Wywiady
Ubodzy w centrum papieskiej wizyty na Filipinach
Filipińczycy gorąco wierzą, że papieska pielgrzymka będzie nie tylko jednorazowym wydarzeniem, ale przyniesie rzeczywiste owoce w życiu tego Kościoła i społeczeństwa. Wskazuje na to pracujący na Filipinach ks. Dariusz Drzewiecki. Polski marianin podkreśla, iż mieszkańcy archipelagu są bardzo wdzięczni Franciszkowi za to, że w centrum swej podróży postawił ubogich i mocno upomina się nie tylko o ich prawa, ale i poszanowanie ich godności.
W drodze na Filipiny Franciszek powiedział, że w centrum jego podróży do tego kraju znajdą się biedni. Czy to już widać?
- Pojawiły się informacje, że z ulic Manili władze usunęły dzieci ulicy, czyli takie, które śpią, żebrzą na ulicach, ale też dopuszczają się różnych przestępstw. Zostały one pozamykane w więzieniach i na odizolowanych terenach, tak by nie było widać problemu. Gdy stało się o tym głośno, strona rządowa poinformowała, że dzieci ulicy będą obecne w czasie ceremonii pożegnania Papieża Franciszka, co jest ewidentnym znakiem tego, że ktoś się o te dzieci upomniał. Sam Ojciec Święty odwiedził dziś poza programem ośrodek dla bezdomnych dzieci. No i przede wszystkim to, co powiedział wobec prezydenta, żeby władza nie akceptowała żadnej formy korupcji i skończyła z tym skandalicznym ubóstwem swoich obywateli. Myślę, że jest to bardzo jasnym i klarownym przekazem. O ubóstwie Franciszek mówił też do księży, zakonników i seminarzystów. Podkreślił, że jeśli chcą być świadkami Chrystusa i jego ambasadorami w świecie, muszą się zgodzić na ubóstwo, które daje nam możliwość bycia autentycznymi świadkami tego, w co wierzymy. Jeśli nie ma jedności w ubóstwie, to nasze świadectwo się zaciemnia. Papież też koniecznie chciał się spotkać z rodzinami, z ubogimi, z ludźmi spychanymi na margines, a także z przedstawicielami plemion, którzy są tu wykorzystywani na różne sposoby. No i w sobotę odwiedziny w zniszczonym tajfunem Tacloban. Franciszek zje tam obiad z ocalonymi. Wyraźnie powiedział, że przy stole nie chce mieć żadnych vipów, zarówno kościelnych, jak politycznych, tylko biednych i ofiary tajfunu. Obok Papieża usiądzie m.in. ktoś, kto w czasie tajfunu stracił całą rodzinę. Chodzi tu w pewien sposób o to, by ta osoba miała doświadczenie tego, że Jezus jest obok zawsze, nawet w najczarniejszych chwilach życia, i że właśnie Papież tę obecność Chrystusa tym ubogim przynosi. Prości ludzie to spotkanie komentują właśnie tak, że ci, co zawsze są odrzucani i spychani na margines, wreszcie zostali dostrzeżeni i mogą poczuć się ważni. Papież się o nich upomniał, wyciągnął na światło dzienne, pokazał, że istnieją.
Co według Księdza było najważniejszym przesłaniem dzisiejszego dnia papieskiej wizyty na Filipinach?
