Wywiady
Wiara przekazywana umacnia się
„Powierzanie ludziom odpowiedzialności dodaje im skrzydeł” – mówi Marek Nowicki, dziennikarz Faktów TVN, który wraz z żoną każdego roku bierze udział w wakacyjnych rekolekcjach w Kalwarii Pacławskiej (Franciszkańskie Spotkania Młodych).
Pierwsze Pana skojarzenie ze słowem rekolekcje?
Skojarzenie wydaje się oczywiste – to czas zatrzymania się, pogłębienia wiary, ożywienia duchowego. Z jednej strony rekolekcje kojarzą mi się z klasycznym czasem wpisanym w rytm kalendarza liturgicznego (Adwent, Wielki Post), a z drugiej strony przywołuję w pamięci rekolekcje oazowe – kilkunastodniowe wyjazdy w latach 80-tych, gdy byłem licealistą. Generalnie mam w tym kontekście skojarzenia z dobrym czasem.
A dziś jakie rekolekcje Pan wybiera?
Szczerze powiedziawszy to nie mam czasu na rekolekcje. Ale to nie wynika ze złej woli, tylko z charakteru mojej pracy. Wracam zbyt późno do domu, żeby zdążyć na rekolekcje w parafii. Z kolei urlop wolę spędzić wypoczynkowo, niż na wyjeździe rekolekcyjnym.
Ale jeden wakacyjny tydzień spędza Pan z żoną na Franciszkańskich Spotkaniach Młodych.
Rzeczywiście na zaproszenie ojców franciszkanów jeździmy co roku na FSM do Kalwarii Pacławskiej. To są, jak sama nazwa wskazuje, rekolekcje dla młodzieży. My wprawdzie nie jesteśmy już młodzi, ale jeździmy tam aby młodzieży posługiwać. W ostatnich trzech, czterech latach to są jedyne rekolekcje, w których brałem udział. Jedyne ale bardzo ważne w całym roku.
Prowadzą Państwo rekolekcje i równocześnie czerpią z nich coś dla siebie?
FSM prowadzą ojcowie franciszkanie. My tam tylko modlitewnie towarzyszymy młodzieży. Oczywiście sami duchowo bardzo na tym korzystamy. To jest jedna z podstawowych prawd duchowych, że wiara przekazywana umacnia się (Redemptoris Missio). Służąc młodzieży umacniamy się w wierze.
Jak się Pan czuje po tej drugiej stronie, jako prowadzący a nie uczestnik rekolekcji?
To akurat nie jest dla mnie wielkim problemem, bo wychowałem się w środowisku oazowym, w którym świeccy bardzo często są odpowiedzialni za różnego rodzaju posługi – także te z zakresu duszpasterskiego. Między innymi na tym polegał fenomen założyciela ruchu oazowego ks. Franciszka Blachnickiego, który ufał młodym ludziom i nie bał się powierzać im poważnych zadań, także tych związanych z prowadzeniem modlitwy czy nauczaniem. Powierzanie ludziom odpowiedzialności zazwyczaj dodaje im skrzydeł.
Czy dla uczestników może mieć znaczenie czy rekolekcje prowadzi osoba duchowna albo świecka?
W mojej opinii to rzecz zupełnie drugorzędna. Najważniejsze, żeby miała żywą wiarę.
W czasie Adwentu prowadził Pan z żoną rekolekcje dla portalu Stacja7. Państwa rozważania dotyczyły biblijnego małżeństwa Elżbiety i Zachariasza. Czy rekolekcje powinny być przeżywane przez małżonków wspólnie?
Nie mam tu dobrej rady, bo pewnie dobrze jest przeżywać rekolekcje wspólnie, ale wcale nie gorzej brać w nich udział indywidualnie. Potrzeba tu zdrowego rozsądku, umiaru, harmonii. Warto znać swoje potrzeby. My z żoną akurat na małżeńskie rekolekcje jeździmy bardzo rzadko. Po prostu nie mamy ma to czasu. Ale to nie przeszkadza nam prowadzić normalnego chrześcijańskiego życia w rodzinie, chociażby przez fakt, że chodzimy razem do kościoła i wspólnie się modlimy.
Rozmawiał Przemysław Radzyński
Małgorzata i Marek Nowiccy są małżeństwem od 20 lat. Ona jest misjologiem a on historykiem i dziennikarzem. Wspólnie napisali książkę „Upili się młodym winem” o początkach Odnowy w Duchu Świętym w Polsce.
Wywiad pochodzi z czasopisma „eSPe” nr 115. Całe czasopismo można bezpłatnie pobrać ze strony www.e-espe.pl.