Imieniny: Wiktoryna, Helmuta, Eustachego

Wydarzenia: Dzień Metalowca

Wywiady

Uczynił mnie swoim sługą

ksiądz fot. E. Bartkiewicz / episkopat.pl

Z ks. kan. dr. Pawłem Wiatrakiem, proboszczem parafii pw. św. Izydora w Woli Wereszczyńskiej, rozmawia Joanna Szubstarska.

 

Apostołowie, których wybrał sobie Jezus, mieli różne pochodzenie i różną przeszłość. W jaki sposób Bóg powołuje człowieka?

Powołanie jest tajemnicą, ale sposoby powołania są wciąż takie same, jak te opisane na kartach Pisma Świętego. Jedni doświadczają osobistego spotkania z Jezusem, inni są do Niego przyprowadzani. Kiedyś jeden z kleryków opowiadał mi o swoim powołaniu. Po skończonym technikum rozpoczął pracę zawodową. Któregoś dnia jego szef powiedział: „Przyjdź do mojego biura po pracy”. Zastanawiał się, czego może dotyczyć rozmowa i jak wielkie było jego zdziwienie, kiedy usłyszał: „Przyglądam się tobie i tak sobie myślę, że z ciebie byłby dobry ksiądz”. I od tego momentu rozpoczęła się „walka duchowa”, która ostatecznie zakończyła się pozytywną odpowiedzią na dar powołania kapłańskiego.

 

Czy powołanie można wymodlić?

Trudne pytanie. Myślę, że warto się modlić, aby ci, którzy są powołani, nie zmarnowali swego powołania. Pan Bóg zawsze powołuje odpowiednią ilość pracowników do swojej Winnicy; problem w tym, że wielu boi się odpowiedzieć „tak” lub zagłusza wołanie Jezusa.

 

Kapłan składa ofiarę ze swojego życia w łączności z Kościołem. Co jest najtrudniejsze, według Księdza, w tym ofiarowaniu się człowieka?

Niewłaściwe jest patrzenie na osobę powołaną przez pryzmat stwierdzenia: „O jak się poświęcił”. O. Amedeo Cencini FdCC napisał, że patrzenie w ten sposób na osobę idącą do seminarium lub zakonu powoduje, że „dzisiejszy bohater, to jutrzejszy przegrany”. Główny motyw pozytywnej odpowiedzi na dar powołania zawiera się w rzeczywistości „zakochania się” w Panu Bogu. Prorok Jeremiasz napisał: „Uwiodłeś mnie Panie, a ja pozwoliłem się uwieść” (Jr 20,7a). I tak jak w życiu proroka, tak i w życiu księdza nie brakuje trudnych chwil. Jednak ktokolwiek twierdziłby, że można przejść przez życie bez trudności, ofiary i poświęcenia, byłby kłamcą. Problemem współczesnego człowieka jest swoiste „uczulenie” na słowo ofiara, a bez ofiary nie ma chrześcijaństwa, nie ma chrześcijanina. W powołaniu do życia kapłańskiego, ale też do życia małżeńskiego, zawarte jest wezwanie do bycia dla drugiego na sposób daru. A to czasem „boli” i wymaga zaparcia się siebie, czyli mówienia „nie” swojej pysze i egoizmowi, wymaga ofiary.

 

Jak rodziło się Księdza powołanie?

To był długi proces. Najpierw wiele lat służby ministranckiej i lektorskiej w kościele pw. Przemienienia Pańskiego w Garwolinie pod czujnym okiem księży: Józefa Szajdy i Sławomira Żarskiego, które zaowocowało odpowiedzią: „Chcę być księdzem” na pytanie wychowawcy w I klasie szkoły średniej. Potem jednak przestałem służyć przy ołtarzu. Wyraźne zaproszenie ze strony Pana Boga pojawiło się w czasie pieszej pielgrzymki na Jasną Górę. A po maturze długo czekałem z zawiezieniem podania o przyjęcie do seminarium; uczyniłem to dopiero w przeddzień kolejnej pielgrzymki w moim życiu w 1988 r.

 

Niedziela Dobrego Pasterza jest okazją, aby dostrzec w życiu konsekrowanym dobro pochodzące od Pana. Za co jest Mu Ksiądz szczególnie wdzięczny?

Parafrazując słowa Exultetu: „Jestem Mu szczególnie wdzięczny za to, że bez moich zasług uczynił mnie swoim sługą i pozwala mi codziennie celebrować Eucharystię”.

 

Dzisiaj wielu młodych ludzi waha się, czy pójść za głosem powołania. Jak można im pomóc w podjęciu decyzji?

Po pierwsze: towarzyszyć im na każdym etapie powołania, bo przecież powołanie jest procesem. Czasem bardzo pomaga prosta deklaracja: „Modlę się w twojej intencji”. Po drugie: zachęcać do skorzystania z coraz modniejszej propozycji „Zostań klerykiem na trzy dni” lub do przeżycia tzw. rekolekcji powołaniowych. Po trzecie: ukazywać, że trudności i przeszkody mogą się pojawić na każdej drodze powołania życiowego. Nie można myśleć w kategoriach, gdzie mi będzie łatwiej. Kto szuka „łatwego” życia, ostatecznie przegrywa swoje życie.

 

Kiedy już młody człowiek odkryje powołanie do życia konsekrowanego, jak może sprawdzić, czy wybór jest właściwy?

Właściwym miejscem rozeznawania autentyczności powołania jest wspólnota seminaryjna. Tam przez sześć lat dokonuje się weryfikacja motywów pójścia za Jezusem. Czynią to wyznaczeni przez księdza biskupa moderatorzy seminaryjni. Ale zanim trafi się do seminarium, warto wcześniej - gdy pojawi się myśl, że to może mnie powołuje Bóg - porozmawiać z księdzem, do którego ma się zaufanie, o swoich rozterkach i poprosić o czasowe kierownictwo duchowe.

 

Dziękuję za rozmowę.

Źródło:
;