Pod oknem
Z miłością ku uchodźcom
Abp Grzegorz Ryś przewodniczył w piątek wieczorem nabożeństwu w intencji uchodźców, które odbyło się w kościele oo. dominikanów. Wydarzenie stanowiło część trwającego Tygodnia Modlitwy za Uchodźców "Umrzeć z nadziei".
W czasie modlitwy hierarcha wygłosił nauczanie, w którym uwrażliwiał zebranych, że kwestia uchodźców nie dotyczy tylko osób zajmujących się nią na codzień, jak na przykład członków wspólnoty św. Idziego, ale każdego, zwłaszcza człowieka wierzącego.
Odnosząc się do odczytanej Ewangelii św. Łukasza, w której Chrystus rozmawia z różnymi osobami pragnącymi pójść Jego drogą, zwrócił uwagę, że pasuje ona doskonale do intencji prowadzonej modlitwy. "Ona pyta o nasz stosunek do Jezusa. To jest bardzo ważne, bo wtedy, kiedy pytamy o naszą relację do Jezusa, zaczynamy też mówić o naszych siostrach, braciach i o naszej postawie wobec nich we właściwych kategoriach" - ocenił. Przytoczył przy tym słowa Chrystusa, który sam o sobie powiedział, że "Syn człowieczy nie ma miejsca, gdzie by mógł głowę wesprzeć". "Widać tutaj jak bezdomny Jezus pozwala człowiekowi doświadczyć domu w takich miejscach, w których człowiek by tego domu zapewne nie szukał, gdzie by się nawet nie spodziewał, że go może znaleźć. Czy jest w nas gotowość, by pójść za bezdomnym?" - nie unikał trudnych pytań.
Arcybiskup wyjaśnił też, co oznaczały słowa, które Jezus skierował do człowieka, który przed pójściem za Nim chciał jeszcze pochować zmarłego ojca. "On tak naprawdę chce nam powiedzieć, że w gronie Jego uczniów nie ma ludzi pierwszej i drugiej kategorii. Nie ma Ewangelii dla wybranych i Ewangelii dla wszystkich pozostałych" - powiedział, zaznaczając, że wierni są arcykapłanami i ludźmi związanymi z Chrystusem "na całego". "W obu tych kategoriach - w kapłaństwie powszechnym i w tej radykalnej przynależności do Jezusa w miłości i w uczniostwie - można znaleźć tysiąc powodów, dla których powinniśmy z miłością podchodzić do tych, którzy próbują przedostać się do naszego świata i w nim zamieszkać" - uwrażliwiał, wskazując, że także oni są bezdomni - bo albo musieli pozostawić swoje domy, albo zostały one im zburzone, albo zostawili coś, co dawno nie było domem, czyli obóz uchodźców.
Jak ocenił odczytany ewangeliczny fragment zaprasza wszystkich do chrześcijańskiego radykalizmu wobec uchodźców, wyrażonego jako radykalizm miłości. "Nie kocha się połową siebie. W miłości człowiek idzie na całość. To piękne słowo. Potrzebujemy go, żeby myśleć na sposób Jezusowy i działać w sposób Jezusowy" - zachęcił także abp Ryś.
Następnie zebrani modlili się za uchodźców, którzy zginęli, próbując przedostać się do Europy ze swoich krajów ojczystych. Ofiary wspominano z imienia, a każdemu wezwaniu litanii towarzyszyło zapalenie świecy. "Veronnique z Konga z małym, 6-letnim Samuelem, Boubacar z Gwinei, Momo z Wybrzeża Kości Słoniowej, którzy zginęli niedaleko wybrzeża marokańskiego" - wymieniono między innymi. "Ci ludzie, by nie zginęli, gdyby nie konkretna nienawiść, wrogość, wojna, chciwość, bezduszność, egoizm. To są konkretne grzechy. Dlatego to tak ważne, żeby popatrzeć na ten krzyż, bo widzimy na nim Jezusa, który wziął na siebie los nie tylko wszystkich ludzi którzy zginęli, ale też wszystkie grzechy. To jest nam ogromnie potrzebne, bo inaczej nie znajdziemy żadnej nadziei" - powiedział na koniec modlitwy abp Ryś.
Zwieńczeniem piątkowej modlitwy w Krakowie było spotkanie z abp. Grzegorzem Rysiem i Khalilem Ahmadem Arabem - uchodźcą z Afganistanu, który przyjechał do Polski w 2011 r. i przy wsparciu prawników z Centrum Pomocy Prawnej im. Haliny Nieć uzyskał w naszym kraju status uchodźcy.