Imieniny: Adelii, Klemensa, Felicyty

Wydarzenia: Dzień Licealisty

Nauczanie

Wigilia Paschalna Bóg daje nadzieję, której potrzebuje świat

 fot. Benhur Arcayan / wikipedia.org

Wróćmy jeszcze do liturgii Wigilii Paschalnej, którą wczoraj wieczorem w Bazylice św. Piotra sprawował Papież. Jak zwykle po poświęceniu ognia diakon odśpiewał Exultet czyli Orędzie Paschalne.

 

Najważniejsze chrześcijańskie święto, które było transmitowana przez setki stacji telewizyjnych i radiowych, zgromadziło wokół Ojca Świętego katolików z całego świata. Wśród uczestników liturgii była między innymi Tiffany Nemanich z Joliet w stanie Illinois, która cierpi na rzadką chorobą genetyczną znaną pod nazwą syndrom Prader-Willi. Jednym z jej skutków są problemy z mówieniem. Mimo tego to właśnie Tiffany przeczytała podczas liturgii czytanie z księgi proroka Ezechiela. “Jest to dla mnie prawdziwa wielkanocna historia o młodej kobiecie, która chce głosić Słowo Boże i robi to z tak wielkim entuzjazmem – powiedział jej proboszcz, ks. Bred Baker, i dodał - Tiffany przezwyciężyła wiele trudności, o których doktorzy mówili, że są nie do pokonania”.

Swoją homilię Ojciec Święty poświęcił tematowi chrześcijańskiej nadziei. Aby ją uzyskać musimy jednak usunąć różne kamienie, które zamykają nas w naszych grobowcach smutku i rozpaczy:

„Również my, podobnie jak Piotr i kobiety, nie możemy odnaleźć życia pozostając smutni i bez nadziei. Nie trwajmy uwięzionymi w sobie, ale otwórzmy dla Pana nasze zapieczętowane groby, każdy z nas je zna, aby wszedł Jezus i obdarzył nas życiem; zanieśmy do Niego kamienie uraz i głazy przeszłości, ciężkie skały słabości i upadków. On chce przyjść i wziąć nas za rękę, aby nas wyrwać z lęku. Ale pierwszym kamieniem, jaki trzeba odsunąć tej nocy jest brak nadziei, zamykający nas w sobie samych. Oby Pan uwolnił nas od tej pułapki bycia chrześcijanami bez nadziei, żyjącymi tak jakby Pan nie zmartwychwstał, a nasze problemy stanowiły centrum życia” – mówił Papież.  

Franciszek podkreślił, że nadzieja chrześcijańska nie jest zwykłym optymizmem, ani też postawą psychologiczną czy życzliwą zachętą, by dodać sobie odwagi:

„Nadzieja chrześcijańska jest darem, jakim obdarza nas Bóg, jeśli wyjdziemy z naszych ograniczeń i otworzymy się na Niego. Ta nadzieja jest niezawodna, ponieważ Duch Święty został rozlany w naszych sercach (por. Rz 5,5). Pocieszyciel nie sprawia, że wszystko ładnie wygląda, nie eliminuje zła za pomocą magicznej różdżki, ale wzbudza prawdziwą siłę życia, która nie jest brakiem problemów, ale pewnością, że jesteśmy kochani i zawsze otrzymujemy przebaczenie od Chrystusa, który dla nas zwyciężył grzech, śmierć i lęk” – kontynuował Franciszek.

Ojciec Święty podkreślił, że świat potrzebuje dziś światła Chrystusa Zmartwychwstałego, a do jego niesienia wezwani są chrześcijanie, jako słudzy nadziei:

„Tak bardzo dziś potrzeba tego światła. Nie powinniśmy jednak nieść samych siebie, ale jako radośni słudzy nadziei głosić Zmartwychwstałego swoim życiem i przez miłość; w przeciwnym razie będziemy międzynarodową strukturą z dużą liczbą zwolenników i dobrych reguł, ale niezdolną, by obdarzyć nadzieją, której spragniony jest świat” – przypomniał  papież.

Po zakończeniu homilii Franciszek udzielił sakramentów Chrztu i Bierzmowania 12 katechumenom pochodzącym z Włoch, Albanii, Kamerunu, Korei, Indii i Chin. Najmłodszy miał 22, a najstarszy 60 lat. Jednymi z nich byli ambasador Korei Południowej we Włoszech i jego żona. Zaś ich rodzicami chrzestnymi był ambasador Korei przy Stolicy Świętej i jego małżonka. Wśród sześciu albańskich katechumenów były dwie rodzone siostry pochodzące z rodzin muzułmańskich.

Źródło:
;