Pod oknem
W służbie chorym
Szafarze opowiadają o swojej posłudze oraz dzielą się tym, czego uczą się od chorych.
Nadzwyczajni szafarze Komunii świętej posłani są do udzielania Komunii świętej chorym, którzy nie mogą przyjść do kościoła. W wyjątkowych sytuacjach pomagają również w udzielaniu Eucharystii podczas liturgii. Posługa świeckich w udzielaniu Pana Jezusa pod postacią Chleba jest znana od pierwszych wieków Kościoła, a na dobre powróciła po II Soborze Watykańskim.
Posługa szafarza
To służba, powołanie do miłości i moment, w którym nie ma już miejsca na bylejakość we własnej relacji z Bogiem. Kapłani odwiedzają chorych raz w miesiącu, służąc sakramentem pojednania oraz Komunią, natomiast szafarze po każdej niedzielnej Mszy św. (lub wieczornej w sobotę) udają się do nich z Panem Jezusem.
Czeka na nich kilka lub kilkanaście osób, dla których przyjęcie Jezusa Eucharystycznego jest najgłębszą radością. Szafarze przyznają, że można dostrzec w nich oczekiwanie, a następnie wzruszenie oraz wdzięczność za to, że co tydzień mogą przyjąć Komunię świętą. – Myślę, że dla tych chorych to najważniejszy moment tygodnia. Możemy uczyć się od nich przeżywania spotkania i przyjmowania Pana Jezusa. Cechuje ich gotowość, skupienie i świadomość chwili – opowiada Michał Fiołek, który pełni posługę w parafii Zesłania Ducha Świętego na Ruczaju.
Również dla szafarzy spotkania te są pięknymi przeżyciami, które uzmysławiają, co jest najważniejsze w życiu człowieka. Piotr Kuzera z Arki Pana dzieli się, iż samo spojrzenie daje mnóstwo radości im, jak i odwiedzanym. Są oni dla chorych kimś bliskim, a niekiedy są traktowani jak członkowie rodziny. Często są jedynymi osobami, które regularnie ich odwiedzają. Poświęcają im chwilę uwagi, rozmawiają z nimi i pomagają w drobnych czynnościach. Jednak gdy lista odwiedzin jest długa, nie mają dla nich wystarczająco dużo czasu. – Trzeba czasem sprawnie przechodzić z mieszkania do mieszkania, nie można pozwolić sobie na chwilę dłuższej rozmowy, a to jest coś, czego bardzo potrzebują. Z reguły to bardzo samotne, schorowane osoby, do których bliscy zaglądają nie tak często, jak oni by pragnęli – mówi Paweł Kmiecik z parafii św. Jana Chrzciciela na Prądniku Czerwonym.
Między szafarzami a chorymi tworzą się relacje, dlatego trudno przyjąć im pogarszający się stan zdrowia znajomych parafian. Ich śmierć powoduje pustkę, jednak posługujący czują pokój, gdy chorzy zdążą przyjąć Najświętszy Sakrament.
Kto może zostać szafarzem
Kandydatów na kurs przygotowujący do posługi nadzwyczajnego szafarza Komunii świętej skierowuje proboszcz parafii. Ma to być mężczyzna w wieku 25-65 lat, cechujący się dojrzałą wiarą, pobożnością, wzorowym życiem rodzinnym i zawodowym, otwartością na drugiego człowieka i gotowością do posługi wśród chorych oraz cieszący się szacunkiem wiernych.
Szafarze przyznają, że jest to wyróżnienie i duża odpowiedzialność względem osób, do których jest się posłanym. – Jak mówiono nam na kursie, nie ma piękniejszej i bardziej odpowiedzialnej posługi, jaką mogłaby podjąć osoba świecka. Móc nieść Chrystusa do drugiego człowieka, i to w dosłownym tego słowa znaczeniu, pod postacią Komunii świętej, to swoiste wyróżnienie, którego trzeba mieć ustawiczną świadomość. To rodzi obowiązek dbania o to, by ciągle na nowo uświadamiać sobie, do czego zostało się powołanym, by nie zeszło to na drugi plan – mówi Paweł.
Ks. Ryszard Kilanowicz podkreśla, iż wspólnota parafialna powinna zostać przygotowana na tę posługę poprzez wyjaśnienie roli i obowiązków pomocników w udzielaniu Komunii świętej oraz przedstawienie ich po błogosławieństwie. Postrzeganie ich w negatywny sposób przez niektórych parafian może być efektem niezrozumienia ich funkcji. – Nie jest właściwym patrzenie, że oni są tego niegodni, że to nie ich zadanie. To jest zadanie dla każdego ochrzczonego – zanosić innym Pana Jezusa – swoim życiem, przykładem, ale i fizycznie, w postaci Chleba – zaznacza duszpasterz szafarzy.
