Pod oknem
Procesja Bożego Ciała w Krakowie
Tysiące krakowian przeszły dziś ulicami miasta w tradycyjnej procesji ku czci Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej. W uroczystościach wziął również udział prezydent elekt Andrzej Duda wraz z rodziną.
Uroczystą procesję jak zawsze rozpoczęła Eucharystia na dziedzińcu katedry wawelskiej. Przewodniczył jej kardynał Stanisław Dziwisz, a homilię wygłosił biskup pomocniczy Archidiecezji Krakowskiej Damian Muskus. W swoim kazaniu hierarcha zaznaczył, że Jezus to nie tylko postać z przeszłości, bo jego śmierć nie była unicestwieniem, o czym świadczy właśnie uroczystość Bożego Ciała z całym bogactwem liturgii i pięknych zwyczajów. Jak dodał, obecnośc Chrystusa jest jednak nie tylko duchowa, ale i materialna za sprawą niepojętego cudu przemiany w Wieczerniku. - Chociaż od tego pierwszego przeistoczenia minęły wieki, odeszły całe pokolenia ludzkich istnień, rozpoczęło się nowe tysiąclecie, ten największy cud świata, jakim jest Eucharystia dzieje się każdego dnia, tu i teraz - mówił bp Muskus.
Zdaniem hierarchy, na naszych oczach dokonuje się wielka tajemnica wiary przewyższająca nasze możliwości poznawcze. Dlatego w uroczystość Bożego Ciała Chrystus wychodzi na ulice miast i wiosek, by ożywić wiarę w sercach dzieci Kościoła, zarówno tych dobrych jak i grzeszników. - Zapytajmy siebie samych, czy przyjmowana przez nas Eucharystia dokonuje w nas przemiany, przemienia nasze serca i życie, podejście do innych. Czy odchodząc od ołtarza jest w naszych sercach większe pragnienie dobra - pytał bp Muskus.
Po Mszy św. miało miejsce wyjątkowe wydarzenie. Po raz pierwszy z wieży wikaryjskiej zabiły równocześnie cztery dzwony: Jan Paweł II, Zbyszko, Herman i Maciek. Następnie procesja przez Bramę Bernardyńską przeszła pod Krzyż Katyński, gdzie przy kościele św. Idziego mieścił się pierwszy ołtarz z hasłem „Błogosławieni Miłosierni”. Do niego nawiązał też biskup Jan Zając. W krótkim kazaniu honorowy kustosz sanktuarium w Łagiewnikach przekonywał, że bez Bożego Miłosierdzia świat nie przetrwa, bo każdemu z nas daje obietnicę i nadzieję życia. Zdaniem bp. Zająca, aby doświadczyć miłosierdzia, trzeba jednak dogłębnie odczuć, że bez Boga nic dobrego nie potrafimy uczynić. Doskonale wiedzieli o tym św. s. Faustyna i św. Jan Paweł II, a w czasach współczesnych Papież Franciszek, który ogłosił Święty Rok Miłosierdzia.
- O jakże pragnę, aby nadchodzące lata były naznaczone miłosierdziem, tak abyśmy wszyscy wyszli na spotkanie każdej osoby niosąc dobroć i czułość Boga. Do wszystkich, tak wierzących, jak i tych, którzy są daleko - apelował bp Zając.
Kolejnym przystankiem procesji był kościół św. Piotra i Pawła i ołtarz „Błogosławieni ubodzy w duchu” przygotowany m.in. przez kleryków krakowskiego seminarium duchownego. Na misyjny wymiar Kościoła zwracał tam uwagę ks. bp Grzegorz Ryś. Przewodniczący zespołu ds. Nowej Ewangelizacji przy Konferencji Episkopatu Polski zaznaczał, że nie jesteśmy właścicielami Eucharystii, ale jej misjonarzami. Nie naszą rzeczą jest również osąd, kto może, a kto nie może przyjmować Komunii świętej, bo chleb jest źródłem, ale nie jest wszystkim.
- Jezusa można podać nie tylko w chlebie, można go podać w słowie, geście, w pokarmie zwykłym. Można go podać w doświadczeniu miłości, w uznaniu dla człowieka, któremu się mówi: potrzebuję cię, jest dla ciebie miejsce, możesz się zaangażować - podkreślał bp Ryś.
