Imieniny: Alberta, Janusza, Konrada

Wydarzenia: Światowy Dzień Telewizji

Polska

Rząd przyjął "Projekt ustawy o leczeniu niepłodności"

 fot. Grzegorz Rogiński / kprm.gov.pl

Rząd przyjął na wtorkowym posiedzeniu opracowany przez ministerstwo zdrowia „Projekt ustawy leczeniu niepłodności”. Dopuszcza on m.in. finansowane z budżetu in vitro nie tylko dla małżeństw i bez ograniczeń wiekowych u kobiety, za to z możliwością niszczenia zarodków „niezdolnych do prawidłowego rozwoju”. Premier Ewa Kopacz i minister zdrowia Bartosz Arłukowicz wyrazili nadzieję, że projekt, choć po „trudnej debacie”, zostanie przyjęty przez parlament jeszcze w tej kadencji.

 

Jak stwierdziła po dzisiejszym posiedzeniu Rady Ministrów premier Ewa Kopacz, „ustawa nie dotyczy tylko i wyłącznie metody in vitro jako jednej z metod leczenia bezpłodności”, ale są niej kompleksowo zawarte wszelkie formy walki z bezpłodnością, która stała się niewątpliwie chorobą cywilizacyjną, która dotyczy w Polsce 1,5 mln par.

Ewa Kopacz przypomniała, że obecnie w Polsce nie ma żadnych regulacji prawnych dotyczących in vitro, dlatego „niezależnie od poglądów, zarówno na lewicy, jak i na prawicy dzisiaj panuje takie przekonane, że stan obecny jest wątpliwy moralnie, a medycznie – potencjalnie niebezpieczny”.

Przyjęty dziś przez rząd projektu ustawy – zdaniem premier Kopacz – „po pierwsze problem tych bezpłodnych par w tym obszarze, że wyczekiwane dziecko, a więc i macierzyństwo i ojcostwo, mogą być spełnieniem marzeń tych osób”. - Niezależnie od tego jest to uregulowanie prawne, które w obszarze ochrony zarodków, które dzisiaj nie są w żaden sposób chronione, jest olbrzymim postępem – dodała.

Następnie wyjaśniła, że przyjęcie projektu przez Radę Ministrów to dopiero początek legislacyjnej drogi w tej sprawie. – Przyjęcie przez rząd nie oznacza, że ta ustawa już za chwilę wejdzie w życie. Mamy jeszcze przed sobą całą ścieżkę legislacyjną w parlamencie i na koniec podpis pana prezydenta. Wtedy będzie to obowiązujące prawo – dodała Kopacz.

Projekt był przygotowywany „z całą starannością” i przy użyciu „najwyższych standardów moralnych”, tak aby zapisy ustawy „stanowiły jak najszerzej rozumiany konsensus” – powiedziała Ewa Kopacz, informując, że wraz z ministrem zdrowia Bartoszem Arłukowiczem będzie w parlamencie szukała szerokiego poparcia dla proponowanych zapisów.

„To, czego dziś potrzeba Polsce, to nie ideologiczne wojny. Ludzkie dramaty – a takim dramatem jest bezpłodność - nie mają ani lewicowego, ani prawicowego charakteru, są po prostu ludzkie” – stwierdziła premier.

Min. Arłukowicz poinformował, że w projekcie opisane zostały sposoby walki z niepłodnością, metody diagnozy oraz leczenia niepłodności „wszystkimi dostępnymi metodami: hormonalnie, chirurgicznie, ale także metodą in vitro”.

Zgodnie z założeniami projektu, o dostępie do zabiegu in vitro będą decydowały wyłącznie względy medyczne, nie będzie żadnych ograniczeń wiekowych wobec kobiety poddającej się procedurze, podczas gdy np. program pilotowany od dwóch lat przez Ministerstwo Zdrowia zakłada granicę 40. roku życia.

W projekcie zapisano, że prawo do zabiegu będą miały wszystkie chętne pary, nie tylko małżeńskie, które udokumentowały, że w ciągu ostatniego roku poddały się leczeniu bezpłodności.

