Imieniny: Adelii, Klemensa, Felicyty

Wydarzenia: Dzień Licealisty

Watykan

Synod wkracza w swą ostateczną fazę

 fot. Catholic Church England and Wales / flickr.com

Synod Biskupów o rodzinie wkracza w swą ostateczną fazę. Wieczorem zostanie zaprezentowany projekt relacji końcowej, która w kolejnych dniach zostanie poddana głosowaniu ojców synodalnych.

 

„Prowadzony właśnie bilans prac dotyczy właściwie dwóch Synodów, które miały miejsce, dlatego że obecny bazuje na dorobku ubiegłorocznej debaty synodalnej” – podkreśla abp Henryk Hoser. Wskazuje zarazem, że prace wydają się iść w dobrym kierunku, ponieważ Synod zauważył centralną rolę rodziny w życiu Kościoła i świata.

„Synod zauważył też podmiotowość rodziny. Dostrzegł, że rodzina ma być czynnym ewangelizatorem, ma być również źródłem głoszenia Ewangelii i słowem, i czynem. W związku z tym cały Kościół powinien skupić się wokół rodziny, tę rodzinę wspierać, tej rodzinie towarzyszyć i ją leczyć - podkreślił w rozmowie z Radiem Watykańskim ordynariusz warszawsko-praski. – Kościół musi się też jednak tą rodziną cieszyć, żeby to był rzeczywisty Kościół domowy. Wydaje mi się, że po przejrzeniu sytuacji, jaka jest w świecie, wszystkich trudności, jakie spotykają rodziny – przede wszystkim brak stabilności i stabilizacji – Kościół wychodzi z tego Synodu uzbrojony w nową wiedzę, w nowy zapał i w nową Bożą energię. A wszystko po to, by tę rodzinę, najstarszą instytucję ludzką z Bożego ustanowienia, pokazać światu. By ukazać ją jako źródło naszego szczęścia, satysfakcji, życia i miłości”.

Kościół winien być „otwartym domem, szpitalem polowym”, do którego każdy może wejść ze swoimi problemami. Z tej perspektywy o trudnościach, z jakimi borykają się małżeństwa w Afryce, mówił na Synodzie kard. Philippe Ouédraogo z Burkina Faso. Podkreślił, że małżeństwo samo w sobie jest monogamiczne i wyklucza poligamię, czyli zdradę. Jego zdaniem głównym problemem Europy są rozwody, natomiast w Afryce poligamia.

„W Europie wyzwaniem są ponowne małżeństwa osób rozwiedzionych, natomiast w Afryce borykamy się z panującym tu zwyczajem tzw. poligamii symultanicznej, dotyczącej mężczyzn mających kilka żon. W Europie panuje inny typ poligamii, dotyczący osób rozwiedzionych niekiedy 4-, 5-, a nawet 6-krotnie. Podejście do problemu jest takie, by wszystkim pomóc w podążaniu za ideałem – powiedział radiu Watykańskiemu kard. Ouédraogo. - Nie można jednakże zezwolić wszystkim rozwiedzionym na przyjmowanie Komunii ani ochrzcić wszystkich pozostających w poligamii. Miłosierdzie zakłada prawdę, a zatem nawrócenie. Eucharystia jest pewnym etapem, lecz istnieją także inne drogi, które mogą pomóc wszystkim ochrzczonym żyć w wierze, w prawdzie i w pokorze”.

Temat biblijnych korzeni dyskusji wokół decentralizacji Kościoła i nowego spojrzenia na posługę Piotrową podjął kard. Gianfranco Ravasi. Przewodniczący Papieskiej Rady Kultury odniósł się także do problemu rodzin mieszanych, w których jedno z małżonków jest osobą niewierzącą bądź innego wyznania. Zdaniem włoskiego kardynała małżeństwo jest idealnym miejscem dla dialogu międzyreligijnego i także z niewierzącymi.

„Zauważmy, że każda z czterech Ewangelii jest odbiciem innej wrażliwości.  Gdy chodzi o problem małżeństwa i jego nierozerwalności, Marek jest tu radykalny, tak jak sam Chrystus. Mateusz powtarza to radykalne sformułowanie, jednak wprowadza tajemniczy wyjątek, co oznacza, że miał poczucie złożoności problemu duszpasterskiego. W Dziejach Apostolskich mamy przykład «zażegnania sporu» w Jerozolimie, gdzie z jednej strony odnotowuje się różnicę stanowisk judeochrześcijan i Kościołów pochodzących z pogan, a z drugiej wolę mediacji, co osiąga się dekretem tzw. Soboru Jerozolimskiego – zauważa kard. Ravasi w rozmowie z Radiem Watykańskim. - Papież wprowadził także dwa ważne tematy: decentralizacji i nowego spojrzenia na posługę Piotrową. W tym względzie mamy z jednej strony przesłanie chrześcijańskie obecne w Ewangeliach, z drugiej zaś decyzje Pawła, które odzwierciedlają różnorodność jego wspólnot. Zatem z jednej strony jest akceptacja osi centralnej, którą stanowią Chrystus i Piotr, natomiast z drugiej bogactwo i różnorodność wewnątrz poszczególnych wspólnot, gdzie obecni byli apostołowie. Gdy chodzi o małżeństwa mieszane, dialog międzyreligijny ma tu podstawowe znaczenie. Jest to też okazja do dialogu z niewierzącymi. Dobrze wiemy, że rodzina, wspólnota rodzinna, jest jednym ze środowisk, gdzie dałoby się może lepiej urzeczywistniać to, co staramy się budować na płaszczyźnie szerszej – czyli właśnie dialog”.