Trzeci ołtarz stanął tradycyjnie przy najstarszej krakowskiej świątyni - kościele św. Wojciecha. Towarzyszyło mu hasło "Błogosławieni pokój czyniący", a patronowała rodzina. Do polskich rodzin zwrócił się też biskup Jan Szkodoń, który przekonywał, że małżeństwo jest obrazem miłości Chrystusa i Kościoła. Jak dodał, rodzina musi być silna Bogiem, bo tylko On może wnieść w nią pokój i miłosierdzie. - Małżonkowie, wróćcie do kościoła, gdzie braliście ślub, do tamtych uczuć, tamtych obietnic, tamtej przysięgi, do początku, do Pana Jezusa - wołał hierarcha.
Zdaniem bp. Szkodonia, poznając Chrystusa możemy na nowo poznać współmałżonka czy dziecko. Również tego, który oddalił się od Chrystusa albo nigdy go nie poznał, a nosi w sercu wiele żalu, rozterki, a nawet agresji wobec Kościoła. - Może wasza rodzina choruje, może duchowo umarła, ale może z pomocą Boża zmartwychwstać. Może wrócić pokój w waszym sercu, między wami w rodzinie - mówił bp Szkodoń.
Kulminacyjnym punktem procesji była Bazylika Mariacka i ołtarz „Błogosławieni czystego serca”. Do tego hasła nawiązał metropolita krakowski kardynał Stanisław Dziwisz. W swojej homilii purpurat zaznaczył, że czyste serce jest wolne od egoizmu i grzechu, nieuporządkowanych pragnień i wszystkiego, co zaciemnia w każdym z nas obraz dziecka Bożego. Dlatego zdaniem kard. Dziwisza musimy dziś bronić przed nimi nasze serce, ale także nasze życie społeczne.
- Niepokoją nas sprawy, o których mówiliśmy już wielokrotnie. Trzeba jednak powiedzieć raz jeszcze, że w polskim parlamencie przygotowywana jest niezwykle liberalna ustawa o metodzie in vitro. Stosując tę metodę, nie można zapominać, że łączy się ona także z selekcją, niszczeniem lub zamrażaniem na długi czas ludzkich zarodków. A więc jest to metoda niemoralna, nie do przyjęcia przez chrześcijan i przez ludzi szanujących fundamentalne prawo każdej ludzkiej istoty do życia - grzmiał purpurat.
Wieloletni sekretarz św. Jana Pawła II ubolewał również nad faktem dopuszczenia do sprzedaży pigułki wczesnoporonnej i ratyfikacji konwencji antyprzemocowej. - Przemocy trzeba przeciwdziałać, ale nie przez przyjęcie założeń bazujących na fałszywej ideologii gender. Prowadzi to do zmian niszczących małżeństwo, rodzinę, wychowanie dzieci i tradycję. Szkoda, że głos biskupów i katolików świeckich nie został wysłuchany w tej sprawie - mówił kard. Dziwisz.
Za papieżem Polakiem metropolita krakowski, powtarzał, że Polska woła dziś o ludzi sumienia, także w polityce i stosunkach społecznych. Podkreślił również, że nadzieja jest w młodych, dzięki którym być może w Polsce coś się zmieni. - Kościół liczy na mądrość i zaangażowanie młodego pokolenia Polek i Polaków - zaakcentował hierarcha.
W swojej homilii kard. Dziwisz nawiązał również do przyszłorocznych Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Jak przekonywał, wydarzenie takiej skali domaga się poważnego przygotowania nie tylko logistycznego, ale i duchowego. - Kraków powinien sie odnowić duchowo i moralnie. Krakowa nie możemy zaśmiecać propozycjami, które nie mają nic wspólnego z jego kulturą, z jego duchową tradycją. Takimi propozycjami nie zaimponujemy młodym - ostrzegał hierarcha.
Na szczęście, zdaniem kard. Dziwisza, odnowa moralna miasta staje się faktem poprzez "Szpital Domowy" powołany przez krakowskich studentów w kościele św. Wojciecha. Takim też szpitalem powinien stawać sie dzisiejszy Kościół otwarty dla wszystkich, również zranionych, zagubionych i szukających motywów życia i nadziei. Na koniec metropolita zaapelował, by cała Polska otworzyła się na przyjęcie młodzieży z całego świata.