Świadkowie wiary
Sensacje o Całunie Turyńskim: ateiści mają z tym problem
Specjaliści od medycyny sądowej z Liverpoolu twierdzą, że na Całunie jest za dużo śladów krwi. Zdaniem znawców całunu są to słabe argumenty. Nie analizowano samych śladów. Przeprowadzono jedynie symulacje na manekinach.
Katolicy nie mają problemów z Całunem Turyńskim. Gdyby okazał się fałszywy, w niczym nie zmieni to ich wiary. Problem z Całunem mają natomiast niewierzący i krzewiciele ateizmu. Bo jeśli jest autentyczny, to trudno zakwestionować prawdziwość historycznych wydarzeń dotyczących Jezusa z Nazaretu, włącznie z Jego zmartwychwstaniem.
W ten sposób prof. Emanuela Marinelli, cytując kard. Biffiego, skomentowała kolejne sensacje na temat Całunu Turyńskiego. Jej zdaniem tylko w ten sposób można wytłumaczyć łatwowierność i otwarcie niektórych środowisk na wszystko, co mogłoby podważyć autentyczność Całunu. Podkreśla, że przedstawione wczoraj dowody liverpoolskich specjalistów od medycyny sądowej są bardzo słabe. Twierdzą bowiem, że na Całunie jest za dużo śladów krwi. Przyznają, że niektóre znajdują się na właściwym miejscu, inne zaś nie, w związku z czym wysuwają wniosek, że musiały zostać domalowane. Prof. Marinelli przyznaje, że dobrze zna te badania, bo zostały one przedstawione już przed 4 laty. Dopiero teraz udało się je opublikować.
Przykładem, ich zdaniem, śladów nieprawdziwych jest plama odpowiadająca ranie w boku Jezusa – powiedziała Radiu Watykańskiemu prof. Marinelli. – Wielka plama krwi na Całunie w miejscu, gdzie Jezus został przebity włócznią. Co robią liverpoolscy naukowcy? Nie nawiązują do poważnych badań, które zostały przeprowadzone przed 40 laty, kiedy to robiono eksperymenty na ciałach ludzi, którzy podobnie jak Jezus zmarli na zawał serca. Nie, oni biorą plastikowy manekin, taki jak w sklepie z odzieżą, nadziewają na kij gąbkę z krwią i patrzą jak rozchodzi się krew po uderzeniu w bok manekina. Stwierdzają, że krew rozchodzi się inaczej niż na całunie, stąd wysuwają wniosek o fałszywości całunu. Przecież to niepoważne. To nie są poważne badania naukowe. Te zdjęcia z manekinem budzą tylko śmiech”.
Prof. Marinelli zauważa, że od kilkudziesięciu lat czynione są wielkie starania, by podważyć autentyczność Całunu. Inwestuje się w to wielkie pieniądze. Poważnym skandalem pozostaje też do dzisiaj sposób, w jaki zostały przeprowadzone badania na datowanie Całunu metodą radiowęglową. Nie zostały spełnione podstawowe kryteria badań archeologicznych. Próbka została pobrana z miejsca, które najbardziej było wystawione na kontakt ze światem zewnętrznym, co jak dobrze wiadomo, może wpłynąć na wynik badań.
Nie. Ja jestem panteistką, a gdyby całun okazał się prawdziwy, powiedziałabym, że to istota pozaziemska. I tyle. W niczym by to nie zmieniło mojej niewiary w Boga osobowego. Pozdrawiam.