Wywiady
„To właśnie jest cud Lourdes”
29 stycznia na ekrany polskich kin wszedł film o objawieniach maryjnych z 1858 roku – „Bernadetta. Cud w Lourdes”. Dramat historyczny oparty na faktach wyprodukowano we Francji w 2011 roku.
Scenariusz filmu został oparty na ośmiu dziełach napisanych przez ojca Laurentina, który znaczną część swojego życia poświęcił na zbieranie wszystkich istniejących dokumentów na temat historii Lourdes. Film wiernie przedstawia wydarzenia, wiele wypowiadanych kwestii i dialogów jest dosłownych. Reżyserem filmu jest Jean Sagols.
Co zainspirowało Pana do wyboru tego tematu na projekt filmowy?
Pomysł przyszedł od przyjaciela, który wyprodukował w 1987 roku film Jeana Delannoya Bernadette. Jako że w 1943 roku pojawił się film Henry’ego Kinga „Pieśń o Bernadette” z Jennifer Jones, mój przyjaciel stwierdził, iż trzeba systematycznie powracać do tego tematu. Zwrócić się do nowego pokolenia, które słabo bądź wcale nie zna Bernadety Soubirous. Z różnych powodów osobistych zadałem sobie wtedy pytanie, co mógłbym zaproponować, co chciałem przekazać poprzez tę bohaterkę. Nie wiedziałem jak się ustosunkować do tego tematu. Absolutnie nie chciałem się posłużyć scenariuszem Jeana Delannoya. Chciałem nakręcić nowy film. Zaproponowałem im napisanie scenariusza z Sergem Lascarem, przedstawienie historii z naszego punktu widzenia, wyjście z opowieści i narzucenie naszej opinii, równocześnie szanując symbolikę tej świętej.
Jakie w takim razie było wasze podejście? Co chcieliście przekazać?
Jedno ze zdań, które wypowiedziała Bernadeta, bardzo nas uderzyło: „Nie otrzymałam polecenia sprawić, abyście uwierzyli, ale aby wam to przekazać”. To nie jest kazanie, nie posłużyła się swoją wizją, nie wykorzystała jej, żeby się wywyższyć czy też, by narzucić swoje przekonania. Po prostu opowiedziała to, co się wydarzyło. Uściśliła też, że „cudu nie można wytłumaczyć, można tylko go przeżyć”. Wyszliśmy z założenia, że to Bernadeta ożywia tę historię, to ona jest jej początkiem i skoncentrowaliśmy się na sposobie, w który zmierzyła się z opinią ludzi, władzami publicznymi oraz Kościołem w czasach, gdy Napoleon III właśnie wprowadził zarządzenie podkreślające laickość szkół. To dlatego ta historia stała się niezwykle ważna i Bernadeta broniła swoich opinii z ponadludzką siłą. Interesowała nas jej determinacja – coś czuję, coś widzę, mówię wam o tym, kropka. Nie próbujcie mi przeszkodzić, nie próbujcie skłonić mnie do zaprzeczenia tego, czego jestem pewna.
Na czym oparliście się przy pisaniu scenariusza?
Wszystko jest prawdziwe. Oparliśmy się na ośmiu dziełach napisanych przez ojca Laurentina. Znaczną część swojego życia poświęcił on na zbieranie wszystkich istniejących dokumentów na temat tej historii. Bardzo uczciwie wszystko przeanalizował. Nie przemilczał niektórych faktów, na przykład reakcji zakonnic, które po przyjęciu Bernadety do zakonu okazały się w stosunku do niej dość agresywne. Jedynie postaci dwóch dziennikarzy nie mają swoich pierwowzorów. Poprzez ich obecność chcieliśmy przedstawić aktualną sytuację, pokazać charakterystyczne postawy czy przybliżyć widzowi choćby to, jak wtedy traktowano „szaleństwo” i depresję.
Czy byliście zaskoczeni? Ta nietypowa historia wywarła na was wrażenie?
Jak najbardziej i byłem zafascynowany zwłaszcza temperamentem Bernadetty. To właśnie jej temperament sprawił, że chciałem opowiedzieć jej historię. W naszych czasach w coraz większym stopniu tracimy osobiste odniesienia uczuciowe nie tylko jeśli chodzi o religię. Bernadetta nie miała wystarczającego wykształcenia, aby zakotwiczyć swoją wizję w strukturze religii. Mówiła, że zobaczyła „panią”, nie Matkę Bożą, i byłem zaskoczony jej chęcią, jej pozycją w stosunku do tych, którzy chcieli, by się ugięła, których uderzyło to, co mówiła im prosto w twarz. Wytrzymała nacisk nie tylko ze strony Kościoła, który analizując cud nie wiedział, jak sobie z nim poradzić, lecz także ze strony władz publicznych, komisarza. Widział on, jak jego powiat liczący cztery tysiące mieszkańców jest zalewany przez chordę około pięciuset tysięcy ludzi. Oparła się także królewskiemu prokuratorowi, który otrzymał oficjalny nakaz, aby wszystko zatrzymać. Jak mogli się zachować względem Bernadety? Czy mogli przyjąć jej wizję? Zawsze była pewna swego wobec nich, posyłała im przenikliwe spojrzenia i sądzę, że jej siła wprowadzała w zakłopotanie tych, którzy mieli z nią kontakt. W tym sensie jest to silna postać, której przekonanie było motywacją dla mnie i dla Serge’a, chęcią powiedzenia dzisiejszym młodym ludziom: kroczcie waszą drogą, dajcie z siebie wszystko, walczcie o wasze pragnienia, projekty.
