Wywiady
Recepta na przemianę
Rozmowa z o. Grzegorzem Ginterem, jezuitą i rekolekcjonistą, odpowiedzialnym za udzielanie ćwiczeń duchowych w Warszawie-Falenicy.
Ojcze, na czym polega duchowość ignacjańska?
Nasza duchowość opiera się na kilku punktach. Jednym z nich jest sentencja, aby szukać Boga i znajdować Go we wszystkich rzeczach. Chodzi o docieranie do wszystkich sfer człowieka, zarówno tych zewnętrznych, jak i wewnętrznych. Trzeba ewangelizować i nawracać wszystkie miejsca dotknięte przez grzech. Trzeba szukać Boga we wszystkim.
Jezuici cały czas starają się iść właśnie w tym kierunku. Tradycyjnie jesteśmy posyłani tam, gdzie inni, z rozmaitych przyczyn, nie chcą lub nie mogą pójść. Idziemy w różne części świata. Od kilkunastu lat mówi się u nas, że „mamy iść na granice różnych rzeczywistości”, na granice zewnętrzne i te, które są wewnątrz człowieka.
Co pociąga ludzi w duchowości zapoczątkowanej przez św. Ignacego?
Z moich obserwacji wynika, że istnieje wiele źródeł fascynacji duchowością ignacjańską. Jednym z nich będzie spotkanie z żywym człowiekiem, często jezuitą, który żyje tą duchowością na co dzień. Najważniejszym źródłem są jednak „Ćwiczenia duchowe” św. Ignacego. Do dziś cieszą się one niesłabnącym zainteresowaniem. Ćwiczenia nie należą do jezuitów, są raczej dziedzictwem i skarbem całego Kościoła. Dla tych, którzy przyjmują je z otwartością i szczerością serca, stanowią szkołę wejścia w swoje wnętrze, okazję do spotkania z Bogiem i samym sobą. Praktykowanie ćwiczeń duchowych prowadzi do przemiany życia. Efekty są bardzo widoczne. Jezuici raz w roku odprawiają w milczeniu ośmiodniowe ćwiczenia duchowe i dwa razy w życiu przystępują do 30-dniowych ćwiczeń. Św. Ignacy przeżył je tylko raz w swoim życiu, ale to doświadczenie było dla niego tak mocne, że wystarczyło mu do końca jego dni. Ten jeden raz wystarczył do przemiany i do tego, by iść dalej i robić swoje.
Na czym właściwie polegają rekolekcje ignacjańskie?
Te rekolekcje są dziś bardzo popularne. Szczególnie w okresie wakacyjnym robimy długie listy rezerwowe. Ich fenomen polega na tym, że prowadzą one do spotkania. To nie są pobożne nauki, których możemy posłuchać, a potem je przyjąć lub odrzucić. Podczas tych rekolekcji człowiek otrzymuje krótkie wskazówki, a potem idzie na spotkanie z Panem Bogiem - sam na sam. Dla wielu ludzi taka forma jest czymś zupełnie nowym. Przyznają, że mimo iż modlą się przez wiele lat, to nie spotykają się z Bogiem. Tu zostają wprowadzeni w spotkanie z Kimś, kto żyje, jest realny i ma wpływ na ich życie. Św. Ignacy nie wymyślił „Ćwiczeń duchowych”; są one spisanym doświadczeniem jego spotkania z Bogiem. Miał on w swoim życiu taki czas, kiedy przez dziewięć miesięcy mieszkał w grocie. O tym okresie mówił, że„Pan Bóg pouczał go tak, jak nauczyciel poucza swojego ucznia”. Wszystkie swoje doświadczenia zapisywał. Są one klasyczną drogą w duchowości, która składa się z trzech etapów: oczyszczenia, oświecenia i zjednoczenia. Na początku ćwiczeń wchodzimy w doświadczenie swego grzechu i własnej ciemności. Gdy doznamy miłosierdzia, jesteśmy „popchnięci” do pójścia za Chrystusem tak radykalnie, jak to tylko możliwe. Ono prowadzi do zjednoczenia z Nim, a w konsekwencji także do wyjścia i działania, do zaangażowania się w Kościele, we wspólnotach, w swojej rodzinie. Z rekolekcji wychodzimy przemienieni nie dla siebie samych; ta przemiana ma prowadzić do tego, byśmy kochali innych przez działanie i świadczyli czynną miłość w świecie.
