Pod oknem
Świętość to przynależność do Boga
"Kościół nie we wszystkim co robi jest święty i moralny. Jest grzeszny i to nie tylko, że ja jestem i ty też. Potrafimy tworzyć struktury działania, myślenie, które deprawują innych, i które są niemoralne i one nieraz trwają przez wieki. Ale nie kłamiemy, kiedy mówimy: »Święty Kościół« " – mówił abp Grzegorz Ryś podczas październikowego spotkania Mężczyzn św. Józefa w Krakowie.
Tym razem panom przyświecało hasło: "Moralny? Czy święty?". Swoje wystąpienie prelegent rozpoczął od nawiązania do fragmentu prefacji, która opowiada o tym, że apostołowie byli fundamentem, na którym Bóg zbudował Kościół. Wszystko po to, aby był on trwałym znakiem Jego świętości w świecie. Zwrócił jednak uwagę na niedoskonałość owych apostołów - Piotr zaparł się Jezusa trzykrotnie, Tomasz wątpił, a Paweł, przed nawróceniem prześladował wyznawców Chrystusa.
Przyznał, że Kościół nie we wszystkim, co robi jest święty i moralny. Zdaniem abp. Rysia, jest grzeszny przez grzechy poszczególnych swoich członków, a nieraz również przez struktury, które tworzą. Zaznaczył przy tym, że wierni nie kłamią, mówiąc: "święty Kościół".
„On taki jest przez to, kim w nim jest Bóg. Przez to jaki Bóg jest mocny i jak potrafi zmieniać w tym Kościele ludzi, wyciągając ich z największego dna" – zapewniał.
Tłumaczył też, że patrzenie na świętość jedynie przez pryzmat moralności może spłaszczać wiarę, bo prowadzi do zatracenia wagi prawdziwej relacji z Bogiem. Dodał też, że ludzie mają inne wyobrażenie świętości, niż Bóg. Jego zdaniem, bycie świętym nie oznacza poprawnego postępowania – jak uważali faryzeusze, niekojarzący się dziś ze świętością - lecz jest to przede wszystkim przynależność do Boga.
"Żyda poznawało się po obrzezaniu, po znaku na ciele, mówiącym o jego przynależności do Boga. Dziś nasi bracia na Bliskim Wschodzie tatuują sobie krzyże w miejscu, gdzie my nosimy medaliki, bo tatuażu nie da się zerwać. To jest piękne, pod warunkiem, że to wypływa z tego, jaki jesteś w sercu. O przynależności do Boga decyduje to, czy masz obrzezane serce" - tłumaczył.
Podpowiedział zebranym, że tym, co może przemienić ich serce jest słowo Boże. Ważne jest przy tym, by stać się uczniem Boga i poddać Mu swoje życie. "Kluczem jest tutaj słowo, które Bóg do Ciebie wypowiada i które chcesz przyjąć wewnątrz. To właśnie ono dokonuje w tobie obrzezania serca" - nauczał.
Zaznaczył jednak, że droga do świętości nie może polegać jedynie na realizacji konkretnych zadań w oparciu wyłącznie o własne siły. „Święty to ktoś, w kim widać nawrócenie” – opowiadał.
Przekonywał też, że do nawrócenia niezbędne jest otwarcie się na łaskę Boga, która najpierw zmienia myślenie, a potem przekłada się na postępowanie. „Wtedy dobro widzisz jako owoc działania Boga w twoim życiu, a nie tylko jako efekt twojego wysiłku" - zauważył.
Na zakończenie stwierdził, że Kościół jest zdolny do przyjmowania grzesznika i to jest w nim fascynujące. "Grzesznik w Kościele nigdy nie jest sam. Nikt mu tam nie powie, że jego problemy nie są ważne. W świętym Kościele najpiękniejsza jest właśnie ta zdolność zmierzenia się z grzechem" - dodał.
Środowe wydarzenie było jednym z ostatnich spotkań z arcybiskupem w Krakowie przed jego przeprowadzką do Łodzi. Kolejnym może być pożegnalna Msza św., która odbędzie się 24 października o godz. 18.30 w bazylice Mariackiej.