Paweł dzieli się, iż w parafii spotyka się z życzliwością. Gdy w rodzinnej parafii na Sądecczyźnie proboszcz poprosił go o pomoc w rozdawaniu Komunii świętej podczas niedzielnej Mszy, widział zdziwienie na twarzach kolegów i nauczycielek ze szkolnych lat. Po Eucharystii przybliżył im swoją posługę. Michał wyjaśnia, iż w parafii jest jednym z pierwszych szafarzy. Choć posługa ta była nowa dla wiernych, przyjęli ją ze zrozumieniem i radością. Piotr wspomina, iż pierwsza wizyta u chorych w domu uświadomiła mu ważność jego posługi. – Podczas niedzielnej Mszy jeden z kapłanów podał mi puszkę z Najświętszym Sakramentem, abym pomógł przy rozdzielaniu Komunii świętej. Było to dla mnie ogromne przeżycie. Dla parafian chyba też, gdyż kilka osób natychmiast przeszło w miejsce, gdzie Komunii udzielał kapłan. Do dziś są osoby nieprzekonane do tej posługi, a zwłaszcza gdy pomaga się kapłanowi podczas Mszy świętej. W Wielkanoc poszedłem po raz pierwszy do chorych w ich domach, i zostałem bardzo ciepło przyjęty, co ugruntowało mnie w przekonaniu o potrzebie tej posługi – mówi szafarz.
Formacja
Szafarze uczestniczą w rekolekcjach weekendowych organizowanych przez Duszpasterstwo Służby Liturgicznej oraz w rejonowych dniach skupienia. Jest to dla nich wartościowy czas rozmów i wspólnej modlitwy. – To takie owocne spotkania szafarzy w różnym wieku i z różnymi doświadczeniami. Dyskusje bywają bardzo żywe, ale zawsze w atmosferze braterskiej – mówi Michał. – Przeżywanie ich we wspólnocie braci szafarzy pozwala mi wzrastać w wierze i koryguje poczucie, że jestem już „wystarczająco dobry”. Zawsze potem mam większą energię do osobistej pracy nad sobą – wskazuje Paweł.
Indywidualna formacja opiera się na jak najczęstszym uczestnictwie w Mszach świętych i nabożeństwach, modlitwie różańcowej oraz rozważaniu Pisma Świętego. Ważną jej częścią są także grupy, do których należą szafarze, np. Żywy Różaniec czy wspólnota Shalom.
Kurs nadzwyczajnych szafarzy Komunii świętej
To siedem sobotnich spotkań w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie oraz rekolekcje weekendowe poprzedzające błogosławieństwo. Zjazd rozpoczyna się Eucharystią, a następnie odbywają się wykłady i ćwiczenia m.in. z podstaw teologicznych, liturgicznych i z zakresu komunikacji z osobami starszymi. Szafarze wspominają, iż kurs był intensywny, a zdobyta wiedza pomogła lepiej zrozumieć Kościół. Piotr przyznaje, że przygotowanie do pełnienia posługi i błogosławieństwa było rozwojem duchowym i zbliżaniem się do Boga krok po kroku.
Zjazdy oraz późniejsze obowiązki wynikające z posługi wymagają dyspozycyjności szczególnie w weekendy oraz święta, dlatego decyzję o podjęciu tej funkcji mężczyźni omawiali z małżonkami. – Małżeństwo i rodzina jest moim pierwotnym powołaniem i nie wyobrażałem sobie, aby żona nie miała tu decydującego głosu. Po przedyskutowaniu z nią tej sprawy postanowiłem, że pójdę na kurs, ale nie obiecuję, że go skończę. Ostateczną decyzję o byciu szafarzem podjąłem na rekolekcjach dla kandydatów, gdy wysłuchałem świadectw braci szafarzy pełniących tę posługę już kilka lat – opowiada Piotr.
– Po otrzymaniu propozycji od księdza proboszcza odbyłem poważną rozmowę z żoną. Zapytałem, czy zgadza się, bo na tyle, na ile wtedy rozumiałem czym bycie szafarzem na co dzień jest, wiązało się to z poświęceniem prywatnego czasu na służbę innym. A to oczywiście oznaczało, że ona będzie musiała mnie zastąpić w domu. Bardzo jestem wdzięczny, że wtedy powiedziała, że jeśli ja chcę pomagać innym, to sobie poradzimy. I nadal cały czas mnie wspiera – dzieli się Paweł. – Dzięki wsparciu żony, reorganizacji obowiązków na czas zjazdów kursowych i rekolekcji, a nade wszystko dzięki Bożej łasce i Jego ustawicznej pomocy, której doświadczamy na każdym kroku pełnienia tej posługi, mogę powiedzieć, że wszystko da się pogodzić – tłumaczy szafarz.
Więcej informacji o kursie szafarzy na stronie: https://diecezja.pl/duszpasterstwo-sluzby-liturgicznej/nadzwyczajni-szafarze-komunii-swietej/