie interesowałam się mężczyznami, choć oni zabiegali o moje względy. Parę razy umówiłam się na randkę, ale zrobiłam to na prośbę mojej mamy, która usilnie chciała wydać mnie za mąż. Jednak z żadnym z potencjalnych kandydatów nie zaiskrzyło - wyznaje, dodając, że w rozeznaniu drogi powołania ważne jest zastanawianie się nad nim i weryfikowanie natchnień, jakie się pojawiają. Najlepiej, jeśli dzieje się to z pomocą innych: kierownika duchowego, spowiednika czy poprzez rekolekcje ignacjańskie, których drugi tydzień szczególnie służy rozeznaniu powołania. - Tak było w moim przypadku. Podczas ćwiczeń miałam wypisać wszystkie „za” i „przeciw” małżeństwu. Kiedy skończyłam, okazało się, iż nie widzę siebie u boku męża. Wówczas jedna z sióstr zapytała: „A może konsekracja?”. Nie odpowiedziałam, lecz kiedy wróciłam do domu, zaczęłam szukać w internecie, czym jest dziewictwo konsekrowane. Nagle poczułam, że tak właśnie chcę żyć i kilka dni później byłam już u biskupa z podaniem - dodaje.
Rodzina i znajomi Agnieszki przyjęli jej decyzję ze zrozumieniem i radością. Bliscy Joli również, choć niewielu wiedziało, że zamierza w 100% oddać się Bogu. - Powiedziałam jedynie przyjaciółce Dorocie, która bardzo mnie mobilizowała. Gdy było trudno i np. nie chciało mi się jechać na spotkania formacji początkowej, zastanawiałam się: „Czy ja muszę? Przecież moja relacja z Panem Jezusem była, jest i będzie bardzo głęboka. Jeśli będę ją pielęgnować, On da mi łaskę wiary”, Dorota mówiła: „Jedź. Tak trzeba”. I jechałam - przyznaje Jola.
Różnica jest istotna
„Do konsekracji można dopuszczać dziewice żyjące w świecie, które nigdy nie zawierały małżeństwa ani nie żyły publicznie, czyli jawnie, w stanie przeciwnym czystości, według ogólnej opinii przez swój wiek, roztropność i obyczaje dają rękojmię, że wytrwają w życiu czystym oraz poświęconym służbie Kościołowi i bliźnim” - brzmi główna zasada. - Rzadko dopuszczane są kobiety poniżej 30 lat, bo ważna jest dojrzałość. Przyszła oblubienica nie musi być fizycznie dziewicą. Nie jest to nigdzie zapisane. Najważniejsze jest dziewictwo w sercu. Mogło się bowiem zdarzyć, że komuś różnie się życie układało, pogubił się, a potem nawrócił. To tajemnica powołania, iż Bóg daje łaskę życia w czystości komuś, kto kiedyś upadł - zauważa Agnieszka.
Kiedy pytam je, co zmienia w ich życiu konsekracja, czy nie wystarczyłoby np. prywatne postanowienie życia w czystości albo złożone tylko przed spowiednikiem, odpowiadają, że różnica jest tak istotna, jak między narzeczeństwem i małżeństwem.
- Co innego być narzeczoną Oblubieńca, a co innego poślubioną. Poza tym nie chodzi jedynie o relację z Jezusem, ale też określenie mojego miejsca w Kościele. Odkrycie własnej tożsamości daje wewnętrzny pokój, że już nie muszę pewnych rzeczy szukać, że wiem, kim jestem - tłumaczy Agnieszka, zaznaczając, iż to również kwestia świadectwa, że należy do Jezusa. Jednak kiedy dowiedziała się, iż jej konsekracja ma być bardzo uroczysta, zaczęła mieć opory, bo - jak twierdzi - nie lubi hałasu wokół swojej osoby. Wtedy ówczesny biskup siedlecki Zbigniew Kiernikowski zapytał Agnieszkę, dlaczego przeszkadza jej ceremonia w katedrze. - Uświadomiłam sobie, że Bóg wymaga ode mnie odwagi i poczułam, iż chcę zaświadczyć, kim On jest dla mnie. Mam kontakt z innymi osobami konsekrowanymi, które często z różnych względów nie mogą swobodnie powiedzieć: jestem dziewicą konsekrowaną. Ja nie mam problemu i nie ukrywam tego, kim jestem - przekonuje.
