Imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Maksyma

Wydarzenia:

Pod oknem

 fot. Łukasz Kaczyński Arcybiskup Jędraszewski na październikowych "Dialogach u św. Anny".

W czwartek 19 października odbyły się kolejne "Dialogi u św. Anny". "Tragicznie podzielony świat potrzebuje znaku jedności. Ten znak musi wyjść od chrześcijan, bo jeśli oni będą jednością, to jest nadzieja, że i świat będzie jedność stanowił" - mówił między innymi do przybyłych abp Marek Jędraszewski.

Na początku spotkania metropolita krakowski wygłosił wykład, w którym krótko przedstawił historię europejskiego myślenia o chrześcijaństwie i Bogu od momentu rozłamu religijnego 500 lat temu w postaci Reformacji.

Jak zauważył reformatorzy, w tym Luter i Kalwin, nie chcieli odrzucać doktryny Kościoła, ale potępili Kościół w takim kształcie, w jakim ówcześnie występował. Dodał, że doprowadziło to do wojen religijnych.

"Katolicy i protestanci walczyli ze sobą w sposób bezlitosny w imię pewnej interpretacji nadawanej nauce Chrystusa. To doprowadziło wielu myślicieli do pytania, czy warto w takim razie wiązać się z Chrystusem, skoro On nas tak dzieli i prowadzi do tak okrutnych wojen?" - mówił.

Jako następny sposób na podejście do Boga hierarcha wskazał deizm, który zakładał, że Bóg jest wielkim mechanikiem, który skonstruował idealny świat i wprawił go w ruch, ale dalej już nie jest mu potrzebny. Dodał jednak, że wielkie trzęsienie ziemi i tsunami w Lizbonie w 1755 r. zachwiały tą wizją świata i to Boga zaczęto oskarżać o to, że jest obojętny na los człowieka.

"Zakwestionowano pewien autorytet, jakim był Kościół, jego urząd nauczycielski, a potem chrześcijaństwo i Boga. XIX-wieczny ateizm mówił jeszcze, że człowiek jest, ale my wiemy dzisiaj, patrząc na to, co się dzieje we współczesnej kulturze XX i XXI wieku, że mówi się, że człowieka już nie ma" - opisał.

"Wszystko zaczyna się rozchodzić, a człowiek zostawiony samemu sobie, bo odrzucił wszystko, zwłaszcza autorytet Boży, dochodzi już do granic absurdu. I możemy się pytać jak daleko jeszcze możemy się posuwać w tych kolejnych absurdach. I gdzie jest ściana, za którą jest już tylko przepaść i żadnego z niej ratunku?" - kontynuował.

Podsumowujac wskazał, że moment Reformacji stał się początkiem procesu degradacji człowieka. "500 lat temu zabrakło miłości. Ten dramatyczny podział, jaki nastąpił w chrześcijaństwie zachodnim, nie jest wcale momentem wielkiego świętowania, to raczej pokazanie kolejnego sprzeniewierzenia się chrześcijan wobec testamentu, jaki zostawił nam Pan Jezus w Wieczerniku w swojej modlitwie arcykapłańskiej o jedność" - ocenił.

W drugiej części spotkania metropolita krakowski odpowiadał na pytania wiernych, którzy chcieli wiedzieć między innymi czy ewangelizować i nawracać protestantów. Za przykład arcybiskup podał tutaj osobę Johna Henry’ego Newmana, który odkrył, że pełna prawda o Chrystusie jest w Kościele Katolickim.

"Patrząc na niektóre decyzje czy sposób interpretacji nauczania Chrystusa - zwłaszcza jeśli chodzi o tzw. związki homoseksualne - wielu protestantów nie chcąc się na to zgodzić. Uważa, że jedyną drogą, by ocalić siebie jest próba powrotu do Kościoła Katolickiego. To są ich wybory. Oni sami odkrywają tak jak Newman, że pełnia prawdy jest w Kościele katolickim i proszą, by mogli być jego członkami" - mówił.

Diecezjanie pytali także o zasadność uczestnictwa w uroczystościach związanych z rocznicą Reformacji. Hierarcha wskazał, że obecność ta nie ma wyrażać radości z tego, co się stało, ale raczej być świadectwem, że mimo podziałów chrześcijanie potrafią być razem.

"Nie świętujmy tego jako triumf podziałów. Pokazujmy coś innego – że gdy w Polsce wybuchła reformacja, nie płonęły stosy, nie było wzajemnych walk, nie było wojen religijnych. Polska potrafiła pokazać wobec Europy wzajemny szacunek" - powiedział.

Odnosząc się do ekumenizmu uwrażliwił, że powinien w nim dominować właśnie ten szacunek. "Modlimy się o tę jedność, której chce od nas Duch św. Otwierajmy się na Jego działanie  - niech on nas doprowadzi do tej jedności, na której tak bardzo Panu Jezusowi zależało" - radził. "Nie może być z naszej strony tryumfalizmu. Ale szacunek nie oznacza, że któraś ze stron przekreśla własną tożsamość" - dopowiedział.

Zachęcił także do tego, by szukać wspólnych, czasem trudnych doświadczeń z historii, w których można być razem. "To jest ten wielki ekumenizm, który jest naszym zadaniem, który buduje Kościół i wiarę w Chrystusa, a dla innych jest też wielkim znakiem i wezwaniem do refleksji, co zrobić by ten współczesny świat był bardziej ludzki niż jest" - powiedział na zakończenie abp Jędraszewski.

Oceń treść:
Źródło:
;