Imieniny: Zygmunta, Atanazego, Anatola

Wydarzenia: Dzień Flagi RP

Nauczanie

Teologia ciała: 15.Człowiek – osoba w wolności miłowania staje się darem

 fot. Grzegorz Gałązka

Najważniejszy cykl katechez Jana Pawła II po raz pierwszy od 40 lat w oryginalnej wersji dźwiękowej. Najpierw streszczenie Jana Pawła II w języku polskim, a natępnie cała katecheza z tłumaczeniem na język polski.

15. Człowiek – osoba w wolności miłowania staje się darem

1 Kontynuujemy dzisiaj analizę tekstów Księgi Rodzaju, którą podjęliśmy, idąc za wezwaniem Chrystusa. Pamiętamy, iż w rozmowie na temat małżeństwa odwołał się On do „początku”.

Objawienie, a zarazem pierwotne odkrycie „oblubieńczego” znaczenia ciał polega na ukazaniu człowieka, mężczyzny i kobiety, w całej rzeczywistości i prawdzie jego ciała i płci („byli nadzy”), a równocześnie w pełnej wolności od przymusu ciała i płci. O tym właśnie zdaje się świadczyć nagość prarodziców wewnętrznie wolna od wstydu. Można powiedzieć, iż stworzeni z miłości, czyli obdarowani w swym istnieniu męskością i kobiecością są oboje „nadzy” dlatego, że są wolni wolnością daru. Ta właśnie wolność leży u podstaw oblubieńczego znaczenia ciała. Ciało ludzkie, jego płciowość, jego męskość i kobiecość, jest w samej tajemnicy stworzenia nie tylko źródłem płodności i prokreacji, tak jak w całym porządku natury, lecz jest także w tym ciele „od początku” zawarta właściwość „oblubieńcza”, czyli zdolność wyrażania miłości, tej właśnie miłości, w której człowiek – osoba staje się darem i spełnia sam sens swego istnienia i bytowania poprzez ten dar. Przypomina się tutaj tekst ostatniego Soboru stwierdzający, że człowiek jest jedynym w widzialnym świecie stworzeniem, którego Bóg chciał „dla niego samego” dodając, że tenże człowiek „nie może odnaleźć siebie inaczej, jak tylko przez bezinteresowny dar z siebie samego”.

2 Korzeni owej pierwotnej nagości wolnej od wstydu, o jakiej mówi Księga Rodzaju 2,25, należy szukać w takiej właśnie integralnej prawdzie o człowieku. Mężczyzna i kobieta w kontekście swego uszczęśliwiającego „początku” są wolni wolnością daru. Na to bowiem, ażeby przez całe swoje człowieczeństwo, przez swoją kobiecość i męskość, pozostawać w relacji „bezinteresownego daru” — aby być takim darem nawzajem dla siebie (również w związku z tą perspektywą, o której mówi Rdz 2,24), muszą być w taki właśnie sposób wolni. Wolność rozumiemy w tym miejscu przede wszystkim jako posiadanie siebie samego (samoposiadanie). W tej postaci bowiem jest ona nieodzowna, ażeby człowiek mógł „siebie dawać”, ażeby mógł się stawać darem, ażeby (nawiązując do słów Soboru), mógł „odnajdywać siebie przez bezinteresowny dar z siebie”. Tak tedy owo „byli nadzy i nie odczuwali wzajemnie wstydu” można i trzeba rozumieć jako objawienie — i zarazem odkrycie — wolności, która umożliwia i warunkuje „oblubieńczy” sens ciała.

3 Księga Rodzaju 2,25 mówi jednakże więcej. Oczywiście, że równocześnie wskazuje na samą możliwość i na to, co warunkuje takie wzajemne „przeżycie ciała”. Jednakże pozwala nam ów oblubieńczy sens ciała zidentyfikować in actu. Kiedy czytamy, że „byli nadzy, a nie odczuwali wstydu”, to dotykamy pośrednio jak gdyby korzeni, bezpośrednio zaś owoców. Wolni wewnętrznie od przymusu własnego ciała i płci, wolni wolnością daru, mężczyzna i kobieta mogli się radować całą prawdą, całą oczywistością człowieczeństwa tak, jak Bóg im je objawił w tajemnicy stworzenia.