Trzeba się przygotować
Konsekrację poprzedza przygotowanie, dla którego nie ma jeszcze w Polsce wypracowanej jednolitej reguły. W każdej diecezji jest realizowane indywidualnie. - Decyduje o tym biskup ordynariusz - wyjaśnia Agnieszka. - W moim przypadku przebiegało to w następujący sposób: po złożeniu na ręce biskupa siedleckiego pisma z prośbą o przyjęcie w poczet dziewic konsekrowanych, otrzymałam program zawierający treści, które zobowiązana byłam przyswoić, a także mające mi w tym pomóc materiały. Wyznaczono też kapłana, który w imieniu biskupa czuwał nad moją formacją. Podczas dwuletnich przygotowań odbyłam także kilka rozmów z bp. Z. Kiernikowskim, w tym także tę decydującą - o terminie konsekracji. Wiele zawdzięczam jednej z pań z Instytutu Niepokalanej Matki Kościoła, która niejednokrotnie służyła mi radą i doświadczeniem. Uczestniczyłam też w różnego rodzaju rekolekcjach - opowiada.
W przypadku Jolanty formacja początkowa trwała 2,5 roku i przebiegała pod okiem kanclerza kurii ks. kan. Jana Babika, a potem ks. kan. dr. Marka Matusika, wikariusza biskupiego ds. życia konsekrowanego. - Spotkania odbywały się raz w miesiącu, a czasami raz na kwartał. Uczestniczyłam w Eucharystii, były też konferencje, rozważania, podczas których podejmowano tematykę modlitwy, rad ewangelicznych - czystości, ubóstwa, posłuszeństwa - wylicza Jola.
Przyjmij tę obrączkę
„Przyjmij obrączkę, znak zaślubin z Chrystusem, i dochowaj nie naruszonej wierności Twojemu Oblubieńcowi, abyś mogła wejść na wieczne gody” - te słowa usłyszały od biskupa podczas konsekracji - Agnieszka 2 lutego 2010 r., a Jola 7 sierpnia 2016 r. - Nie spodziewałam się, że będzie to tak ogromne przeżycie i stres, ale Jezus o mnie zadbał. Spłynęła na mnie łaska pokoju, że kiedy już stanęłam przed biskupem, zapomniałam, iż ktokolwiek jest w kościele. Byłam tylko z Panem. On prowadził mnie przez całą ceremonię. Poczułam pokój w sercu i zrozumiałam, że nie muszę się bać, bo Jezus zatroszczy się o następną chwilę - zapewnia Jola, dodając, iż każdego dnia odkrywa piękno miłości, czułości, jakie Bóg ma dla każdego z nas. - Jezus nieustannie mnie zaskakuje, ilekroć tylko pozwalam, by zajął się sprawami ludzi, których Mu powierzam, czy moimi. To życie jest drogą ku pełni miłości - przekonuje.
Podczas konsekracji Jolanty Agnieszka jeszcze mocniej uświadomiła sobie wagę i niesamowitość daru, który otrzymała.
Dziewice konsekrowane odmawiają jutrznię i nieszpory, starają się być codziennie na Mszy św. i w miarę możliwości często na adoracji Najświętszego Sakramentu. Zgodnie ze swym stanem i otrzymanymi charyzmatami oddają się pokucie, dziełom miłosierdzia, apostolstwu i służbie Kościołowi.
Trzeba podsycać ogień
Czy przez konsekrację czują się wyjątkowe? - Oczywiście, bo wybrał mnie sam Jezus - potwierdza Jola, zaznaczając, iż wszystko, co robi w życiu, robi dla Niego. Nawet ubiera się dla Pana. - Gdy idę do kościoła, lubię się ładnie ubrać, bo chcę pięknie wyglądać dla Jezusa - tak, jak żona, która idzie na randkę z mężem. Dla mnie jest nią np. adoracja Najświętszego Sakramentu. Czasami też spaceruję sobie z Panem, wtedy też się dla niego stroję - mówi z uśmiechem.
Agnieszka także czuje się wyróżniona. - Dostałam dar, ale staram się pamiętać, że otrzymałam go nie tylko dla siebie, ma on służyć całemu Kościołowi - zaznacza, zastrzegając, iż nie można za bardzo skupiać się na poczuciu owej wyjątkowości. - Trzeba nieustannie wracać do źródła, pobyć sam na sam z Bogiem, napełniać się Jego obecnością. O każdą miłość trzeba dbać, podsycać ogień. W przeciwnym razie grozi nam kryzys - przypomina.