Książka
Wandy Półtawskiej biografia z charakterem
Kiedy człowiek zaczyna użalać się nad swoim losem, nad trudami swojego życia, to warto sięgnąć do biografii osób, które przeżyły II wojnę światową. Historia życia Wandy Półtawskiej udowadnia, na jakie wyżyny może wznieść się duch ludzki, jeśli tylko zaufa Bogu.
Literatura obozowa zawsze stawia mnie do pionu. Losy byłych więźniów (np. Auschwitz) są dla mnie jak policzek na otrzeźwienie, w stylu „weź się ogarnij!”. Muszę przyznać, że te wątki z biografii Wandy Półtawskiej zrobiły na mnie największe wrażenie, bo jej relacje z Janem Pawłem II są raczej powszechnie znane. Poza tym wydaje się, że wojenna przeszłość Półtawskiej – najpierw więzienie gestapo w Lublinie, a później niemiecki obóz koncentracyjny Ravensbrück – zasadniczo wpłynęła na jej życiowe wybory i postawy. To najpewniej bycie „królikiem” z Ravensbrück spowodowało, że wybrała studia medyczne i „życie w świecie” a nie powołanie zakonne. A jej współpraca z kard. Karolem Wojtyłą a później Janem Pawłem II nad kwestiami ludzkiej seksualności, godności człowieka i obrony nienarodzonego życia miała niebagatelny wpływ na nauczanie Kościoła powszechnego, a z pewnością kościelne myślenie nad Wisłą; dziś Półtawska jest ikoną polskich pro-liferów.
Obozowe przeżycia pozostawiły też uszczerbek na zdrowiu psychicznymi Półtawskiej. Tomasz Krzyżak przywołuje kilka przykładów „KZ-syndromu” (Konzentrationslager syndrom), czyli irracjonalnego lęku, który towarzyszył kobiecie np. gdy słyszała język niemiecki; nie mogła też schodzić do klubu dla pacjentów urządzonego w podziemiach klinki uniwersyteckiej w Krakowie, bo pomalowano go „nowocześnie, dwukolorowo, w regularne pasy szaro-niebieskie”, co – w nadwrażliwej pamięci – przywoływało obozowe pasiaki.
Co ciekawe, Wanda Półtawska nie powiedziała o swojej przeszłości w Ravensbrück ks. Wojtyle. Wyjawił to, tuż po nominacji biskupiej przyjaciela rodziny, mąż Wandy Półtawskiej – Andrzej. „A to za mnie” – miał zareagować wówczas bp Wojtyła, który po tej informacji zmienił swój stosunek do Półtawskiej. Ona sama napisze o tym: „nawiązał się taki kontakt, w którym czuło się troskę o człowieka – indywidualną”.
Najlepiej chyba widać tę troskę, gdy bp Wojtyła, w czasie pierwszej sesji Soboru Watykańskiego II, dostaje list od Wandy Półtawskiej z informacją, że zdiagnozowano u niej najprawdopodobniej nowotwór. Zachęca ją do walki o życie a sam – w tajemnicy przed zainteresowaną – prosi o „interwencję” o. Pio. Półtawska przez kilka lat nie mogła przyznać, że doświadczyła uzdrowienia za modlitewnym wstawiennictwem kapucyna. Dopiero po spotkaniu z nim nabrała takiej pewności. A właściwie o. Pio stał się jej „prywatnym świętym”, o którego beatyfikację i kanonizację naciskała u Jana Pawła II. Skutecznie.
Półtawska jest bezkompromisowa w sądach, chociaż zdarza jej się mylić, czego nie omieszkał wytknąć autor „Biografii z charakterem”. „Mentorski ton Półtawskiej denerwuje, drażni, czasem wręcz odpycha. A jednak ludzie za nią idą…” – napisze Krzyżak. Może dlatego, że należy do ginącego gatunku, który nazywa się autorytetami?
***
Tomasz Krzyżak napisał biografię Wandy Półtawskiej bez jej udziału – nie zgodziła się opowiadać o swoim życiu – w zasadzie spotkali się raz w mieszkaniu Półtawskich przy Brackiej w Krakowie i fragmenty tej rozmowy można przeczytać w książce. Zdaje się, że podstawowym źródłem tej biografii i najobficiej cytowanym są „Beskidzkie rekolekcje”, czyli wieloletnia osobista korespondencja Wandy Półtawskiej z jej kierownikiem duchowym – księdzem Karolem Wojtyłą.
Tomasz Krzyżak podejmuje próbę prowadzenia kilku dziennikarskich śledztw – próbuje ustalić m.in. w którym domu w Lublinie mieszkała Wanda Wojtasikówna przed wojną, w którym roku po raz pierwszy spotkała ks. Karola Wojtyłę i gdzie znajduje się domek nad Wisłokiem, do którego Półtawscy zapraszali Wojtyłę na bieszczadzkie urlopy.
Skoro świat cierpi na brak autorytetów, to tym bardziej trzeba ich poszukiwać, o nich pisać i o nich czytać. A później żyć, jak one.