Ta prawda o człowieku, którą tekst soborowy ujmuje w przytoczonych przed chwilą słowach, ma dwa główne akcenty. Naprzód więc akcentuje, że człowiek jest jedynym w świecie stworzeniem, którego Stwórca chciał „dla niego samego”. Z kolei zaś stwierdza, że ten sam człowiek, w ten sposób od początku chciany przez Stwórcę, może siebie odnaleźć tylko przez bezinteresowny dar z siebie samego. Otóż tę prawdę o człowieku, która w szczególny sposób zdaje się trafiać w ową pierwotną sytuację związaną z samym „początkiem” człowieka w tajemnicy stworzenia, można odczytywać — biorąc za podstawę nasz tekst soborowy — niejako w obu kierunkach. Takie odczytanie jeszcze bardziej pomaga nam w zrozumieniu oblubieńczego sensu ciała, który zdaje się być wpisany w pierwotną sytuację mężczyzny i kobiety w Księdze Rodzaju 2,23-25, a w szczególności w znaczenie ich pierwotnej nagości.

Jeśli u korzeni nagości znajduje się, jak stwierdziliśmy, wewnętrzna wolność daru — bezinteresownego daru z siebie — to właśnie ów dar pozwala obojgu, mężczyźnie i kobiecie, odnaleźć się wzajemnie tak, jak Stwórca każdego z nich „chciał dla niego samego”. W ten sposób mężczyzna w tym pierwszym uszczęśliwiającym spotkaniu odnajduje kobietę, a ona jego. W ten sposób on ją, a ona jego, wewnętrznie przyjmuje — przyjmuje tak jak ona „dla niej samej” jest chciana przez Stwórcę, jak jest ukonstytuowana w tajemnicy Bożego obrazu przez swą kobiecość; i wzajemnie ona jego tak samo przyjmuje, jak on „dla niego samego” jest chciany przez Stwórcę i ukonstytuowany przez swoją męskość. Na tym polega objawienie i zarazem odkrycie „oblubieńczego” sensu ciała. Opis jahwistyczny, a zwłaszcza Księga Rodzaju 2,25, pozwala nam wnosić, że człowiek jako mężczyzna i kobieta wchodzi w świat z takim właśnie poczuciem sensu swego ciała, swej męskości i kobiecości.

4 Niesione od wewnątrz „bezinteresownym darem” osoby ciało ludzkie ujawnia nie tylko swą „fizyczną” męskość czy kobiecość, ale ujawnia zarazem taką wartość i takie piękno, które przekracza sam tylko fizyczny wymiar „płciowości”. W ten sposób dopełnia się niejako poczucie oblubieńczego sensu ciała związane z męskością – kobiecością człowieka. Jeśli z jednej strony sens ten wskazuje na szczególną zdolność wyrażania tej miłości, w której człowiek staje się darem, to z drugiej strony odpowiada mu zdolność i zarazem głęboka gotowość do „afirmacji osoby”, czyli dosłownie do „przeżywania” tego, że drugi człowiek — kobieta dla mężczyzny, a mężczyzna dla kobiety — jest także przez swoje ciało kimś chcianym przez Stwórcę „dla niego samego”, w ten sposób kimś jedynym i niepowtarzalnym, kimś wybranym przez odwieczną Miłość. „Afirmacja osoby” to nic innego jak podjęcie daru, który poprzez wzajemność stwarza komunię osób, kontynuuje ją od wewnątrz, a równocześnie ogarnia nią i obejmuje całą „zewnętrzność” człowieka, to znaczy to, co stanowi jego nagość, czystą i prostą nagość ciała jego męskości i kobiecości. Wówczas — jak czytamy w Księdze Rodzaju 2,25 — mężczyzna i kobieta nie odczuwają wstydu. Wyrażenie biblijne „nie odczuwali” wskazuje wprost na „przeżycie” jako na wymiar podmiotowy.

