Imieniny: Cecylii, Wszemily, Stefana

Wydarzenia: Dzień Kredki

Świat

Włoscy duchowni niosą pomoc ofiarom trzęsienia ziemi

rieti fot. Biuro Prasowe Caritas Polska

Dramatyczne chwile przeżyli kapłani z poszkodowanych przez trzęsienie ziemi parafii. Wraz z innymi organizowali pierwszą pomoc, ale udzielali też ofiarom ostatniej posługi.

 

Ordynariusz diecezji Ascoli bp Giovanni D’Ercole jeszcze w nocy udał się do jednej z najbardziej poszkodowanych miejscowości. Wcześnie rano Radio Watykańskie rozmawiało z nim przez telefon.

„Znajduję się w miejscowości Pescara del Tronto. Widok jest przygnębiający. Zniszczenia, wołanie o pomoc, martwe ciała. Nie wiemy, ile może być ofiar. Sytuacja jest naprawdę beznadziejna, a wiemy, że również w innych miejscowościach jest podobnie. Do niektórych nie można w ogóle dotrzeć. Z wieloma osobami nie da się nawiązać kontaktu. Przed chwilą pobłogosławiłem ciała dwóch chłopców leżących jeszcze pod gruzami. Nie wiem, ile będzie ofiar śmiertelnych. Sytuację utrudnia panujący tu chłód. Ekipy ratunkowe mają trudności z dotarciem, bo również drogi zostały uszkodzone przez trzęsienie ziemi, które było bardzo silne”.

W Amatrice, jednym z ośrodków najbardziej poszkodowanych, pierwszą pomoc zaczął organizować tamtejszy proboszcz ks. Fabio Gammarota, który sam rezyduje przy kościele w innej miejscowości. Zaraz po wstrząsach zebrał on grupę mężczyzn i udał się do zburzonego miasteczka. Na początku wraz z innymi wyciągał ludzi spod gruzów. Później zastąpili go wyspecjalizowani ratownicy. Obecnie – jak powiedział RV w telefonicznej rozmowie – może się zająć tymi, którzy stracili w trzęsieniu ziemi najbliższych.

„Teraz zapanowała tu dziwna cisza. Rano była panika, wielkie podekscytowanie, ale też wielkie zamieszanie, kiedy zaczęły napływać kolejne służby ratunkowe. Teraz ucichły już nawet karetki pogotowia. I nie jest to dobry sygnał. Bo to oznacza, że wielu z tych, którzy wciąż są pod gruzami, nie udało się uratować. Właśnie teraz, gdy rozmawiamy, wynoszą na noszach kolejną ofiarę. Cóż zrobić. Patrzymy sobie w oczy, spoglądamy w niebo, a potem padamy sobie w objęcia, jeśli jest to możliwe. Nic więcej. Bez słów” – powiedział ks. Gammarota.

Źródło:
;