„Boga nie da się oszukać, bo prawda o rodzinie jest jedna” – tak synodalną debatę podsumowuje abp Tadeusz Kondrusiewicz. Metropolia mińsko-mohylewski podkreśla, że obrady przebiegają w atmosferze kolegialności, zaś absolutna większość ojców synodalnych koncentrowała się nie na rozwodnikach i sytuacji związków homoseksualnych, ale na trosce o tradycyjną rodzinę i jej dobro.

Nawiązując do przywoływanego argumentu, że księża otrzymując dyspensę mogą założyć rodzinę i przyjmują Komunię, abp Tadeusz Kondrusiewicz stwierdził, iż w wypadku księży jest to sprawa tylko dyscyplinarna, a w przypadku małżeństw kwestia sakramentalna. „Pozostaje na zawsze węzeł małżeński; w przeciwnym razie Trybunał Kościelny stwierdzi jego nieważność od samego początku. W tym względzie już zrobiono bardzo duży krok do przodu i o tym na Synodzie dużo się mówiło w kontekście ważnych dokumentów o uproszczeniu procedury stwierdzenia nieważności związku małżeńskiego, które Franciszek wydał przed rozpoczęciem obrad synodalnych” – zaznaczył hierarcha reprezentujący na Synodzie Kościół Białorusi.

Dodał, że wiele mówiło się o też decentralizacji Kościoła i przeniesieniu rozstrzygnięcia niektórych spraw na płaszczyznę Kościoła lokalnego. „Ktoś zasugerował, by konferencja biskupów decydowała o tym, czy w danym kraju można udzielić Komunii, czy nie. Tak nie może być, to pachnie jakimś sekciarstwem. Słusznie zauważył kard. Pell, że w Polsce taka Komunia będzie świętokradztwem, całkowitym odejściem od nauki Kościoła, a w Niemczech, jeśli Konferencja Biskupów przyjęłaby tam takie postanowienie, to będzie łaską Bożą” – dodał abp Kondrusiewicz. Wskazał, do czego mogłoby wtedy dojść: „Ludzie będą się przemieszczali, migrowali z  jednego miejsca na drugie, żeby oszukać Boga! Boga nie da się oszukać, bo prawda jest jedna” – podkreślił metropolia mińsko-mohylewski.

Krew prześladowanych w Iraku chrześcijan i cierpienie tamtejszych rodzin to także nasza ofiara wnoszona w prace Synodu. Mówi o tym małżeństwo z Bagdadu uczestniczące w pracach Synodu o rodzinie. Suhaila Salim i Wisam Marqus Odeesho zaznaczają, że swym świadectwem iraccy chrześcijanie mówią światu, iż wierność nauczaniu Chrystusa ma sens.

„Rodziny w Iraku przeżywają ogromne trudności. Brakuje pracy, a przede wszystkim bezpieczeństwa. Dzięki wierze w Chrystusa i pokładanej w Nim nadziei jesteśmy jednak w stanie stawiać czoło trudnościom – mówił w rozmowie z Radiem Watykańskim Wisam. - Przy naszej parafii w Bagdadzie schroniło się wielu uchodźców. Otaczamy ich konkretną opieką materialną, ponieważ stracili wszystko. Sami wielokrotnie ryzykowaliśmy życiem. Kiedyś szliśmy ulicą i gdyby pociski spadły na nią kilka minut wcześniej, nie byłoby nas tutaj. Znamy chrześcijan wygnanych z Mosulu. Stracili wszystko poza wiarą. Ona jest naszą siłą. Wcześniej mieliśmy dobre relacje z wyznawcami innych religii, także muzułmanami. Za rządów Państwa Islamskiego jest to niemożliwe, ponieważ podważa ono to pokojowe współistnienie. Liczymy że Synod upomni się o nasz los, a kraje Zachodu pomogą nam pozostać w naszej ziemi. Nie chcemy uciekać. Chrześcijanie muszą pozostać w Iraku”.

Źródło:
;