Niedawno pojawiła się także internetowa wersja rekolekcji ignacjańskich…
Św. Ignacy dopuszcza modyfikację ćwiczeń. Oczywiście w jego czasach nie było telewizji czy internetu, ale on sam mówił o takich ludziach, których nie stać na to, by odseparować się od codzienności. W domach rekolekcyjnych można wyłączyć komórkę, trwać w milczeniu i skupieniu, przebywać sam na sam z Panem Bogiem. Niestety wielu ludzi nie może sobie na to pozwolić, bo np. nie mają wystarczająco dużo czasu, urlopu czy możliwości. Inni nie są zdolni do wytrwania na odosobnionych rekolekcjach. W modyfikacji chodzi o to, by dać pewne ćwiczenia, które można wykonać, pozostając w swoich środowiskach. Takich form rekolekcji jest dziś sporo. Myślę tu np. o tzw. rekolekcjach w życiu codziennym. Organizujemy je m.in. w naszych parafach. Chętni przychodzą na spotkanie raz w tygodniu. Otrzymują wskazówki do modlitwy i wracają do domu. Tydzień później z kierownikiem duchowym omawiają to, czego doświadczyli na modlitwie i otrzymują kolejne wskazówki.
Na naszych stronach proponujemy też rekolekcje internetowe. Wskazówki udostępniamy w formie audio lub tekstowej. Oczywiście w tym przypadku nie ma możliwości kontaktu z kierownikiem duchowym. Mimo wszystko taka wersja jest dosyć popularna. Korzystają z niej osoby, które nie mogą pozwolić sobie na pełną separację, na wyłączenie z codzienności. To inny sposób na ćwiczenia duchowe, ale nie mniej owocny od tego tradycyjnego. Wiem o tym ze świadectw osób, które korzystały z wersji internetowej. Taka forma również pomaga spotkać się z Bogiem i samym sobą; co więcej, często jest skuteczną zachętą, aby gdy tylko pojawi się możliwość, pojechać do domu rekolekcyjnego na rekolekcje zamknięte.
Ważnym elementem duchowości ignacjańskiej jest także codziennych rachunek sumienia. To zupełnie inna wersja rachunku…
To ćwiczenie, mówiąc w skrócie, służy spotkaniu z Bogiem i poznaniu samego siebie. Uzyskana wiedza ma prowadzić do przemiany życia. Wielu specjalistów podkreśla, że ignacjański rachunek sumienia to ćwiczenia duchowe w pigułce. Jego głównym celem nie jest szukanie swoich grzechów. Dewiza św. Ignacego mówi bowiem, że mamy szukać Boga a nie grzechów (choć grzech także znajdziemy). Nawet poszczególne punkty rachunku są w pierwszym rzędzie odniesione do Boga. Najpierw zaczynamy od wdzięczności. Dla Ignacego była ona jedną z najważniejszych właściwości człowieka. W jednym z listów napisał wręcz, że niewdzięczność to jeden z największych grzechów i najgorsze zło, że to nierozpoznanie dobra, które daje Pan Bóg. Rachunek sumienia zaczyna się od podziękowania. Aby tak zrobić, trzeba najpierw otworzyć oczy i serce na dobro, które otrzymujemy. Potem prosimy o łaskę poznania swoich grzechów i odrzucenia ich. To ważne, bo nierzadko jesteśmy tak ślepi, że nie widzimy pewnych rzeczy; czasem widzimy tylko samo zło albo wybielamy siebie, patrzymy na swoje serce przez wiele różnych okularów. Nierzadko dostrzegamy zło, ale stwierdzamy, że jest ono na tyle przyjemne i atrakcyjne, że nie chcemy go odrzucić. Dlatego należy prosić o tę łaskę. W trzecim punkcie zmierzamy się z własną ciemną stroną. Nie robimy tego sami, ale z Bożą pomocą. Tu nie chodzi o psychologiczną analizę, ale współpracę z Bogiem. Trzeba patrzeć na sytuacje, w których ujawnia się nasza podłość czy grzech, ale również nasze nieuporządkowane przywiązania, nieczyste intencje. Wydaje się nam, że jesteśmy porządni, ale uważna obserwacja pokazuje zupełnie coś innego. Zmierzenie się z tym, jacy jesteśmy dla bliźnich, nie jest łatwe, dlatego Ignacy mówi, by robić to właśnie z Bogiem, a nie z samym sobą. Konsekwencją zauważenia i przyznania się do własnego zła powinna być prośba o przebaczenie. To jedyna rzecz, jaką możemy zrobić z grzechem, który w sobie odnajdujemy. Nie jesteśmy w stanie go wybielić czy zlikwidować. Potrzebujemy przebaczenia. Ignacy każe o to prosić. W następnym punkcie rachunku mamy spojrzeć na naszą przyszłość i postanowić poprawę. Nie chodzi tu o wielkie obietnice, ale o dostrzeżenie, że dziś kochałem kiepsko, ale jutro mogę kochać bardziej i lepiej, że mogę zaplanować miłość, którą jestem w stanie dać drugiemu. To jest konkretna droga przemiany naszej codzienności!
