Wydarzenia w Rzymie
U grobu Świętego
Tu każdy chce dotknąć świętości i wyprosić łaski dla siebie i bliskich, czasem zwyczajnie podziękować. Od kilku dni do grobu świętego Jana Pawła II w Bazylice św. Piotra w Rzymie pielgrzymują tysiące pątników.
Kolejki chętnych do wejścia do Bazyliki ciągną się praktycznie do samej Via della Conciliazione, bo każdy choć przez chwilę chce pobyć przy „swoim papieżu”. Krótka modlitwa, dotknięcie marmurowej płyty, ucałowanie - tak hołd nowemu świętemu oddają ci, których kochał i którzy taką samą miłością chcą się dziś odwdzięczyć.
- Jestem niezmiernie dumna, że tak wielki święty wyszedł z naszej ziemi, a całe to dobro, które zrobił, czynił nie tylko dla nas ale dla całego świata. Spotykamy się tu, w tych kolejkach z wielką sympatią wielu narodów, cieszymy się, że jest nas tu aż tyle, bo każdy przecież ma za co dziękować Ojcu Świętemu - mówi Krystyna Ziółkowska ze Szczecina.
Intencji jest oczywiście mnóstwo, jedni dziękują za zdrowie, inni za opiekę, jeszcze inni za papieskie pielgrzymki, te najważniejsze każdy chowa jednak w swoim sercu, by w ciszy przekazać je temu, który za nimi orędował. Czasu na modlitwę w kaplicy św. Sebastiana jest niewiele, pielgrzymom wystarcza jednak sama bliskość świętego, wielu już przy grobie nie potrafi ukryć wzruszenia.
- Kochaliśmy go i nadal kochamy, to naprawdę wielka łaska, że możemy tu być właśnie w tym czasie, w tym historycznym momencie. Nie sposób nie przyjść do jego grobu, wyprosiliśmy już u niego wiele łask i będziemy prosić o kolejne - przekonuje Danuta Dobrzalska ze Stargardu.
Każdy chce podejść jak najbliżej, tak jak w czasie papieskich pielgrzymek ścisk jest więc spory, bo Jan Paweł II przyciągał i przyciąga. Tym bardziej jako święty Kościoła katolickiego, do którego przecież uciekają się wszyscy, zwłaszcza małżeństwa, nie na darmo w trakcie mszy kanonizacyjnej Papież Franciszek nazwał swojego wielkiego poprzednika: Papieżem rodziny. Wielu pielgrzymów podkreśla, że ich pociechy to również owoc wstawiennictwa Jana Pawła II. Siła oddziaływania nowego świętego jest ogromna i każdy chce z niej zaczerpnąć.
- Na co dzień doświadczamy na świecie tyle zła, że dotykanie tej świętości jest dla nas niezmiernie ważne. To z jednej strony oczyszcza, z drugiej każe się zastanowić nad swoim życiem, dlatego nogi nie bolą, choć bolą, a słońce na Placu nie świeci aż tak mocno, choć przecież przypieka, ale my przyszliśmy tu po coś zupełnie innego, po dobro - tłumaczy Krystyna Waleszkiewicz, która z całą rodziną do Wiecznego Miasta przyleciała aż z Kanady.
Warto dodać, że od niedzieli płytę nagrobną zdobi już napis „Sanctus Joannes Paulus II”, w niebie jednak wiele się nie zmieniło, to jedynie ziemski Kościół zwrócił na to uwagę, „święty” jednak zaprasza do świętości, a tego przecież pragnął Jan Paweł II.
- Kilka lat temu modliliśmy się przed płytą w grotach Watykańskich, teraz tu w kaplicy św. Sebastiana. Wszyscy jesteśmy z tego powodu trochę smutni, bo zdajemy sobie sprawę, że wszyscy jesteśmy podróżnikami do wieczności, po tej drodze św. Jan Paweł II na pewno nas jednak poprowadzi - mówi dyrektor Muzeum Domu Rodzinnego Jana Pawła II w Wadowicach - ks. Dariusz Raś.
Autor: Michal Henkel