Imieniny: Artura, Brunona

Wydarzenia: Światowy Dzień Mieszkalnictwa

Wspomnienia

Z Krakowa do Niegowici w hołdzie Janowi Pawłowi II

 fot. Michał Henkel

24 maja z Parafii św. Brata Alberta w Krakowie wyruszyła III Piesza Pielgrzymka do Niegowici. Z Bożą pomocą szczególnie w warunkach klimatycznych pątnicy przeszli 33 km do pierwszej parafii Karola Wojtyły.

Wczesnym rankiem blisko 400 osobowa grupa pątników w charakterystycznych zielonych koszulkach ochoczo maszerowała już alejami Nowej Huty. Rozpiętość wiekowa była jak zawsze szeroka: najmłodsi uczestnicy podróżowali w dziecięcych wózkach, najstarsi  z kijami do nordic walkingu. Najliczniejsza rzecz jasna była jednak grupa młodzieży, zwłaszcza nowohuckich gimnazjalistów, niektórzy pielgrzymce towarzyszyli od samego początku, inni za przykładem kolegów postanowili nieco inaczej spędzić weekend.

- To bardzo pozytywne, że idzie nas aż tyle,  z roku na rok coraz więcej, zaczynaliśmy od około 200 osób teraz mamy już prawie 400. Tylu młodych, którzy nie wstydzą się Chrystusa i idą, by wyznawać swoją wiarę. Ludzie czasem patrzą na nas dziwnie, ale my nie przejmujemy się i po prostu idziemy do przodu - mówił Paweł Wortylecki.

Postawą młodych zbudowany był również pomysłodawca pielgrzymki ks. Łukasz Ślusarczyk. Zdaniem kapłana liczne opinie o „straconym pokoleniu” są więc mocno przesadzone,  a być może po prostu nie jesteśmy na nie przygotowani. - Te pielgrzymki są dla nich okazją do tego, żeby się spotkać i zobaczyć zupełnie nowy wymiar Kościoła i wiary. Wymiar radosny, piękny i pielgrzymujący, który pokonuje trudy i cierpienia ale w wielkiej radości i otwartości na drugiego człowieka - podkreśla ks. Ślusarczyk.

A trudów faktycznie nie brakowało, bo choć dystans średni to od samego początku pątnikom dawał się we znaki upał.  Na szczęście na  trasie zaplanowano postoje, zmęczenie rekompensowały zaś piękne krajobrazy, zwłaszcza ostatnie 5 km.

- Trasa jest w sam raz. Nogi i plecy bolą, ale trzeba się zmęczyć, żeby oddać też swoje siły dla Pana Boga i św. Jana Pawła II.  W ten sposób można się też uduchowić, bo w ciągłym biegu życia, trzeba trochę poprzeżywać swoją wiarę - uśmiecha się Katarzyna Nowak.

Każdy do Niegowici niósł już tradycyjnie plecak pełen intencji. Za wstawiennictwem św. Jana Pawła II pielgrzymi modlili się o łaskę zdrowia, pomyślność w szkole, pracy, szczęśliwe rozwiązania dla najbliższych ale też wyswobodzenie z nałogów czy powrót na łono Kościoła.

- Chcemy  być bliżej Ojca Świętego, oddać mu nasze małżeństwo, prosić o miłość. Dla nas to próba ratunku a u kogo go szukać jak nie u Jana Pawła II?  Dla niego małżeństwo i rodzina były niezmiernie ważne, ufamy więc, że i nam pomoże zmagać się codziennością - tłumaczy Krystyna Król.

Wielu pielgrzymów zgodnie twierdzi, że taką siłę daje również wspólnota pielgrzymującego Kościoła. Bo tu u każdy poda butelkę wody, pomoże nieść plecak, porozmawia a w trakcie wielogodzinnego marszu przestaje być już jedynie bratem czy siostrą.

- Tu tworzy się naprawdę jedna rodzina, choć przecież nie idą z nami tylko osoby z Parafii św. Brata Alberta ale w porównaniu do pielgrzymki na Jasną Górę grupa jest stosunkowo niewielka. Atmosfera jest jednak niesamowita, podkreślają to nawet ci, którzy co roku  pielgrzymują do Częstochowy - przekonuje Barbara Krajewska.

Pielgrzymkę jak zawsze zwieńczyła uroczysta wieczorna Msza św. sprawowana w Parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Niegowici. Do Krakowa pątników odwiozły już autokary.

Źródło:
;