Bóg zapłać za rozmowę!
Wiara potrzebuje wysiłku
31 lipca Kościół wspomina św. Ignacego Loyolę, założyciela Towarzystwa Jezusowego (jezuitów) i autora słynnych „Ćwiczeń duchowych”. Inigo, bo takie było jego pierwsze imię, urodził się w 1491 r. w Hiszpanii. Pochodził z rodziny szlacheckiej. W młodości służył na dworze królewskim, był także rycerzem. Po latach przyznał, że prowadził wtedy bardzo nieuporządkowane życie. Okres przełomu i zmian zapoczątkowała… bitwa o Pampelunę. Inigo został wtedy ciężko ranny. W czasie rekonwalescencji z braku innych książek zaczął czytać Ewangelię i historie o świętych. W 1522 r. postanowił zerwać z dotychczasowym stylem życia i oddać się całkowicie Jezusowi. Rycerski strój oddal żebrakowi. W zgrzebnej szacie poszedł do sanktuarium Matki Bożej w Montserrat. Potem posługiwał w szpitalu i dużo się modlił. Później udał się w odosobnione miejsce, gdzie doznawał nie tylko mistycznych przeżyć, ale i pokus. Zapragnął naśladować Jezusa. To wtedy powstał zrąb słynnych „Ćwiczeń duchowych”. Ignacy udał się do Jerozolimy, ale potem znów wrócił do Hiszpanii. Studiował na kilku uniwersytetach. W Paryżu zaprzyjaźnił ze św. Piotrem Faberem i ze św. Franciszkiem Ksawerym. Niebawem dołączyli do nich Jakub Laynez, Alfons Salmeron, Mikołaj Bobadilla, Szymon Rodriguez i Hieronim Nadal. Rankiem 15 sierpnia 1534 r. w kapliczce na zboczu wzgórza Montmartre, w czasie Mszy św., wszyscy złożyli śluby ubóstwa, czystości oraz wierności Kościołowi, a zwłaszcza Ojcu Świętemu. W ten sposób powstał nowy zakon, zwany Towarzystwem Jezusowym. Stolica Apostolska zatwierdziła ich zgromadzenie w 1540 r. Ignacy zmarł 16 lat później. Pozostawił po sobie 7 tys. listów zawierających cenne pouczenia duchowe, „Opowiadanie pielgrzyma” oraz „Dziennik duchowy” będący świadectwem mistyki ignacjańskiej. W swoim nauczaniu Ignacy przypominał, że człowiek musi dokonać pewnego wysiłku, aby współpracować z Bogiem. Oto kilka jego porad:
- Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga. Działaj tak, jakby wszystko zależało od ciebie.
- Tam, gdzie napotyka się na liczne sprzeciwy, można zazwyczaj spodziewać się większych owoców.
- Ten robi najwięcej, kto robi jedną rzecz.
- Szatan, mając zaatakować człowieka, bada najpierw, jaka jest jego słaba strona i w czym jest bardziej opieszały.
- Miłość powinna opierać się bardziej na czynach niż słowach.