Jak rozwiązał Pan problem filmowego przedstawienia wizji Bernadetty?
Dużo dyskutowaliśmy na ten temat z całą ekipą. Henry King postanowił pokazać te wizje, Delannoy nie. Wyobraziliśmy sobie, że moglibyśmy przedstawić je poprzez jej oczy, ale to podejście było zbyt osobiste. Ostatecznie postanowiliśmy, że przedstawimy je w swego rodzaju wielkiej białości, ostrym świetle. Nie chciałem przeinaczać jej spojrzenia, tylko naprawdę pokazać, że widziała coś, czego inni zobaczyć nie mogli. Gdybyśmy niczego nie pokazali, wyszlibyśmy z założenia, że niczego nie widziała, co przeszkadzało mi w filmie Delannoya. Chciałem, żeby weszła w formę transu, co dość dobrze działało w filmie Henry’ego Kinga, ale ich podejście wydawało mi się również zdecydowanie zbyt realistyczne.
Jaka jest atmosfera tego filmu?
Film nakręciliśmy w Portugalii, gdzie, prawie naturalnie, odnaleźliśmy atmosferę z czasów przedstawianych zdarzeń, której nie mogliśmy odtworzyć za pomocą dekoracji. Niespecjalnie szukałem formy chłodu, raczej przydymionego światła powiązanego z atmosferą otrzymaną dzięki oświetleniu za pomocą świec. Aby uzyskać muzykalny nastrój, starałem się znaleźć pewną formę liryzmu.
Dlaczego wybrał Pan właśnie Katię, co uwiodło Pana w jej osobowości?
Miała w sobie coś ostrego, upartego, co mi się podobało. Jest bardzo zawzięta i przekonana o swojej racji. Chciałem, by grała postać, jaką jest naturalnie, w swojej prostocie. Poprosiłem ją tylko, aby nauczyła się formy gestykulacji fizycznej. Urzekło mnie jej spojrzenie. Ono przenosi się na widza. Fakt, że Katia jest debiutantką, był dodatkowo interesujący. Jest w niej pewna niewinność, pojawia się na naszych ekranach nagle, tak jak kiedyś nagle pojawiła się Bernadetta.
Czy ta przygoda wpłynęła na Pana w jakiś sposób?
Naprawdę zmieniłem się, jeśli chodzi o życie osobiste. Nie mogę dzisiaj pozostać obojętny na to, co proponuje historia tej dziewczyny. Przed tym filmem miałem inne wyobrażenie o Lourdes. Gdy pojechałem tam z ekipą na pierwsze przygotowania do nagrywania filmu, było bardzo gorąco. Na koniec dnia usiedliśmy i zobaczyliśmy cały pochód chorych prowadzonych przez młodych ludzi idących w procesji. Przeszli przed nami i byliśmy zaskoczeni ich uśmiechem, oznakami szczęścia, które do nas kierowali. Poczułem, że to właśnie jest cud Lourdes; to, co pozostało po Bernadecie – ta intensywność, siła, którą w sobie miała, którą dzieli się z tymi wierzącymi i niewierzącymi.
***
W 1858 roku w okolicy francuskiego miasteczka Lourdes wiejska 14-letnia dziewczyna Bernadetta Soubirous doświadczyła osiemnastu objawień Matki Bożej. Cudowne spotkania miały miejsce w grocie Massabielle pomiędzy 11 lutego a 16 lipca 1858 roku. Podczas kolejnych spotkań z Maryją dziewczyna została poproszona o modlitwę za grzeszników: „Proście Boga o nawrócenie grzeszników…” oraz o pokutę: „Pokuty! Pokuty! Pokuty!”.
Ostatni raz Bernadetta spotkała Maryję 16 lipca, we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel. Po tym wydarzeniu Bernadetta przeniosła się do Nevers pod opiekę sióstr zakonnych. Tam w 1866 roku wstąpiła do klasztoru i poświęciła się pielęgnowaniu chorych. Zmarła w Wielką Środę, 16 kwietnia 1879 roku, w wieku 35 lat.
Objawienia w grocie Massabielle zostały zatwierdzone 18 stycznia 1862 roku przez biskupa diecezji Tarbes. Napisał on list pasterski, w którym ogłosił Lourdes ośrodkiem kultu maryjnego. W 1933 roku, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, Bernadetta została uznana za świętą. Jej ciało spoczywa nienaruszone, wbrew prawom natury i medycyny w klasztorze w Nevers.
Obecnie każdego roku grotę w Lourdes odwiedza około sześciu milionów wiernych, zwłaszcza cierpiący na nieuleczalne choroby. Wielu doznaje na miejscu uzdrowienia. W specjalnych basenach, jakie tam wybudowano, po modlitwie zanurzają się tysiące chorych. Wokół groty postawiono cztery kaplice. Bernadetta doczekała poświęcenia pierwszej z nich, które miało miejsce w 1866 roku.