5 W tym właśnie podmiotowym wymiarze, jako dwa ludzkie „ja” określone przez swą męskość i kobiecość, jawią się oboje, mężczyzna i kobieta, w tajemnicy swego uszczęśliwiającego „początku”. Znajdujemy się w stanie pierwotnej niewinności i zarazem pierwotnej szczęśliwości człowieka. Owo pojawienie się jest krótkie, zajmuje zaledwie kilka wierszy w Księdze Rodzaju, niemniej jest ono pełne zdumiewającej treści — i to równocześnie treści teologicznej i antropologicznej. Objawienie i zarazem odkrycie oblubieńczego znaczenia ciała tłumaczy pierwotną szczęśliwość człowieka, a zarazem otwiera perspektywę jego ziemskiej historii, w której człowiek nigdy nie wyłączy się z tego nieodzownego „tematu” swojej egzystencji.

Następne wersety Księgi Rodzaju, według jahwistycznego tekstu trzeciego rozdziału, ukazują co prawda, iż owa „historyczna” perspektywa będzie się kształtować inaczej niż uszczęśliwiający „początek” (po grzechu pierworodnym). Tym bardziej jednak wypada głęboko wniknąć w jego tajemniczą strukturę — zarazem teologiczną i antropologiczną. W całej bowiem perspektywie swej „historii” człowiek nie oderwie się nigdy od „oblubieńczego” sensu swego ciała. Chociaż nawet ten sens ulega i ulegać będzie wielorakim zniekształceniom, to jednak stale będzie tkwił pod nimi jako najgłębsza warstwa, która domaga się odsłonięcia w całej swej prostocie i czystości, oraz ukazania w całej swej prawdzie — jako znak „Bożego obrazu”. Tędy również poprowadzi droga od tajemnicy stworzenia do „odkupienia ciała” (Rz 8).

Pozostając na razie przed progiem tej historycznej perspektywy, dostrzegamy wyraźnie poprzez Księgę Rodzaju 2,23-25 ścisły związek pomiędzy objawieniem i odkryciem oblubieńczego znaczenia ciała a pierwotną szczęśliwością człowieka. Ów sens „oblubieńczy” jest zarazem uszczęśliwiający i jako taki ujawnia ostatecznie całą rzeczywistość tego obdarowania, jaka przemawia do nas z pierwszych kart Księgi Rodzaju. Ich lektura przekonuje nas również o tym, iż płynące stąd poczucie sensu ciała — w szczególności sensu „oblubieńczego” — stanowi podstawowy składnik ludzkiego bytowania w świecie.

Ów oblubieńczy sens ludzkiego ciała można zrozumieć tylko w kontekście osoby. Ciało ma sens oblubieńczy, ponieważ człowiek – osoba, jak mówi Sobór, jest stworzeniem chcianym przez Boga ze względu na samego siebie i które równocześnie nie może się odnaleźć jak tylko przez oddanie samego siebie w darze.

Jezus Chrystus objawiając mężczyźnie i kobiecie powołanie wyższe od powołania do małżeństwa, to znaczy zrezygnowania z małżeństwa ze względu na królestwo niebieskie, tym samym uwypuklił prawdę o osobie ludzkiej. Jeżeli mężczyzna lub kobieta są zdolni złożyć siebie w darze królestwu niebieskiemu, to fakt ten w tym wypadku (a może także częściej) udowadnia, że w ciele ludzkim jest wolność daru.

Chcę powiedzieć, że to ciało posiada pełny sens „oblubieńczy”.

(16.1.1980)

Źródło:
;