Imieniny: Leslawa, Zdzislawa, Stefana

Wydarzenia: Dzień Pocałunku

Pod oknem

Rekolekcje w papamobile – ks. dr hab. Robert Woźniak o ŚDM Kraków 2016

ksiądz Robert Woźniak fot. diecezja.pl

Dokładnie pięć lat temu tuż przed godz. 16.00 samolot z papieżem Franciszkiem na pokładzie wylądował na lotnisku w podkrakowskich Balicach. Pierwszą osobą, z którą przywitał się wtedy Ojciec Święty był ks. dr hab. Robert Woźniak, który w czasie Światowych Dni Młodzieży w Krakowie posługiwał jako jego osobisty tłumacz. 

 

Prezent na Dzień Dziecka

Ks. Robert Woźniak miał zupełnie inne plany na lipiec 2016 roku. Jak zwykle w czasie wakacji miał pomagać w jednej z parafii w Stanach Zjednoczonych. Kupił już nawet bilet lotniczy, jednak w Dzień Dziecka, nieco ponad miesiąc przed rozpoczęciem Światowych Dni Młodzieży, zadzwoniono do niego rano i zaproszono na śniadanie do Kurii Metropolitalnej.

– Byli tutaj przedstawiciele Watykanu i ksiądz, który organizował wtedy pielgrzymki papieskie. Zwrócono się do mnie z prośbą, czy nie podjąłbym się zadania bycia osobistym tłumaczem papieża. Oczywiście się zgodziłem (śmiech), bo takie rzeczy nie przydarzają się człowiekowi codziennie – wspomina dziś ks. Robert.

Do powierzonego zadania kapłan podszedł z dużym spokojem i zaufaniem. Nie przypuszczał jednak, że pozostawi ono tak trwały ślad w jego życiu.

Zza pleców Franciszka

Ks. Woźniak towarzyszył papieżowi praktycznie na każdym kroku. W tym czasie nie zabrakło prywatnych rozmów i dzielenia się wrażeniami.

– Papież był bardzo rozmowny. Widziałem jak z godziny na godzinę, jakby to powiedzieć, „wtapiał” się w to środowisko Światowych Dni Młodzieży. Myślę, że był zachwycony polskim Kościołem i to było widać – mówi osobisty tłumacz Ojca Świętego.

Jako jeden z nielicznych miał on okazje podróżować także w papamobile, a przez to patrzeć na ŚDM w Krakowie z innej perspektywy – obserwować twarze i reakcje młodych, którzy przybyli do stolicy Małopolski na spotkanie z następcą św. Piotra.

– Nie zdawałem sobie sprawy, że to tak może być. Kiedy wjechaliśmy, jadąc z lotniska, w Zwierzyniecką po prostu nie słyszałem własnych myśli. Ten entuzjazm jest niesamowity, ale to rzeczywiście można zobaczyć tylko od środka. Tego nie przekaże telewizja i tego chyba nawet nie widać i nie słychać jak się stoi w tym tłumie. Kiedy znajduje się w centrum, w papamobile to narzuca się po prostu człowiekowi. Ten entuzjazm jest niesamowity, ale ujawnia też ten duchowy aspekt spotkania z papieżem. Nie jako z szefem Państwa Watykańskiego, nie jako z autorytetem instytucjonalnym, ale z posłannikiem Jezusa. Widzisz, że on jest. On działa. On się tutaj wydarza właśnie w relacjach – wyznaje kapłan.

HotSpot: Niebo

Postawa Ojca Świętego Franciszka ujmowała ks. Roberta Woźniaka i podkreśla on, że aura, jaką stwarza jest bardzo podobna do tej, jaką stwarzał św. Jan Paweł II.

– To oczywiście są dwie różne osoby, dwie różne osobowości, dwie różne historie, dwie różne wrażliwości, ale w obecności obydwu dokonuje się coś, co nazywam, oczywiście na własny użytek, takim hot spotem – „gorącym połączeniem”. Człowiek ma świadomość, że to nie jest tylko spotkanie z Franciszkiem czy z Janem Pawłem II, ale, że to jest spotkanie przez tych ludzi z Bogiem – tłumaczy ks. Woźniak.

Dlatego też dzisiaj czas Światowych Dni Młodzieży określa mianem rekolekcji. Zmienił się nie tylko jego obraz papieża, ale przede wszystkim nastąpiła wewnętrzna przemiana jego samego.

– Rekolekcjami był także sposób bycia Franciszka. Jego wrażliwość, pomimo zmęczenia, jego otwartość na ludzi, którzy przychodzili. Rekolekcje nie muszą polegać na tym, że ktoś coś mówi – wyznaje osobisty tłumacz Ojca Świętego po pięciu latach od tego niezwykłego spotkania.

Promyk Bożej miłości 

Kapłan zwraca szczególną uwagę na sposób rozmowy papieża, który stara się naśladować także w swoim życiu.

– Widać ogromny wysiłek wewnętrzny, żeby przekazać pewne dobre emocje temu człowiekowi, to znaczy, żeby ten człowiek rzeczywiście wiedział, że on o nim myśli, że się na nim skupia. To okazywanie sympatii i ogromnego szacunku było niesamowite – tłumaczy, dodając, że tej postawy Ojca Świętego doświadczał wielokrotnie także po Światowych Dniach Młodzieży, gdy odwiedzał go w Watykanie.

Papież Franciszek każdorazowo dzień po spotkaniu pisze do swoich gości własnoręcznie kartkę z podziękowaniem za wizytę i samodzielnie adresuje kopertę.

– Zastanawiam się wtedy, jak to jest, że ja nie potrafię poradzić sobie z szybkim odpowiadaniem na maile (śmiech), gdzie można przecież zrobić to błyskawicznie. To jest rzeczywiście coś, co trzeba podziwiać. To jest styl, za którym tęsknię i chyba trzeba powalczyć, żeby trochę takiego stylu przenieść do codzienności. To jest coś więcej. Widać, że on sam doświadcza takiego dobrego traktowania przez Pana Boga oraz, że chce być takim promykiem Bożej miłości i Bożej dobroci w świecie – mówi ks. Robert Woźniak, podkreślając, że choć pontyfikat Franciszka jest tylko małym elementem historii Kościoła, już dziś wydaje się, że będzie jego bardzo ważną częścią.

Nie jest źle

Odpowiadając na pytanie, czy zdaliśmy egzamin ze Światowych Dni Młodzieży, osobisty tłumacz papieża zaznacza, że wciąż widzi owoce tego czasu.
– Jako ksiądz mogę je obserwować w konfesjonale i jestem bardzo dużym optymistą. To nie znaczy, że nie doceniam skali problemów. Problemy są, ale sam Pan Bóg mi pokazuje jak wygląda dynamika polskiego Kościoła od tej strony zupełnie niewidzialnej dla kamer. Myślę, że nie jest źle – ocenia z uśmiechem ks. dr hab. Robert Woźniak.

Oceń treść:
Źródło:
;