Wywiady
Przebaczenie może zmienić wszystko
O tym, czemu warto przekazywać wartości chrześcijańskie poprzez ekrany kin, w rozmowie z Łukaszem Kaczyńskim, opowiada Andrzej Sobczyk, z chrześcijańskiej księgarni Gloria24.pl i ze Stowarzyszenia Rafael, które wspólnie z hiszpańskim producentem filmowym Infinito+1 przygotowało film „Największy dar”, mówiący o mocy przebaczenia, z krakowską przedpremierą w dniu jutrzejszym.
Łukasz Kaczyński: Czemu akurat taki temat jako pomysł na film?
Andrzej Sobczyk: Nie da się ukryć, że współczesna kinematografia, ale także wszechobecne media szerzą najczęściej obrazy, z których wynika, że świat nas otaczający jest przepełniony egoizmem czy brakiem odpuszczania krzywd i urazów. Dlaczego? Bo to przyciąga ludzi – przemoc, zdrady czy coś, co po prostu zaszokuje człowieka. A to nie tak. Nie taka jest pełna prawda o świecie stworzonym przez Boga. Chcieliśmy więc stworzyć film, który nie będzie uczył nas nienawidzić, a wręcz przeciwnie - który pokaże widzom czym jest przebaczenie i że jest ono osiągalne dla każdego z nas.
Ł.K.: Przebaczenie jest naprawdę takie ważne?
A.S.: Wystarczy spojrzeć na karty Ewangelii. Jezus wyraźnie podkreślił, że przebaczenie naszych win przez Boga jest uzależnione od tego, czy będziemy sobie wybaczać nawzajem. A ludzie, zwłaszcza chrześcijanie, zapomnieli niestety, że mają wybaczać nie siedem razy, ale siedemdziesiąt siedem. Przebaczenie to dar i to największy - stąd więc tytuł filmu - który człowiek może ofiarować drugiemu. Ten gest jest podstawą zażegnania każdego konfliktu czy nieporozumienia - czy to na poziomie relacji międzyludzkich czy międzynarodowych.
Ł.K. W filmie znajdzie się wiele trudnych historii, które pokazują jak wiele trzeba, by przebaczyć, ale także jak wiele taki gest daje człowiekowi, który odpuszcza? Czy nie przytłoczy to widza?
A.S.: Nie, a to dlatego że w naszym dziele sceny fabularne łączą się z autentycznymi. Twórca filmu o sprawach trudnych, np. o mocy przebaczenia, którego doświadczył cały naród po wojnie między ludami Hutu i Tutsi w Rwandzie, nie chce mówić zbyt patetycznie. Chce uwrażliwiać, ale nie zamęczyć odbiorcy. Dlatego pierwszą sceną jest kowbojski pojedynek, w którym przecież zawsze ktoś traci życie. Ale w kulminacyjnym momencie na scenę wbiega reżyser i pyta czy tak musi się to kończyć zawsze. I w tym miejscu rozpoczyna się wędrówka po prawdziwych i poruszających historiach przebaczenia z całego globu.
Ł.K.: Czy nie boicie się, że ekstremalne przykłady przebaczenia z filmu, jak na przykład zabójcy, nie będą zbyt drastyczne?
A.S.: Chcemy, by przekaz tego filmu był mocny. Tak jak mocna i jednoznaczna jest Ewangelia o przebaczeniu i miłości miłosiernej, do której nawiązujemy. Te bardzo poruszające przykłady wybaczenia win i krzywd, aby podkreślić, że taki gest względem drugiego człowieka zawsze jest możliwy. Bez wymówek, bez zastanawiania się, bez mechanizmów obronnych. Przebaczenie powinno być u człowieka odruchem, który działa zawsze - i to nie tylko wobec tego, który nas skrzywdził, ale także wobec nas, często zwracając nam spokój serca i duszy i dając nadzieję na lepsze jutro.
Ł.K. „Największy dar” to nie jedyny film promujący wartości chrześcijańskie, z którego produkcją czy promocją związane jest Wasze stowarzyszenie. Był film o różańcu, Karolinie Kózkównie czy „Bóg w Krakowie”. Czy dzieło filmowe to dobry sposób promowania zasad ewangelicznych?
A.S.: Ludzie lubią szukać wartościowych propozycji na spędzenie wolnego czasu. I to nie tylko filmowych, ale także bardzo wyraźnie pokazuje to działalność naszej chrześcijańskiej księgarni Gloria24.pl. Chcą przeczytać książkę czy też zobaczyć film, po których nie ma się tylko myśli: „No, zobaczyłem czy przeczytałem”. Ale takie, które trafiają do głębi, są w stanie poruszyć i skłonić do refleksji. A cóż uczyni to mocniej niż słowa, które kierował do nas Jezus czy prawdy, które wynikają z naszej wiary? Pamiętam, kiedy dwa lata temu powstał film o różańcu - chcieliśmy, by widzowie, patrząc na mocne przykłady zaufania Maryi i modlitwę, przestali być zmęczeni różańcem czy też skończyli bezrefleksyjne powtarzanie „zdrowasiek”. Obserwując osoby po premierowych pokazach miałem poczucie, że zobaczyli film, który dotknął jakieś ważnej przestrzeni w ich życiu, a nie zapewnił tylko dwugodzinną rozrywkę. I czujemy, że ta misja jest ważna. Że jest istotnym elementem kinematografii, która może być doskonałym narzędziem ewangelizacyjnym. Bo to po prostu realizacja słów Chrystusa: „Idźcie i głoście Ewangelię”, często nie patrząc na kryterium dochodowości danego dzieła, ale jego wydźwięk duchowy i społeczny.
Ł.K.: Czyli filmy religijne mogą zmieniać życie widza?
A.S.: Myślę, że nawet nie tylko filmy, które można by nazwać stricte „religijnymi”. Ale każde dzieło reżyserskie, które ukazuje ponadczasowe wartości moralne, zmieniające świat na lepsze, niezależnie od tego czy bezpośrednio nawiązują do ewangelicznych prawd. Każdy z nas na pewno widział „Zieloną milę” czy też „Pamiętnik”. To właśnie takiej przestrzeni nam potrzeba - filmów, które będą sprawiać, że widz naprawdę zapragnie sięgnąć po coś więcej, poszukać jakichś dodatkowych informacji czy też źródeł, a to dlatego, że czuje się wewnętrznie zmobilizowany do działania.
Ł.K. Co zatem mają wynieść osoby, które popatrzą na kolejne klatki „Największego daru”?
A.S.: Każdy człowiek powinien zrozumieć, że przebaczenie potrafi zmienić rzeczywistość wokół niego na lepsze i że nie ma żadnej innej drogi do szczęścia i wolności w życiu, niż odpuszczenie krzywd, a nie chowanie ich w sercu. Mamy nadzieję, że każdy na widowni poczuje, że jest w stanie przebaczyć tym, co do których chowa urazy lub którzy wyrządzili mu krzywdę. I spowoduje to lawinę przebaczenia, krok po kroku, dom po domu czy podwórko po podwórku, aby świat był naprawdę pełny chrześcijańskich zachowań, których uczył nas Jezus.
……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….
Szczegółowe informacje o filmie „Największy dar”, który na ekrany polskich kin wejdzie oficjalnie 8 marca dostępne są pod adresem www.najwiekszydar.pl.