- Na pewno zwrócenie uwagi na ubogich. W tym kluczu warto też podkreślić przesłanie do rodzin i zwrócenie uwagi na konieczność obrony życia poczętego. Franciszek kilkakrotnie mówił o ochronie życia od chwili poczęcia. W opozycji do tego są obecne rządowe pomysły na to, jak sprawić, żeby poradzić sobie z ubóstwem właśnie przez wprowadzenie kontroli urodzin. Franciszek nawiązał tu do Pawła VI, który w latach 60. nie dał się zwieść rewolucji seksualnej i w odpowiedzi na zagrożenia, jakie widział, przygotował encyklikę Humanae vitae. Jest to bardzo aktualny temat na Filipinach, ostro dyskutowany w ostatnich miesiącach między Kościołem a państwem. Rząd dąży do tego, by biedę pokonać, ułatwiając dostęp do bezpłatnej antykoncepcji, a w dalszej kolejności do aborcji, która na razie jest na Filipinach nielegalna. Franciszek otwarcie mówił o istniejących tutaj zagrożeniach, przestrzegał przed wilkami, które chcą zniszczyć rodziny. Przypomina się też, że wśród tych ubogich, którzy stoją w centrum papieskiej pielgrzymki, są też nienarodzeni. Prezydent mówił, że kolonizacja zaczęła się od konkwistadorów, ale i ludzi Kościoła. Franciszek odpowiedział mu, że istnieje też inna kolonizacja ideologiczna, która zniewala nasze umysły i serca sprawiając, że człowiek przestaje być wolny. Papież stoi bardzo mocno po linii obrony życia nienarodzonych i biednych rodzin. Przypomina, że antykoncepcja nie rozwiązuje problemu ubóstwa, ale by do jego rozwiązania doszło, trzeba walki z korupcją i sprawiedliwego podziału dóbr. Pamiętajmy, że 25 proc. Filipińczyków żyje naprawdę w skrajnej nędzy.
Jak papieską pielgrzymkę komentują Filipińczycy?
- Największy entuzjazm jest w tych miejscach, które odwiedza Papież, ale dzięki mediom i portalom społecznościowym pielgrzymka jest bardzo śledzona na wszystkich wyspach tego archipelagu. Ludzie na bieżąco komentują i nawzajem zarażają się entuzjazmem. Filipińczycy podkreślają ogromną spontaniczność Franciszka, to, że cały czas się uśmiecha i chociaż jego angielski nie jest najlepszy, to mimo wszystko stara się mówić w tym języku, tak by jego przesłanie jak najbardziej mogło dotrzeć do tutejszej ludności. Mówią, że przyjeżdża po to, by zwrócić uwagę świata i Kościoła, także lokalnego, na ubogich. Wskazują, że jest ktoś, kto się o nich realnie upomina. Filipińczycy głęboko też wierzą, że nie będzie to jednorazowe wydarzenie, ale ta pielgrzymka rzeczywiście może przynieść owoce w życiu tego Kościoła i społeczeństwa. Myśmy w 1979 r. z nadzieją patrzyli na wizytę Jana Pawła II, wierząc głęboko, że będzie w stanie rozpalić iskrę, która zapoczątkuje zmiany. Myślę, że w tych ludziach też jest takie pragnienie i oczekiwanie, by ta pielgrzymka rozbudziła poczucie solidarności. Patrzą na to w perspektywie walki o swe prawa, ale podkreślają zarazem, że w osobie Papieża to Chrystus jest z nimi i to On przychodzi, by zawalczyć o ich godność, z której często są okradani przez skorumpowanych polityków, urzędników i skorumpowane układy, które sprawiają, że nie dostają tego, co im się należy.
Katedra w Manili, gdzie Papież sprawował Mszę, była wielokrotnie niszczona. Kard. Tagle stwierdził, że jest ona symbolem ludu filipińskiego, który podnosi się z najcięższych doświadczeń…
- Właśnie na koniec Mszy w tym miejscu kard. Luis Antonio Tagle powiedział te bardzo poruszające słowa. Przypomniał, że katedra była aż ośmiokrotnie zburzona. Najpierw została spalona, potem niszczyły ją bombardowania podczas II wojny światowej i kolejne trzęsienia ziemi oraz tajfuny. Trzy lata temu została kolejny raz odnowiona. Kardynał wskazał, że jest ona symbolem filipińskiego ludu, który doświadczając wielu kataklizmów naturalnych, ale i cierpień wyrządzanych mu przez ludzi, nie pozwala się jednak zniszczyć. Przetrwać pomaga mu wiara. Myślę, że słowa metropolity Manili są doskonałym komentarzem do papieskiej wizyty. Powiedział: „Ty nam przynosisz ogień, ale nie po to, by nas zniszczyć, tylko by nas oczyścić. Ty nam przynosisz trzęsienie ziemi, ale nie po to, by nas zgładzić, ale obudzić. Ty przynosisz nam broń, ale nie po to, żeby nas zabijać, ale żeby dać nam poczucie bezpieczeństwa. Ty jesteś tą skałą, na której buduje Chrystus i tylko On może nasze społeczeństwo odnowić”. Było to bardzo poruszające podsumowanie tego etapu papieskiej pielgrzymki.