Projekt przewiduje zatem, że mężczyzna będzie mógł przekazać komórki rozrodcze kobiecie, z którą pozostaje w związku małżeńskim albo we wspólnym pożyciu, które jednak będzie musiało być potwierdzone zgodnym oświadczeniem dawcy i biorczyni.

Niezależnie od tego wymogu, w projekcie zakłada się możliwość przekazania komórek rozrodczych innym parom. Dopuszcza się zatem możliwość poczęcia dziecka przez rodzica, który jest nieznany i nie ma nic wspólnego z daną parą. Tworzyć to może nadzwyczaj skomplikowane sytuacje prawne. Sytuacja taka będzie wymagała tylko pisemnej zgody dawcy. Dopuszczalność przekazania komórek oceniać będzie lekarz.

Jednorazowo będzie można wytworzyć do sześciu zarodków, a więcej tylko gdy kobieta osiągnęła 35. rok życia, przeszła udokumentowane choroby wpływające na jej rozrodczość lub co najmniej dwie próby in vitro. Po 20 latach od niewykorzystania zarodek trzeba będzie przekazać do adopcji innej parze.

Lekarze będą mogli wybierać spośród zarodków te nieobciążone chorobą. Zarodki "niezdolne do prawidłowego rozwoju" będą mogły być niszczone. Oznacza to de facto wprowadzanie do procedury in vitro zasad eugeniki.

Po osiągnięciu pełnoletności osoba urodzona w wyniku in vitro będzie mogła zapoznać się z informacjami dotyczącymi osoby dawcy. Chodzi o rok i miejsce urodzenia dawcy komórek rozrodczych lub dawców zarodka oraz informacje na temat ich stanu zdrowia.

Zdaniem Arłukowicza, w projekcie znalazły się przepisy, które „gwarantują bezpieczeństwo zdrowotne zarówno rodziców, jak i poczętych dzieci, ale także i zarodków”. - Wprowadziliśmy bardzo jasne i czytelne zakazy niszczenia i handlu zarodkami rozrodczymi, opatrzone sankcjami karnymi” – dodał.

„Czeka nas na pewno trudna debata w Sejmie i Senacie, ale obserwując do tej pory dyskusję nad tą ustawą wewnątrz rządu, jestem optymistą co do znalezienia kompromisu i przeprowadzenia ustawy przez parlament jeszcze w tej kadencji” – powiedział minister zdrowia.

Rządowy projekt spotkał się ze zdecydowaną krytyką organizacji rodzinnych oraz części specjalistów z zakresu ginekologii i położnictwa. Zwracali oni uwagę przede wszystkim, że dokument nie jest wcale pożądaną od dawna propozycją uregulowania kwestii związanych z leczeniem niepłodności, a jedynie próbą legalizacji "przemysłu in vitro", czyli już istniejących klinik sztucznego zapłodnienia, które od tej pory mają być dofinansowywane ze środków publicznych.

Zdaniem ginekologa dr. Macieja Barczentewicza, jest to "projekt najgorszy ze wszystkich dotychczasowych, pisany pod dyktando ośrodków in vitro". Ma on na celu "zalegalizowanie istniejących praktyk i zapewnienie dalszego rozwoju, w tym zwłaszcza finansowego (możliwość finansowania ze środków publicznych) tego rynku" - powiedział niedawno KAI prezes zarządu Fundacji Instytut Leczenia Niepłodności Małżeńskiej w Lublinie.

Takie stanowisko podzieliło Prezydium Konferencji Episkopatu Polski, które w niedawnym oświadczeniu podkreśliło: "za swój obowiązek uważamy przypomnienie, że przygotowywana przez rząd ustawa o tak zwanym leczeniu niepłodności – która niebawem trafi do Parlamentu – powinna wspomagać przede wszystkim rozwój klinik gwarantujących leczenie niepłodności, a nie koncentrować się na opcji sztucznie wspomaganej prokreacji".

Biskupi przypomnieli też w oświadczeniu, że współczesne badania naukowe – wbrew temu, co twierdzą specjaliści związani z funkcjonowaniem klinik in vitro – wskazują na nieuniknione negatywne skutki medyczne dla dzieci, których konsekwencje indywidualne oraz populacyjne są poważne i nie do końca przewidywalne.

Źródło:
;